Pijany policjant zastrzelił znajomego - szokujący wyrok
Na cztery lata więzienia Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał byłego policjanta Adama N., który w 2009 r. podczas libacji alkoholowej zabił z pistoletu swego znajomego.
Sąd zmienił oskarżonemu postawiony przez prokuraturę zarzut zabójstwa na nieumyślne spowodowanie śmierci. To przestępstwo zagrożone jest karą od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia. Zdaniem sądu, do tragedii doszło w wyniku nieostrożnego posługiwania się bronią przez Adama N.
- Oskarżony mógł przewidzieć, że może to doprowadzić to postrzelenia, ale nie można przyjąć, że działał z zamiarem bezpośredniego pozbawienia życia. Wszelkie wątpliwości w tej sprawie należy interpretować na korzyść oskarżonego - powiedziała w uzasadnieniu sędzia Dagmara Daraszkiewicz.
Według sądu, między Adamem N. i jego ofiarą nie było żadnego konfliktu, obaj też po wypiciu alkoholu nie zachowywali się w sposób agresywny. Jako okoliczności łagodzące dla Adama N. sąd wskazał jego dotychczasową niekaralność, dobrą opinię ze służby w policji oraz skruchę wykazaną w trakcie procesu.
Wyrok wzburzył krewnych ofiary, zaczęli krzyczeć na sali sądowej: "kpina", "policja ma chronić, a nie zabijać".
W opinii obrońcy policjanta Wojciecha Cieślaka, wyrok jest "wyważony". - Trudno wyobrazić sobie inny wyrok uwzględniając zgromadzone w sprawie dowody. Pozostaje oczywiście kwestia sumienia oskarżonego i tego, jak przyjmuje to rodzina ofiary, której bardzo współczuję - dodał.
Podczas procesu, który rozpoczął się w połowie września tego roku, Adam N. mówił, że z powodu dużej ilości wypitego alkoholu nie pamięta, dlaczego doszło do śmierci jego znajomego. Tłumaczył, że to był przypadek.
Jak ustaliła prokuratura, do zabójstwa doszło wieczorem z 8 na 9 października 2009 r. w Gdańsku-Nowym Porcie. Adam N. po powrocie ze służby kupił kilka piw, które wypił sam w garażu. Następnie spotkał na ulicy znajomego 41-letniego Krzysztofa K. Adam N. zaproponował mu spożycie kolejnych piw. Mężczyźni pili alkohol w mieszkaniu Krzysztofa K. Kiedy skończyło się piwo, zaczęli pić wódkę.
Jak wyjaśniał podczas procesu Adam N., świadomość odzyskał dopiero następnego dnia rano w swoim mieszkaniu. Zauważył, że ma poplamione krwią spodnie i brakuje mu trzech sztuk amunicji.
Podczas procesu ujawniono m.in., że na jednym z nabojów, które utkwił w suficie, znaleziono ślady DNA należące do denata.
Adam N. został zatrzymany po kilku tygodniach od zabójstwa. Pracował w Komendzie Miejskiej Policji w Sopocie. W policji był zatrudniony od 1993 r. W tym czasie dwukrotnie był na misji w Kosowie.
NaSygnale.pl: Tajemnica zwłok z rzeki Bóbr - policja prosi o pomoc