Piotr Woźniak-Starak poszukiwany na jeziorze Kisajno. Mogli szukać w niewłaściwym miejscu
Przedłuża się akcja poszukiwań Piotra Woźniaka Staraka. Na rozległym jeziorze Kisajno poszukujący zaginionego milionera poruszają się na chybił trafił. Pojawiły się sprzeczne relacje świadków i nadal nie wiadomo, gdzie dokładnie mogło dojść do wypadku.
- Jeśli są nowi świadkowie to dawać ich tu! Mogliśmy tracić czas na szukanie w niewłaściwym miejscu - krzyczał do współpracowników szef jednej z ekip poszukiwawczych. Chodzi o nową relację żeglarzy, którzy 18 sierpnia już o 2 w nocy mieli widzieć na jeziorze Kisajno kręcącą się motorówkę.
Piotr Woźniak-Starak. Wątpliwosci wokół wypadku na jeziorze Kisajno
17 i 18 sierpnia na Kisajnie odbywał się całodobowy wyścig jachtów żaglowych. Wieczorem i w nocy kolejne załogi wracały przez Kisajno do przystani w Giżycku. To oni pierwsi mieli zauważyć kręcącą się w kółko motorówkę. Świadek, którego relację przedstawiło Radio Zet, zaprzeczał oficjalnej wersji przedstawianej przez policję. Ta mówiła o zgłoszeniu i znalezieniu łodzi około godziny czwartej rano w niedzielę. Rozmówca przekonywał, że służby nie zareagowały na pierwsze zgłoszenie dwie godziny wcześniej.
"Dostrzegliśmy, gdzieś z odległości 1-2 km kręcącą się w kółko łódź na dość ciasnym łuku, tak jakby miała zablokowany ster kierunku, zablokowaną manetkę gazu, jakby nikt jej nie kontrolował" - mówił.
Zobacz także: Małgorzata Rozenek wbija szpilę PiS. Jest riposta szefa KPRM
Relację świadka potwierdza kolejna osoba. - Żeglarze po powrocie na przystań mówili o tej motorówce. To było dziwne, bo po zmroku obowiązuje zakaz pływania. Dopiero w niedzielę po doniesieniach mediów skojarzyliśmy, że może chodzić o Piotra Woźniaka-Staraka - mówi inny z uczestników regat. Rozmówca nie chce jednak kontynuować rozmowy, bo chodzi o wpływową rodzinę miliarderów.
Piotr Woźniak-Starak poszukiwany. "Na chybił trafił"
Teraz poszukujący Piotra Woźniaka-Staraka nadal nie wiedzą, gdzie dokładnie doszło do wypadku. Chodzi o miejsce, w którym Piotr Woźniak-Starak, podczas skrętu wypadł za burtę łodzi. Motorówka, którą znaleziono w niedzielę nad ranem, mogła zdryfować daleko od miejsca wypadku. - Kobieta, która dopłynęła do brzegu mogła niedokładnie wskazać miejsce wypadnięcia do wody. Było przecież ciemno - mówi jeden z poszukiwaczy.
Zwraca uwagę, że przeczesanie rozległego akwenu na wysokości wsi Fuleda zajmie wiele czasu. W tym rejonie akwen ma ponad 2 km szerokości. Rozległa jest też linia brzegowa przy posiadłości rodziny Staraków. Denerwuje się, że do tej pory przekazywano nieprecyzyjne informacje. - Poruszamy się na chybił trafił - mówi dalej.
Dodajmy, że łodzie poszukiwawcze wyposażone są w precyzyjne sonary i echosondy. Dzięki nim zlokalizowanie obiektu leżącego na przykład na dnie jeziora nie jest trudne. Po natrafieniu na cień czy echo podejrzanego przedmiotu, nurek sprawdza co jest pod wodą. Problem w tym, że poszukiwaczy należy naprowadzić na właściwy rejon poszukiwań. We wtorek w akcji brało udział 6 jednostek pływających. Dziś również ekipy wyszły na wodę. Codziennie działania poszukiwawcza są prowadzone do zmroku.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski