Pierwszy tydzień Żurka. Zapowiedź "czyszczenia ziobrystów" i Lasota na celowniku
Pierwsze dni Waldemara Żurka w Ministerstwie Sprawiedliwości to m.in. przegląd kadr, zapowiedź oczyszczenia resortu z dawnych współpracowników Zbigniewa Ziobry i przygotowanie priorytetów ustawowych. Według ustaleń WP niebawem minister może ogłosić odwołanie Michała Lasoty, zastępcy rzecznika dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych.
W czwartek o godzinie 11.00 minister sprawiedliwości Waldemar Żurek na konferencji prasowej zaprezentuje efekty pierwszego tygodnia urzędowania w resorcie – wynika z informacji Wirtualnej Polski. Do tego czasu następca Adama Bodnara wstrzymywał się z ogłaszaniem decyzji i planów. Z nieoficjalnych informacji wynika, że minister rozpoczął roszady kadrowe w sądach.
– Minister zapowiedział, że zamierza więcej mówić o podjętych decyzjach i efektach swoich działań, a mniej o planach i procesach – mówi nieoficjalnie jeden z naszych rozmówców w resorcie sprawiedliwości.
Według ustaleń Wirtualnej Polski jedną z pierwszych ogłoszonych decyzji nowego ministra może być odwołanie Michała Lasoty z funkcji jedynego trwającego na stanowisku zastępcy rzecznika dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych z lat rządów PiS, co potwierdziły nam trzy źródła. Wcześniej w kwietniu 2025 r. odwołani zostali już Piotr Schab i Przemysław Radzik, choć oni sami uważają odwołania za bezprawne i bezskuteczne. Wszyscy trzej pod rządami PiS byli twarzami represji wobec sędziów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śmiszek broni Bodnara. "Bardzo mocny kręgosłup"
Przypomnijmy, Lasota na początku roku dostał zarzuty dyscyplinarne za bezpodstawne dyscyplinarki, jakie wytaczał sędziemu Żurkowi. Jak informowało oko.press, jedna z nich z 2018 r. dotyczyła podatku w wysokości 840 zł, którego sędzia rzekomo nie zapłacił za sprzedaż leśnego ciągnika. W 2024 r. sprawę umorzył Sąd Dyscyplinarny w Rzeszowie, a Urząd Skarbowy żadnego podatku od sędziego nie chciał.
Co więcej, w połowie lipca resort sprawiedliwości poinformował też, że Adam Bodnar powołał rzecznika dyscyplinarnego "ad hoc", który miał zająć się niewydaniem w terminie orzeczenia po zażaleniu na uchylenie warunkowego zwolnienia.
Decyzje personalne ministra Żurka
To niejedyna decyzja personalna. Waldemar Żurek zawiesił m.in. w pełnieniu czynności Prezesa Sądu Rejonowego w Sosnowcu Małgorzatę Hencel-Święczkowską, prywatnie żonę Bogdana Święczkowskiego, byłego Prokuratora Krajowego u Zbigniewa Ziobry, a obecnie prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Według Święczkowskiego decyzja ministra ma "charakter personalny i jest przejawem zemsty".
"To działanie jest całkowicie bezprawne w świetle wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 16 października 2024 r. (sygn. K 2/24). Żadne też inne przesłanki nie uzasadniają decyzji Ministra Sprawiedliwości Waldemara Żurka, który kierując się małostkowością, dokonuje odwetu za działalność Trybunału Konstytucyjnego, godząc w moją rodzinę" - ocenił w komunikacie prasowym Bogdan Święczkowski.
O innych zmianach personalnych informowała w mediach społecznościowych również Dagmara Pawełczyk-Woicka, która stoi na czele upolitycznionej KRS.
"Mam informację, że minister sprawiedliwości Waldemar Żurek zawiesił część kierownictwa Sądu Okręgowego w Sosnowcu, w tym SSO Ewę Łąpińską, członka KRS oraz SSO Katarzynę Czerwińską-Koral, której mąż, sędzia Przemysław Koral, orzekał w sprawie umorzenia postępowania karnego, w którym minister Żurek miał status pokrzywdzonego (jednego z wielu)" - napisała Pawełczyk-Woicka. Do czasu publikacji tekstu ministerstwo sprawiedliwości nie odniosło się do tych doniesień.
