Piontkowski: "Powinniśmy myśleć o powrocie maturzystów i klas VIII do szkół"
Wiceminister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski był gościem programu "Newsroom" Wirtualnej Polski. Polityk pytany był o możliwe scenariusze dotyczące powrotu dzieci do szkół w trybie stacjonarnym. Jak przyznał, sytuacja jest analizowana na bieżąco, a ewentualne decyzje zostaną podjęte, tylko jeśli ministerstwo będzie miało zupełną pewność, że w ten sposób nie zwiększy niebezpieczeństwa epidemicznego. Jednocześnie minister zaznaczył, że powrót młodzieży do szkół powinien zacząć się od ósmoklasistów i maturzystów, którzy już za kilka miesięcy przystąpią do bardzo ważnych dla siebie egzaminów. Warunkiem jest jednak brak gwałtownego wzrostu liczby chorych na COVID-19.
Po wczorajszej konferencji ministr… Rozwiń
Transkrypcja:
Po wczorajszej konferencji ministra Niedzielskiego i dzisiejszym jego tweecie to chyba rodzice
powinni zapomnieć o tym, że ich dzieci w tym roku szkolnym wrócą do szkół?
Decyzja w tej chwili jeszcze nie została podjęta. Dziś chyba rzecznik rządu mówił o tym, że najwcześniej decyzję
o tym, co dalej z obostrzeniami, w przyszłym tygodniu. Więc spokojnie czekamy na dalszy
rozwój sytuacji epidemiologicznej. Jeżeli dojdzie do wzrostu liczby zakażeń, takiego
systematycznego, który będzie trendem długotrwałym, wtedy można się spodziewać raczej nie
decyzji o tym, że będą kolejne roczniki wracały do szkół. Ale to zobaczymy. Za kilka dni będzie wiadomo, jaka jest sytuacja.
To dzisiaj bliżej, jak rozmawiacie w Ministerstwie Edukacji Narodowej, do tego, żeby na przykład nie posyłać klas 1-3 do szkół, czy
raczej, żeby puścić maturzystów albo ósmoklasistów do szkół, do nauczania
takiego normalnego, a nie zdalnego?
Dla klas 1-3, jak pan wie, od kilku tygodni już wróciły do nauczenia stacjonarnego i to była
zgodna decyzja także premiera i ministra zdrowia, którzy wskazywali na to, że po pierwsze te dzieci najmniejsze w
najmniejszym stopniu, według dotychczasowych doświadczeń, przenoszą chorobę, ponadto te doświadczenia
z ostatnich kilku tygodni, ale także i wcześniejsze sprzed kilku miesięcy, pokazują, że powrót tych dzieci do szkół nie
spowodował wzrostu liczby zakażeń.
Nie ma dzisiaj takiego pomysłu, żeby jednak wrócić, jeśli ta liczba zakażeń
będzie wzrastała?
Zobaczymy.
Jeszcze raz powtórzę, to będzie zależało od sytuacji epidemicznej. Przecież zdroworozsądkowo
podchodzący do tej całej sytuacji epidemicznej nie będzie na siłę nalegał na to, aby choćby otwierać szkoły, jeżeli
będzie gwałtowny wzrost liczby zakażeń. Ja tylko mówię o tych doświadczenia, które mamy, które pokazują,
że liczba przedszkoli czy szkół z tymi dziećmi najmłodszymi, które muszą z powodu zakażenia
bądź groźby zakażenia chorobą któregoś z pracowników czy uczniów, wynosi od jednego do dwóch procent.
Także nie jest to skala, która by powodowała, by wyciągać negatywne wnioski, dotyczące powrotu tych dzieci do szkół.
Panie ministrze, to jakie wy dzisiaj zalecenia, jakie rady macie dla rady medycznej, dla
premiera w sprawie odmrażania szkół?
Po pierwsze wyraźnie mówimy o tym, że te dzieci, które są w przedszkolach, w klasach 1-3 nadal
powinny uczęszczać na zajęcia w sposób stacjonarny, bo te dzieci potrzebują po prostu bezpośredniego
kontaktu z nauczycielem, potrzebują kontaktu z rówieśnikami. Wchodzi także pod
uwagę kwestia opieki ze strony rodziców i te wszystkie elementy razem wzięte plus dotychczasowa praktyka pokazująca,
że nie spowodowało to wzrostu zakażeń, powodują, że te dzieci nadal powinny być w nauczaniu stacjonarnym.
Tak, to mamy tutaj jasność. Pytanie brzmi, jakie dalsze scenariusze, jakie dalsze związane z rozmnażaniem wy, jako Ministerstwo Edukacji Narodowej, postulujecie,
jakie macie pomysły przekazywane do premiera?
Pan minister Czarnek mówił o tym, że możliwych jest kilka wariantów. Wydaje się logiczne, że powinniśmy
mówić o powrocie maturzystów i klas ósmych, o ile liczba zakażeń w Polsce nie będzie gwałtownie wzrastała.
A potem być może, jeżeli będą sprzyjające warunki epidemiczne, także powrót innych roczników. Tu trzeba pamiętać choćby
o klasach czwartych szkoły podstawowej, kiedy dzieci z opieki głównie jednego nauczyciela przechodzą do systemu przedmiotowego,
mają kilku czy kilkunastu nauczycieli, którzy ich uczą, i oni też pewnie potrzebują jak najszybszego powrotu do szkoły.