Piotr Czerwiński: Irlandia to złoty środek na depresję

Dzień dobry Państwu albo dobry wieczór. Podobno w Polsce jest tak dobrze, że nie można już tego znieść i ludzie żywotnie interesują się przemieszczeniem w inne rejony świata, gdzie jest trochę gorzej. Irlandia wydaje się być do tego celu idealna; właśnie rozważa kolejną pożyczkę, a także notorycznie wprowadza kolejne podwyżki i cięcia budżetowe, co spowodowało spadek popularności golfa i wyścigów konnych. Mimo to Irlandia baluje jak najęta. Jej sekret jest dość prosty: oprócz cen wzrosło tu również spożycie antydepresantów - pisze Piotr Czerwiński w felietonie dla WP.PL.

Obraz
Źródło zdjęć: © WP.PL | Andrzej Hulimka
Piotr Czerwiński

Nie ma mnie w tej Polsce już całe wieki i chyba dlatego wydaje mi się coraz dziwniejsza, kiedy słucham o niej od rodaków, chociaż może ona zawsze taka była, tylko na miejscu nie rzucało się to aż tak w oczy, bo w końcu człowiek jak ta świnia, do wszystkiego się przyzwyczai.

Coraz więcej znajomych z Polski podpytuje mnie o sens emigrowania do Irlandii, nie ukrywając przy tym, że sens nie emigrowania i pozostania w Lechistanie zaczyna ostatnio nie mieć sensu. Podobno wyścig szczurów wszedł w fazę apogeum i już niedługo trzeba będzie przychodzić do pracy z kijem bejzbolowym, żeby uratować posadę i obronić się przed konkurentami. A wszystko to w imię zarabiania tak ogromnych pieniędzy, że można za nie nawet wynająć kawalerkę, pod warunkiem że zrobi się to w towarzystwie siedmiu innych osób.

Jeśli dobrze zrozumiałem, z powyższego powodu kraj ogarnęła wścieklizna politykierstwa, które leje się już nie tylko ze środków masowego przekazu i stanowi jedyną wartość medialną oraz jedyny temat godzien uwagi. Zarazili się nią podobno tak zwani młodzi ludzie, których już nie interesuje muzyka, fryzury, nowe spodnie i wolna miłość w bibliotece, że użyję skrótu myślowego czasów, gdy była to sfera żywotnych interesów młodzieży. Obecnie interesuje ich wyłącznie polityka. Tworzą przeto młodzieżówki partyjne, frakcje młodzieżówek partyjnych, a także bojówki poszczególnych frakcji młodzieżówek partyjnych, zwalczające się nawzajem w każdej konfiguracji, w grupach i pojedynczo. Z jakiegoś powodu ubzdurali sobie podobno, że zainteresowanie polityką może zmienić coś w ich życiu. Święcie wierzę, że stoją twardo na ziemi i mają na myśli karierę na Wiejskiej, gdzie też będą zmieniali frakcje jak rękawiczki, zależnie od wiatru, przed kamerami telewizji nadużywając słowa „Polska” w każdej możliwej formie i kontekście, a
także bez kontekstu. Od czasu do czasu wyjdą na miasto pobić się ze sobą oraz z ciężkozbrojną policją, dzięki czemu o Polsce będzie można dowiedzieć się w wiadomościach na całym świecie, wraz z newsami o nowych butach Jennifer Lopez.

Tak czy owak znajomi moi, którzy rekrutują się spośród ludzi całkiem normalnych i inteligentnych, a przy tym na tyle zdolnych, że lawirowanie w morzu wszechpotężnego mobbingu sprawia im odwieczne kłopoty, odzywają się do mnie coraz częściej, z nieśmiałością (pewną taką, oczywiście) pytając, czy aby na pewno da się żyć w Byłym Imperium Celtyckiego Ratlerka, słynnym zrujnowanym kraju zachodniej Europy, w którym podobno wiatr przewraca do rowu samochody. Twierdzą, że w Polsce jest aktualnie zbyt fantastycznie i że nadmiar tej radości jest już nie do zniesienia dla przeciętnego umysłu. Stąd też woleliby zamieszkać w jakichś bardziej depresyjnych regionach świata, na przykład w takiej Irlandii.

Odpowiadam im, że istotnie, lokalne wieści są permanentnie złe, a mimo to, odpukać, daleko nam tu do osiągnięcia kosmicznej świadomości, która opętała Polskę. To by znaczyło, że wciąż jakoś żyjemy. Z jednej strony w kółko podnoszą ceny i podatki, a przynajmniej można mieć takie wrażenie, obcując z lokalną prasą, z której nie znika słowo „recesja”, w obowiązkowym towarzystwie wspomnień o tym, jak to było fajnie za poprzedniego lodowca. Władza, jak to władza, usiłuje szukać oszczędności tam, gdzie najbardziej boli, zamykając szpitale i żałując na szkolnictwo; ale mieszkańcy Irlandii wpadli na świetny pomysł, by ograniczyć te frywolne pląsy i zredukować samą władze do minimum – stąd postulaty przy okazji nadchodzących wyborów, by zlikwidować w tym kraju senat. „Mniej polityków!” – głosi jakże chwytliwe i całkiem logiczne hasło. Czyż to nie proste?

Irlandia zawsze miała wszelkie cechy kota, spadającego na cztery łapy, który dodatkowo ma zdolności pielęgniarskie i potrafi wylizywać własne rany. Rany irlandzkiej gospodarki, choć głębokie, wyglądają jakby się odrobinę zasklepiły, a może po prostu wszyscy wierzymy w to tak mocno, że zasklepiliśmy je siłą woli. Mało tego, nawet pogoda z jakiegoś powodu nie jest aż tak dramatyczna, jak kiedyś. Ostatnio mieliśmy wrześniowy atak lata i ja sam przesiedziałam na powietrzu przynajmniej godzinę w koszulce z krótkim rękawem. Jak na zdeklarowanego zmarzlucha, któremu względnie chłodno bywa nawet w samo południe nad morzem Śródziemnym, muszę przyznać to naprawdę wielki sukces dla irlandzkiej pogody. Sami ludzie też nie wyglądają na przejętych i rzeczywiście dokazują jak za dawnych czasów. Centrum Dublina w weekendowe wieczory hula tak ostro, jakby wciąż trwał rok dwa tysiące szósty, a przez ulice zakorkowane taksówkami przetaczają się tłumy ledwo ciepłych podlotków na półmetrowych szpilkach oraz równie naprani
dandysi, skandujący niezrozumiałe hasła i pozostawiający po sobie na każdym rogu na wpół opróżnione butelki.

Jednym z lokalnych irlandzkich nawyków, które przyjąłem w tym kraju z ogromną radością, był niepisany zakaz wpadania w depresję z byle powodu, a także wyładowywania tej depresji na dowolnie wybranych bliźnich. Nie od parady mówi się, że Irlandczycy są największą atrakcją turystyczną Irlandii, a zawdzięczają to swojej legendarnie bezstresowej mentalności. Wszystko wskazuje na to, że diabeł tkwi w szczegółach; oto wyczytałem, że w dramatycznie wzrosło tutaj spożycie antydepresantów i leków psychotropowych, a ponoć dotychczas i tak było za wysokie. W ubiegłym roku Irlandia wydała 140 milionów euro na Prozac i temu podobne wynalazki, kupując ich aż 3,3 miliona opakowań i było to o 400 tysięcy więcej niż rok wcześniej. To by w zasadzie tłumaczyło, dlaczego w dwa tysiące jedenastym ludzie mniej baletowali na ulicy.

Nie wiem co o tym myśleć, bo zawsze ceniłem sobie irlandzki spokój ducha, a nawet przejąłem go poniekąd, nie zażywając przy tym żadnego lekarstwa. Najwyraźniej zadziałał w moim przypadku efekt placebo. Ponadto martwię się o zdrowie autochtonów, które może podupaść dzięki mieszaniu psychotropów z alkoholem; popadną wtedy w jeszcze większą depresję i na pewno zepsuje się pogoda.

Tak czy owak polecam Irlandię. Naprawdę żyje się tutaj bez stresu. W zestawieniu z polskimi realiami, wyjazd w te strony można śmiało nazwać złotym środkiem na depresję. Oprócz tego w Irlandii w ubiegłą niedzielę Irlandia zagrała z Irlandią w miejscowy futbol. Wygrała Irlandia.

Dobranoc Państwu.

Z Dublina, specjalnie dla Wirtualnej Polski, Piotr Czerwiński Kropka Com

Wybrane dla Ciebie
Podziały wśród sojuszników. Historia amunicją rosyjskiej dezinformacji
Podziały wśród sojuszników. Historia amunicją rosyjskiej dezinformacji
Rośnie napięcie wokół Wenezueli. Maduro mobilizuje armię
Rośnie napięcie wokół Wenezueli. Maduro mobilizuje armię
Poranek Wirtualnej Polski. Gościem programu Katarzyna Lubnauer
Poranek Wirtualnej Polski. Gościem programu Katarzyna Lubnauer
Zabójstwo Jarosława Ziętary. Sąd ma ogłosić prawomocny wyrok
Zabójstwo Jarosława Ziętary. Sąd ma ogłosić prawomocny wyrok
"Trudno o większy cynizm". Media wprost o konsultacjach w Berlinie
"Trudno o większy cynizm". Media wprost o konsultacjach w Berlinie
Prawnicy szykują się do obrony. Luigi Mangione wraca na salę sądową
Prawnicy szykują się do obrony. Luigi Mangione wraca na salę sądową
Miał odwieźć wnuka do szkoły. Zasłabł i wjechał w dom
Miał odwieźć wnuka do szkoły. Zasłabł i wjechał w dom
Ocenili pracę Nawrockiego. Jest najnowszy sondaż
Ocenili pracę Nawrockiego. Jest najnowszy sondaż
To on wydał rozkaz likwidacji celu. Hegseth wystawił go na tacy
To on wydał rozkaz likwidacji celu. Hegseth wystawił go na tacy
Działo się w nocy. Masowe protesty w Bułgarii, USA potwierdzają incydent
Działo się w nocy. Masowe protesty w Bułgarii, USA potwierdzają incydent
Największe protesty od lat w Bułgarii. Tłumy żądają dymisji rządu
Największe protesty od lat w Bułgarii. Tłumy żądają dymisji rządu
Sudan ma ofertę dla Rosji. Ubiegała się o to od dawna
Sudan ma ofertę dla Rosji. Ubiegała się o to od dawna