Pierwsza ofiara gniewu na kler. Uczciwy proboszcz jest stale mylony z pedofilem
- Maile, SMS-y, telefony z obelgami, no bóle nie z tej ziemi. Sam się dziwię, że to wytrzymuję - skarży się ks. Roman Poźniak, proboszcz parafii w Puszczykowie. Jest stale mylony z księdzem Romanem B., skazanym za współżycie z 14-latką, który przebywał w domu zakonu Chrystusowców w Puszczykowie.
Sprawa zaczęła się od kilku niedokładnych doniesień w mediach, w których skazany już pedofil został opisany jako "ksiądz Roman z Puszczykowa". Jego historia jest szczególnie bulwersująca. Z ubogiej wielodzietnej rodziny wziął pod opiekę 14-letnią dziewczynę, którą później zmuszał do seksu. Po odbyciu kary więzienia powrócił do zakonu Chrystusowców, mających siedzibę w Puszczykowie.
W Puszczykowie jest też drugi ksiądz Roman. Roman Poźniak to uczciwy i niezwykle szanowany proboszcz lokalnej parafii. Trwa jego gehenna.
Życie z gorącym telefonem
Za każdym razem, gdy odżywa temat pedofilii w Kościele, odzywa się telefon ks. Romana Poźniaka. Pada wiązanka przekleństw, po czym rozmówca się rozłącza. Na jego adres mailowy przychodzą maile pełne wyzwisk. Tak było po filmie "Kler" oraz przy okazji premiery filmu Tomasza Sekielskiego o pedofilii pt. "Tylko nie mów nikomu".
- Niedawno ktoś zapalczywy wyszukał mój życiorys oraz zdjęcie ze stron parafii. Potem napisał na Facebooku: "Zobaczcie to ten ... gwałcił dziecko". Naprawdę przeżyłem tu ciężkie chwile. Ale co ja mogę, przed Internetem się pan nie obroni - zwierza się proboszcz.
Zobacz także: Księża przepraszają i dziękują. Sekielski odczytuje SMS na antenie
Ludzie googlują i leci hejt
Proboszczowi nie pomaga wyszukiwarka internetowa Google. Po wpisaniu haseł "ksiądz Roman Puszczykowo", "ksiądz z Puszczykowa", "pedofil z Puszczykowa" i podobnych fraz kilkoma kliknięciami kieruje na stronę parafii.
Ks. Roman Poźniak apeluje do dziennikarzy relacjonujących sprawy pedofilii. Jeśli już piszą o "księdzu z Puszczykowa", to niech zaznaczą wyraźnie w nawiasie "nie mylić z uczciwym proboszczem".
Głośna sprawa pedofila z zakonu Chrystusowców co chwila odżywa w doniesieniach mediów. Wtedy parafia i duchowny znajdują się w oku cyklonu. Najgorzej było tuż po publikacji reportażu w "Gazecie Wyborczej" w styczniu 2017 roku. Proboszcz Poźniak musiał publicznie apelować o opamiętanie.
"Pragnę poinformować, że ks. Roman B. przebywający tymczasowo w Domu Księży Chrystusowców, nie odprawiał Mszy św. i nie uczestniczył w nabożeństwach w naszym kościele. Ze względu na zbieżność imienia i miejscowości otrzymałem wiele obraźliwych i oczerniających mnie wiadomości SMS, wiadomości mailowych oraz komentarzy na portalach społecznościowych. Niektóre, skierowane z imienia i nazwiska do mojej osoby, były tak złośliwe i obraźliwe, że postanowiłem zgłosić to na policję" - napisał w oświadczeniu.
Parafianie bronią proboszcza. Ludzie, ogarnijcie się
To nie wszystko. Pod koniec marca w Puszczykowie odbyła się pikieta przeciwko Chrystusowcom. Powodem była kontrowersyjna decyzja zakonu o złożeniu kasacji do wyroku nakazującego wypłatę miliona zadośćuczynienia. Zakon zmierza do odzyskania pieniędzy wypłaconych już ofierze, za co jest mocno krytykowany. Znowu pomyłka! Niektórzy demonstranci mieli zapędzić się pod parafię.
Zjawisko przybrało taką skalę, że w obronę duchownego musieli zaangażować się parafianie. - Zaledwie przedwczoraj znajomy usłyszał w Radio TOK FM audycję, gdzie znowu padło, "ksiądz Roman, pedofil z Puszczykowa". Napisał mi SMS, czy wiem coś o tym pedofilu - denerwuje się pan Jacek, mieszkaniec Puszczykowa. - Ludzie, ogarnijcie się! Nasz proboszcz jest wspaniałym człowiekiem. Znam go od 40 lat. Byliśmy razem ministrantami. Trudno sobie nawet wyobrazić, co przeżywa - dodaje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl