Pierwszy rok Anny Cylejskiej w Polsce. Jedyna królowa, której zgotowano taki koszmar
Młoda hrabianka z Celje jechała nad Wisłę z nadziejami na wielką przeszłość. Miała poślubić potężnego króla i ozdobić swoje skronie koroną. Pierwsze spotkanie z Władysławem Jagiełłą, do którego doszło w połowie lipca 1401 roku w Krakowie, zakończyło się jednak koszmarnie. Król zrezygnował z szybkiego małżeństwa. A Anna Cylejska znalazła się w stanie zawieszenia, jakiego nie doświadczyła żadna kandydatka na monarchinię przed nią.
Oficjalnie twierdzono, że ślub został odwołany, bo Anna Cylejska nie znała języka polskiego i potrzebowała się go nauczyć przed ceremonią. Jak wyjaśniałem szeroko w osobnym artykule, był to tylko niezbyt wiarygodny pretekst, potrzebny by uzasadnić nagłe wahania monarchy.
Także relacja kronikarza Jana Długosza, zgodnie z którą król nie chciał przypieczętować związku, bo Anna była jego zdaniem zbyt mało urodziwa, jest bez wątpienia fałszywa. W rzeczywistości Jagiełło zrezygnował ze ślubu z racji politycznych i ambicjonalnych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Mieszko, Dobrawa i chrzest Polski. Tego nie poznasz na lekcji historii
Szkoła niechcianej kandydatki na królową
Anny Cylejskiej nie odesłano do domu, ale też nie dano jej jakichkolwiek gwarancji na przyszłość. Hrabianka, mająca w tym czasie niemal na pewno mniej niż 20 lat, całą resztę roku spędziła w Krakowie w towarzystwie tutorów. Król chciał, by nauczyła się polskiego, więc faktycznie czym prędzej przystąpiła do lekcji.
Dziewczynę zakwaterowano w jednym ze stołecznych klasztorów związanych bezpośrednio z dworem królewskim. Przydzielono jej dwóch nauczycieli: świeckiego i duchownego. A ponieważ nie istniały żadne podręczniki polskiego języka i przewodniki po nadwiślańskich obyczajach, wszystkie lekcje prowadzono ustnie, drogą nieustannego powtarzania.
Pretekst za pretekstem
Anna wkuwała nowe słowa, uczyła się deklinacji i oswajała z lokalnymi tradycjami. Tymczasem jej czterdziestoletni narzeczony, nie znoszący Krakowa i preferujący formę rządów objazdowych, jak zwykle kluczył po kraju. I znajdował coraz to nowe powody do opóźnienia lub udaremnienia związku.
Na Żmudzi dopiero co wybuchło powstanie przeciwko Krzyżakom, które szybko doprowadziło do wojny między zakonem a Litwą. Już ten kryzys absorbował uwagę Jagiełły.
We wrześniu gruchnęła też wiadomość o śmierci arcybiskupa gnieźnieńskiego, dostojnika, który w myśl hierarchii i obyczaju powinien był celebrować tak ważną uroczystość jak ślub samego monarchy. Wreszcie niepokojące sygnały docierały i z Węgier. Niepokojące nie tylko dla Polaków, ale w równym stopniu dla stąpającej po cienkim lodzie Anny.
Węgierskie komplikacje
Władysław Jagiełło został przymuszony do zaręczyn z Anną Cylejską, ponieważ ta była ostatnią niezamężną potomkinią Kazimierza Wielkiego. Jako dziedziczka głównej linii Piastów wydawała się Polakom jedyną możliwą kandydatką na następczynię królowej Jadwigi.
Nie bez znaczenia były też jednak polityczne powiązania dziewczyny. Anna wychowała się pod okiem dalekiego stryja, hrabiego Hermana II. Ten zaś był przyjacielem, bliskim doradcą i współpracownikiem króla Węgier Zygmunta Luksemburskiego. A w każdym razie był nim do niedawna.
Jeszcze zanim hrabianka opuściła rodzinne strony i wyruszyła nad Wisłę, w Budzie doszło do przewrotu pałacowego. Klika baronów i prałatów, z arcybiskupem Ostrzyhomia oraz palatynem Węgier na czele, opanowała stołeczną rezydencję i wzięła do niewoli osłupiałego monarchę.
Zygmunt Luksemburski znalazł się pod kluczem, a gdy uparcie odmawiał ustępstw, zaczęto przymierzać się do wygnania go z kraju i wyboru nowego suwerena. Tymczasem Węgrami rządzili arcybiskup oraz rada koronna.
