PolskaPiotr Ikonowicz: jestem więźniem politycznym, podejmę głodówkę

Piotr Ikonowicz: jestem więźniem politycznym, podejmę głodówkę

Działacz społeczny i b. poseł Piotr Ikonowicz powiedział, że został skazany w stronniczym procesie i uważa się za więźnia politycznego. Doprowadzony w środę do zakładu karnego Ikonowicz zamierza głodować, by zwrócić uwagę na sytuację osób eksmitowanych na bruk.

30.10.2013 | aktual.: 30.10.2013 19:10

- Trzeba pokazać władzy, w jakim kraju żyje, wstrząsnąć opinią publiczną i rządzącymi, by spojrzeli w lustro i nie opowiadali historii, jakim to jesteśmy krajem wielkiego sukcesu. Trzeba się zastanowić, jak ten kraj zreorganizować - mówił Ikonowicz w środę w zakładzie karnym na warszawskim Grochowie, pytany, czemu zdecydował się na tak drastyczny środek, jakim jest głodówka.

Ikonowicz ma odsiedzieć 90 dni za udział w pobiciu właściciela kamienicy. Po negatywnej opinii sądu Kancelaria Prezydenta zapowiedziała, że Bronisław Komorowski nie skorzysta z prawa łaski wobec Ikonowicza.

Jak powiedział w środę Ikonowicz, jego bezterminowy protest głodowy ma na celu wprowadzenie pięcioletniego moratorium na wykonywanie wyroków eksmisyjnych. - Pięć lat - bo mam nadzieję, że do tego czasu minie kryzys. Dziś 82 proc. społeczeństwa nie posiada oszczędności, a (ludzie) są zagrożeni utratą pracy. To oznacza, że każde potknięcie, utrata pracy, powoduje, że przestaje się płacić czynsz, a nie może być tak, że na końcu uczciwy człowiek ląduje na ulicy - tłumaczył.

- Uważam eksmisję za barbarzyństwo nie do uzasadnienia nie tylko ze względów humanitarnych, ale też ekonomicznych - podkreślił. Mówił, że w Polsce rocznie wydaje się 8 tys. wyroków eksmisyjnych. - Z punktu widzenia budżetu to nie byłby tak bardzo obciążający wydatek, by tym ludziom pomóc. Po co wydawać ciężkie pieniądze, by utrzymać dziecko w domu dziecka - bo bezdomnym rodzicom dziecko się zabiera - zamiast dać tym ludziom kilkaset złotych zasiłku i pozwolić im to mieszkanie utrzymać - przekonywał. Zaznaczył też, że "człowiek na ulicy z pewnością żadnych długów nie popłaci".

- Zostałem skazany w stronniczym procesie. Wyrok, który w nim zapadł, był sprzeczny ze zgromadzonymi dowodami. Celem tego wyroku było napiętnowanie działań opartych na obywatelskim nieposłuszeństwie, podejmowanych w obronie ludzi niezgodnie z konstytucją eksmitowanych na bruk. W związku z tym uważam się za więźnia politycznego - powiedział Ikonowicz.

Jak mówił, przeciwstawia się "władzy pieniądza, która opiera się na twierdzeniu, że ten kto ma własność, ten ma licencję na zabijanie". - Ludzie bogatsi używają dziś aparatu państwowego do tego, by innych gnębić" - przekonywał Ikonowicz. "I to aresztowanie było też po to, by pokazać: jak będziecie podskakiwać, jak będziecie się bronić, organizować, to spotka was to, co Ikonowicza. No i tak właśnie robią - dodał.

Zapowiedział, że wkrótce zostaną ukończone prace nad projektem ustawy o zapobieganiu bezdomności; ma on zostać zgłoszony za pośrednictwem posłów Twojego Ruchu i wicemarszałek Sejmu Wandy Nowickiej. Projekt zakłada, że nikt, kto nie może kupić lub wynająć mieszkania, nie będzie eksmitowany na bruk. Wprowadza też kategorię pomieszczeń hostelowych, w których każda rodzina ma swój pokój. - Bo dziś mamy warunki dla ludzi jak tu w celi, urągające prawu do prywatności - zaznaczył Ikonowicz.

Podziękował też politykom, szczególnie Nowickiej, która odwiedziła go w środę w więzieniu i zapowiedziała działania w obronie osób eksmitowanych. - Demokracja polega też na tym, że ludzie się za sobą wstawiają i troszczą - zaznaczył.

Skrytykował decyzję sądu, który negatywnie zaopiniował wniosek o jego ułaskawienie, choć - jak przyznał - niczego innego się nie spodziewał.

Podkreślił, że "nie ma łagodnych wyroków za niepopełnione czyny", zatem nie mógł zgodzić się na karę prac społecznych. - Poza tym wszystko, co robię, to są prace społeczne - powiedział.

W 2000 r. Ikonowicz - jeszcze jako poseł - brał udział w blokowaniu eksmisji pary starszych ludzi w Warszawie. Został oskarżony przez prokuraturę o udział w pobiciu właściciela domu. Osiem lat później sąd skazał go za to na 6 miesięcy ograniczenia wolności polegającej na pracach społecznych. Sam wniósł o to, by zamieniono mu tę karę na grzywnę, a następnie odmówił jej zapłacenia. W tej sytuacji karę zamieniono na 90 dni aresztu. Miał rozpocząć odbywanie kary 14 października, ale nie stawił się do więzienia.

Źródło artykułu:PAP
Zobacz także
Komentarze (0)