"Szukanie kretów w ministerstwie"
Według nieoficjalnych ustaleń WP w pierwszym tygodniu od powołania Żurek miał zapowiedzieć szczegółowy przegląd kadr. – W ministerstwie wciąż jest mnóstwo dawnych współpracowników Ziobry, ludzi, którzy pisali czy konsultowali np. ustawę kagańcową, czy inne przepisy, których celem było represjonowanie sędziów – mówi jeden z naszych rozmówców.
– Konieczne jest szukanie kretów w ministerstwie i zakończenie współpracy z ludźmi Ziobry. Część z nich zapewne tylko czeka na powrót PiS do władzy – dodaje nasz kolejny rozmówca. – Czyszczenie ministerstwa z ziobrystów jest dla ministra na pewno bardzo ważne. Z resztą zapewne to samo dzieje się w prokuraturze – przekonuje kolejna osoba.
Rozmówcy WP twierdzą, że na razie nic nie zapowiada, by w pierwszych tygodniach Żurek planował rewolucję w kadrze wiceministrów. – Z tego, co wiem, zapowiedział, że liczy na efekty pracy i będzie się przyglądał współpracy. Nie doszło przecież do zmiany władzy tylko zmiany szefa resortu, więc minister potrzebuje też ludzi, którzy wiedzą, co się ostatnio działo – wyjaśnia jeden z naszych rozmówców.
Spotkania z sędziami i szefem NRA
Z kuluarowych informacji wynika również, że Żurek w gronie współpracowników dyskutował o priorytetowych ustawach, które mają wyjść z resortu. Dwoje pracowników ministerstwa twierdzi, że "spodziewa się szybszych prac nad ustawą o statusie sędziów". Bodnar i jego otoczenie planowało konsultowanie ustawy z Komisją Wenecką i dopiero wówczas chciało wypracowania ostatecznej wersji.
– Nie jest wykluczone, że Waldemar Żurek zmieni podejście i projekt ustawy szybciej wyjdzie z resortu. Priorytetem na pewno jest też uporządkowanie sytuacji w Krajowej Radzie Sądownictwa, Trybunale Konstytucyjnym i Sądzie Najwyższym – dodaje nasz rozmówca.
Nowy minister sprawiedliwości o priorytetach zmian w wymiarze sprawiedliwości rozmawiał w ostatnich dniach m.in. z Przemysławem Rosatim, prezesem Naczelnej Rady Adwokackiej.
"Tematem rozmów były zagadnienia dotyczące funkcjonowania pomocy prawnej i wykonywania zawodu adwokata. Do najważniejszych poruszonych kwestii należały m.in. regulacje dotyczące rynku pomocy prawnej, cyfryzacja sądownictwa, wdrożenie Konwencji Rady Europy dotyczącej ochrony zawodu prawnika oraz zmiany podatkowe związane z usługami prawnymi" – podkreślono na stronie resortu sprawiedliwości.
Żurek spotkał się również z przedstawicielami Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitita. "Jesteśmy gotowi na partnerski dialog i chcemy wspierać naszą wiedzą, siłą i doświadczeniem działania służące odbudowie niezależnego sądownictwa i umacnianiu demokracji w Polsce" – podkreślił w mediach społecznościowych prezes stowarzyszenia Bartłomiej Przymusiński.
Bodnar o przyczynach odejścia
Pracownicy resortu sprawiedliwości w nieoficjalnych rozmowach z WP przyznają, że ostatni tydzień po dymisji Bodnara był trudny ze względu na to, że niewielu spodziewało się zmiany na tym stanowisku. Były minister w TVN24 przyznał, że on sam był "może odrobinę" zaskoczony decyzją premiera Donalda Tuska.
– Do ostatniego dnia starałem się wykonywać najlepiej, jak potrafię, swoje obowiązki. Ale być może jakieś pewne kwestie wizerunkowe, tak jak to premier ujął, były główną myślą przewodnią tej decyzji – stwierdził. Dodał, że premier "uzasadniał, że ma inną wizję dalszej polityki w Ministerstwie Sprawiedliwości, a zwłaszcza w prokuraturze, i podjął taką, a nie inną decyzję".