Walka nie dobiegła jednak końca, Zygmunt miał swoich stronników. Wśród nich także Hermana z Celje, który zbyt wiele zainwestował w relacje z tronem, by teraz zmieniać front i liczyć na łaskawość wrogów. Latem 1401 roku przyszłość kraju nad Balatonem stała pod znakiem zapytania. Podobnie przyszłość Celje, bo upadek Zygmunta niechybnie podkopałby pozycję hrabiego, zagroził jego majątkowi i usilnie pielęgnowanej niezależności.
Najlepsza wymówka…
Los przybranego ojca niewątpliwie ciążył Annie na sercu, zwłaszcza że z domu wyjechała akurat wtedy, gdy Herman gotował się do decydującej konfrontacji. Nagłe problemy hrabiego i jego uwięzionego protektora kładły się też cieniem na małżeńskich perspektywach dziewczyny.
Gdyby między Jagiełłą a Hermanem zawarto zwyczajny pakt polityczny, umocniony zaręczynami, podobne komplikacje niechybnie by go rozerwały. Ale oczywiście ten pakt nie był szablonowy. Liczyła się w nim krew, nie zaś pozycja partnera i jego koneksje na szczytach. Mimo to kryzys skłaniał do wzmożonej ostrożności.
Węgry, nawet osłabione wewnętrznymi walkami, niezmiennie stanowiły groźnego sąsiada i potęgę w regionie. Małżeństwo z Anną, poza oczywistymi korzyściami, miało też przynieść poprawę w relacjach z Budą. W razie upadku Zygmunta Luksemburskiego mogło jednak sprowokować konflikt, do którego Polska nie była ani chętna, ani tym bardziej gotowa.
Asekurancka postawa Jagiełły zyskała konkretne podstawy, wykraczające poza rozczarowanie wyglądem narzeczonej czy niezadowolenie z tego, jak ciepło potomkinię Piastów powitano nad Wisłą. Perypetie Zygmunta Luksemburskiego były wymówką lepszą od wszystkich pozostałych. Z drugiej jednak strony mogły też stanowić dla króla otrzeźwiającą przestrogę. Przypomniały, co naprawdę mu grozi i dlaczego małżeństwo z Anną to nie kwestia wyboru, lecz absolutna konieczność.
…i najlepsza przestroga
Upadek Luksemburczyka był powolny, ale u jego podstaw leżało konkretne wydarzenie. Katastrofa zaczęła się od zgonu monarszej małżonki i kobiety-króla – Marii Andegaweńskiej, starszej siostry naszej królowej Jadwigi.
Gdy zabrakło połowicy, prawa Zygmunta to tronu poczęły być podważane, a jego pozycja stopniowo skruszała. Podobnie zgon Jadwigi budził obawy co do przyszłości Jagiełły, wybranego na tron jako jej mąż.
Polacy, zbyt dobrze pamiętający lata bezkrólewia, nie myśleli na razie o usuwaniu owdowiałego władcy. W razie przedłużania się impasu i dalszego oporu Jagiełły wobec postanowień rady dostojnicy mogliby jednak stracić cierpliwość. Zygmunt też początkowo sądził, że może ignorować głosy doradców. Teraz zaś siedział w areszcie domowym i bezradnie czekał na ratunek.
Wracający pan młody
Nie wiadomo, kiedy król Władysław się zmitygował. Może w toku narad wojennych, może na trakcie po długich, samotnych rozmyślaniach albo… gdy z Węgier przyszły nowe wiadomości.
Choć wydawało się to nieprawdopodobne, hrabia Celje zdołał uratować skórę zaprzyjaźnionego monarchy. We współpracy z potężnym magnatem Mikołajem Garai doprowadził do uwolnienia Zygmunta. Pozbawiona wspólnej wizji i coraz bardziej skłócona koteria trzymająca władzę zgodziła się na mediację.
Pod koniec października 1401 roku niedawny aresztant ponownie zasiadł na tronie. Przed Hermanem otworzyły się zaś iście królewskie perspektywy. Z czasem miał zostać banem, a więc zarządcą Slawonii, Chorwacji i Dalmacji, a nawet – następcą tronu Bośni. Jeśli wcześniej był rzutkim człowiekiem drugiego planu, to teraz przeszedł już do ścisłej czołówki europejskiej polityki. Anna zaś – uchodząca za jego przyszywaną córkę – ze zwykłej hrabianki przeobraziła się w damę o wspaniałych koneksjach.
Informacje o przetasowaniach, do jakich doszło na południu, musiały dotrzeć do Jagiełły jeszcze jesienią 1401 roku. Król ostatecznie wyzbył się rezerwy, przełknął dumę i postanowił wrócić do Krakowa. Teraz już z jasnym postanowieniem, by się ożenić.
Kamil Janicki - historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak "Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa", "Damy złotego wieku", "Damy Władysława Jagiełły" czy "Seryjni mordercy II RP". Jego najnowsza pozycja to "Wawel. Biografia" (2022).