"PiS będzie namawiał Polaków do bojkotu referendum"
Zdaniem Jerzego Szmajdzińskiego, Prawo i Sprawiedliwość podczas referendum w sprawie ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego, będzie namawiał Polaków do zbojkotowania głosowania. Ale to będzie głosowanie nad wotum zaufania dla Jarosława, Lecha Kaczyńskiego, dla Prawa i Sprawiedliwości i wszystkich tych sił, które nie chcą Polski w Europie i nie chcą silnej Polski w Europie - dodaje gość "Sygnałów Dnia".
Tomasz Terlikowski: Moim i państwa gościem jest dzisiaj Jerzy Szmajdziński, Wicemarszałek Sejmu, polityk LiD-u. Dzień dobry, panie marszałku.
Jerzy Szmajdziński: Kłaniam się, dzień dobry.
Panie marszałku, co dalej z traktatem reformującym Unię Europejską i z jego ratyfikacją?
- Proceduralnie wszystko jest jasne, drugie czytanie się odbyło, zaopiniowana zostanie poprawka Prawa i Sprawiedliwości w Komisji Europejskiej i Spraw Zagranicznych, myślę, że jeszcze jedna czy dwie ekspertyzy prawne, które tylko potwierdzą, że treść tej poprawki jest antykonstytucyjna, ponieważ w polskim systemie prawa od 97 roku, od wejścia nowej konstytucji nie można tworzyć ustaw, które oprócz jasnej dyrektywy, która jest w konstytucji, obejmują również inne treści. Więc antykonstytucyjność tej poprawki zostanie stwierdzona w moim przekonaniu i z negatywną rekomendacją odbędzie się trzecie czytanie, głosowanie nad tą poprawką jednak i do prezydenta...
Czyli będzie jednak w głosowaniu.
- No tak, myślę, że jednak tak, dlatego żeby nie tworzyć kolejnych problemów o charakterze polityczno–proceduralnym. Jest Senat, prezydent...
No, najpierw jeszcze jest Sejm...
- Nie, w Sejmie...
PiS na razie zapowiada, że może głosować przeciw i wprowadzić dyscyplinę klubową.
- No, może to wszystko zrobić, oczywiście, i potwierdzić tym samym takim głosowaniem, gdyby głosował przeciw i wszyscy politycy PiS-u zagłosowali przeciw, to stanie na czele antyeuropejskich sił w Polsce, stworzy ogromne problemy w Unii Europejskiej, która w spóźniony sposób przyjęła traktat reformujący, usprawniający funkcjonowanie instytucji europejskich w taki sposób, aby sobie poradzić lepiej w globalnej konkurencji i w zakresie przede wszystkim w sferze gospodarczej przecież. Więc Polska tym samym stworzy ogromny problem dla Europy.
Tak jak wcześniej Francja i Holandia.
- To prawda, z tym, że to jeszcze nie był taki krytyczny moment można powiedzieć z punktu widzenia globalnej rywalizacji. Teraz tak już jest. Poza tym...
Z punktu widzenia traktatu...
- Poza tym tam się dało lepiej usprawiedliwić różne te sprawy, które spowodowały, że taki był wynik tego referendum. Tutaj trudno będzie znaleźć usprawiedliwienie.
Tylko że to, czy PiS stanie na czele i ustawi się w takiej roli czy nie, to nie ma większego znaczenia. Istotniejsze jest, czy traktat zostanie ratyfikowany, bo powiedzmy tak...
- To jest najważniejsze, oczywiście.
...może się znaleźć kilku posłów PiS-u, którzy się wyłamią z dyscypliny, ale już w Senacie jest to o wiele mniej prawdopodobne.
- Chociaż, wie pan, senatorowie mają troszkę luźniejszy mandat, to znaczy tam do tej pory przynajmniej przez te kilkanaście lat można było odnieść wrażenie, że senatorowie są troszkę bardziej niezależni. Nie wiem, jaki jest w tej chwili układ tej dyscypliny i siły dyscypliny PiS-u w Senacie. Jeśli tak się stanie, że w Sejmie traktat nie przejdzie, to oczywistym jest, że będzie referendum, musi być referendum i powinno być referendum.
Ja myślę, że się zatrzyma na trzecim kroku, bo jeszcze wczoraj pojawiła się taka sugestia, że pan prezydent może nie podpisać.
- No, to też będzie referendum...
Ale może nie podpisać?
- No, są tacy konstytucjonaliści, którzy mówią, że może wtedy, kiedy uznałby, że – traktat w tym przypadku – zagraża suwerenności Polski, posłuży się tego typu retoryką. Wtedy, oczywiście, z jednej strony trzeba będzie ocenić, czy prezydent, który powinien stać na straży konstytucji (nawiasem mówiąc w ogóle nie występować z taką inicjatywą, jak wczoraj, bo ktoś, kto stoi na straży konstytucji nie może proponować niekonstytucyjnych rozwiązań, Lech Kaczyński to czyni), to na pewno będzie rozprawa o tym, czy prezydent nie łamie konstytucji po prostu z wszystkimi tego konsekwencjami.
Gdyby nie podpisał.
- Gdyby nie podpisał.
Czy Trybunał Stanu, tak jak sugerował wczoraj też wicemarszałek Stefan Niesiołowski?
- No, to jest wejście na tę ścieżkę, znaczy takiej oceny, że być może na końcu tej oceny prawnej, przede wszystkim prawnej, w mniejszym stopniu już politycznym, byłoby to złamanie konstytucji i odpowiedzialność konstytucyjna, oczywiście. Ale przecież my potrzebujemy ratyfikacji traktatu, czyli z drugiej strony jeśli pan prezydent się uprze jak... nie chcę mówić już, jak kto, to z drugiej strony trzeba wrócić do uchwały o przeprowadzeniu referendum i przeprowadzić referendum, bo wtedy już nikt nie ma wątpliwości, że po oświadczeniu Sądu Najwyższego stwierdzającego prawomocność referendum prezydent jest wyłącznie notariuszem. Wyłącznie notariuszem, bo odpowiedzialność za tę decyzję wziął na siebie naród i nikt nie może się sprzeciwić woli narodu i nie wykonać decyzji narodu, czyli podpisać się pod traktatem.
A nie obawia się pan marszałek o losy tego referendum? Już się pojawiają takie sugestie, na razie od anonimowych posłów PiS-u, że PiS w czasie referendum wezwie nie do głosowania przeciw, ale do bojkotu, co przy tak dość niskiej frekwencji w referendach może się skończyć nieosiągnięciem poziomu.
- Nie wykluczam takiej postawy Prawa i Sprawiedliwości, wręcz zakładam, że nie będzie nawoływał do głosowania za. Może stosować również właśnie taką technikę. Ale to będzie głosowanie nad wotum zaufania dla Jarosława, Lecha Kaczyńskiego, dla Prawa i Sprawiedliwości i wszystkich tych sił, które nie chcą Polski w Europie i nie chcą silnej Polski w Europie. I nie chcą solidarności z Polską, bo na tym polega problem, że Polska potrzebuje solidarności w zakresie polityki energetycznej, w zakresie polityki rolnej, w zakresie wschodniego wymiaru polityki zagranicznej Unii Europejskiej. My chcemy solidarności Unii Europejskiej, a z drugiej strony nie chcemy być solidarni z Europą.
Przeczytaj * cały wywiad*