Bodnar odniósł się również do podziękowań premiera, które padły w Pałacu Prezydenckim w ubiegły piątek. "Wysiłek, energia, dobra wola, a równocześnie delikatność, poszanowanie konstytucji to było to, czym imponował pan minister Adam Bodnar chyba wszystkim bez wyjątku" – powiedział wówczas premier. – Nie do końca się zgadzam szczerze z tą delikatnością, bo to jest troszeczkę takie delikatne przyklejanie gęby – skomentował Bodnar.
Były minister sprawiedliwości chłodził też zapał zwolenników najbardziej radykalnych kroków w wymiarze sprawiedliwości. – W żadnym wyroku trybunału jakiegokolwiek, trybunału międzynarodowego, czy to będzie Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, czy Europejski Trybunał Praw Człowieka, nie jest napisane, że naprawa systemu państwa polskiego może polegać na jakichkolwiek działaniach przemocowych – podkreślił.
Były współpracownik bierze Bodnara w obronę
Według Krzysztofa Śmiszka, europosła Lewicy i byłego wiceministra sprawiedliwości, Bodnar "tam, gdzie trzeba było być delikatnym i uważnym, taki był, a tam, gdzie trzeba było walnąć pięścią w stół, też taki był". – Nie zgadzam się na wykorzystywanie cechy delikatności czy uważności jako czegoś obciążającego (…). Nie użyłbym takich słów, bo w moim przekonaniu mogą być odczytywane jako krzywdzące i upupiające – stwierdził europoseł w programie "Tłit" Wirtualnej Polski.
Polityk wziął Bodnara w obronę przed ostrą krytyką Bartłomieja Sienkiewicza. Były minister kultury, a obecnie europosła KO, w Polsat News podkreślał, że jest "szalenie krytyczny" wobec dorobku Bodnara. – Uważam, że ten okres ostatniego roku został z punktu widzenia logiki praworządności i powszechnego poczucia sprawiedliwości zmarnowany – stwierdził Sienkiewicz.
– Bartłomiej Sienkiewicz od jakiegoś czasu bardzo daleko gdzieś odlatuje w swoich ocenach. (…) Stracił zdrową ocenę tego, co się dzieje. (…) Nie zgadzam się z jego komentowaniem z wygodnej kanapy w Brukseli tego, co powinno się dziać w Ministerstwie Sprawiedliwości czy innych resortach. Gdyby miał dalszą determinację zmian w Polsce, to nie wybierałby się do europarlamentu – odpowiedział mu w WP Śmiszek.
– Stawianie Adama Bodnara w roli worka treningowego nie jest fair, bo wiele zapoczątkowanych przez niego procesów będzie dawało efekty w najbliższych tygodniach i miesiącach, co będzie liczyło się na konto nowego ministra. Zmiana się dokonała, premier tak zdecydował, ale robienie z Bodnara hamulcowego w przywracaniu praworządności nie jest w porządku, bo on po prostu nie chciał tego robić na rympał, PiS-owskimi metodami. A część elektoratu jest żądna widowiska – mówi nam osoba z resortu sprawiedliwości.
Tusk proponował Bodnarowi prezesurę NIK
W środę w rozmowie z dziennikarką Justyną Dobrosz-Oracz były minister sprawiedliwości ujawnił, że po dymisji Tusk zaproponował mu objęcie stanowiska prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Kadencja obecnego szefa NIK Mariana Banasia kończy się w sierpniu.
– Odmówiłem, ponieważ uważam, że to wszystko, co robię, robię dlatego, by naprawiać wymiar sprawiedliwości, a nie, by zdobywać to czy inne stanowisko. Uważam, że szukanie innej możliwości zawodowej, czy będzie to możliwość międzynarodowa, czy krajowa, będzie nieodpowiednie w tej sytuacji. Nie dokończyłem mojej misji teraz, będę kończył moją misję przez kolejne dwa lata w Senacie – stwierdził Bodnar.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski