Pierwszy raz od lat. Rosja odsłoniła swoją słabość
Moskwa zdecydowała się na drastyczny krok - ogołociła swoją granicę z Chinami z nowoczesnej broni, którą dotychczas pilnie strzegła, na potrzeby trwających walk w Ukrainie. Tym samym odsłoniła się na potencjalne uderzenie ze strony Stanów Zjednoczonych, które mogłoby nadejść z kierunku Pacyfiku czy Alaski.
"Gdyby Chińczykom przyszła do głowy aneksja syberyjskich bogactw rosyjskiego wasala, Władimir Putin nie miałby tam nic, co mogłoby ich powstrzymać" - ocenia "Wprost", podkreślając, że "Putin tak bardzo uwierzył w dozgonny sojusz z Pekinem, że zerwał z żelazną dotąd zasadą rosyjskiej polityki zagranicznej, obowiązującą od czasu wojny granicznej z Chinami w latach 60. XX wieku".
Ze zdjęć satelitarnych japońskich blogerów wojskowych widać, że Rosja nie posiada już nowoczesnej broni, która przez lata była trzymana na terenach na wschód od Nowosybirska do Władywostoku i Sachalina. Wyrzutnie rakietowe zostały wycofane w głąb kraju, na potrzeby wojny w Ukrainie.
"Na Ukrainę pojechały także systemy z bazy 589 pułku obrony przeciwlotniczej w Nachodce, która zabezpieczała dotąd strategicznie ważny port w pobliskim Władywostoku" - wylicza gazeta za informacjami z Japonii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zaskakujące słowa Dudy. "Prezydent nie dorósł do swojej roli"
"Chińczycy wykorzystują Moskwę do prowadzenia dywersyjnej wojny, której celem jest odciąganie uwagi USA od chińskiej ekspansji w Azji" - pisze "Wprost".
Działania Rosji wskazują, że znalazła się ona w bardzo trudnym położeniu. Odsłaniając strony, które przez lata były strzeżone, Putin wystawia się na ewentualne amerykańskie uderzenie z Pacyfiku i Alaski uderzenie ze strony Stanów Zjednoczonych, które mogłoby nadejść z kierunku Pacyfiku czy Alaski, komentuje tygodnik.
Czytaj także:
Źródło: "Wprost"
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski