PiS dorzuci setki milionów na TVP. "To wyraz desperacji"
- Zwiększenie dotacji na TVP to dla PiS bardzo niebezpieczny zabieg - ocenił prof. Sławomir Sowiński, politolog z UKSW, podczas rozmowy w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski. Przypomniał, że środki na Telewizję Publiczną zwiększono o 35 proc. - z 1,995 mld zł na 2,7 mld zł - tłumacząc to "putinflacją, która dotknęła także media". Ekspert wskazał przy tym, że wielu pracowników "budżetówki" - urzędników, nauczycieli i służb mundurowych - nie otrzymało takiej waloryzacji. - Za to dostali od PiS informację, że mogą domagać się wzrostu płac na podobnym poziomie - stwierdził. Gość WP ocenił też, że dodatkowe 700 mln zł na TVP to zmiana "ilościowa, a nie jakościowa". - PiS, serwując wyborcom jeszcze więcej tego samego przekazu, nie zyska w sondażach. Partia wygrywała wybory, gdy proponowała zmiany jakościowe, jak np. w 2015 r., gdy zaproponowała jako kandydata na prezydenta szerzej nieznanego wówczas Andrzeja Dudę. To był jeden z momentów zwrotnych, który dał nową energię przed wyborami - wyjaśniał. Stwierdził też, że decyzja o zwiększeniu nakładów na TVP - szczególnie w okresie przedświątecznym, gdy więcej wydajemy i bardziej odczuwamy skutki inflacji - będzie odebrana przez wyborców negatywnie. Do Sejmu trafił także inny projekt ustawy dotyczącej telewizji. Chodzi o tzw. Lex Pilot, w myśl którego operatorzy płatnej telewizji obowiązkowo będą musieli oferować wyłącznie kanały TVP, a o liście innych, komercyjnych, zdecyduje Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. - To chyba jest sondowanie opinii publicznej. Ten projekt raczej nie przejdzie. Prezydent zawetuje to jak Lex TVN - ocenił Sowiński. Politolog zgodził się z prowadzącym, że dorzucanie kolejnych setek milionów złotych do budżetu mediów publicznych to wyraz "desperacji i nerwowości w obozie władzy" przed przyszłorocznymi wyborami. - Może nie mają lepszego pomysłu. Może chcą spolaryzować opinię publiczną - podsumował.