Piątek krwawych zamachów. Ekspert: to pokazuje, jak aktywni są dżihadyści
Krwawy piątek - tak można określić dzisiejsze wydarzenia, kiedy to doszło aż do trzech tragicznych zamachów terrorystycznych. We francuskim Saint-Quentin-Fallavier zaatakowano zakłady gazowe, a aresztowany napastnik - jak podawały media - rzekomo stwierdził, że przynależy do Państwa Islamskiego. Organizacja ta przyznała się, że stoi także za zamachem bombowym na szyicki meczet w Kuwejcie. Z kolei w pobliżu tunezyjskiego miasta Susa doszło do ataku na hotel - na razie nikt nie wziął za niego odpowiedzialności. Według eksperta ds. terroryzmu Tomasza Otłowskiego, choć zamachy raczej nie były skoordynowane, świadczą o aktywności dżihadystów i o tym, jak swoją propagandą inspirują do ataków.
Zdaniem eksperta trzy dzisiejsze ataki terrorystyczne - ze względu na dużą odległość geograficzną między miejscami, gdzie do nich doszło - nie są najprawdopodobniej skoordynowanymi działaniami. Jak więc wytłumaczyć taki zbieg okoliczności?
- Świadczy to o tym, jak aktywny jest nowy odłam w ruchu dżihadu, jak aktywne jest Państwo Islamskie i jak inspiruje muzułmanów w różnych częściach globu, tak w świecie islamu, jak i poza nim. Dodatkowo trwa Ramadan, który przez islamskich fanatyków jest "świętowany" dość specyficznie. Podejmują oni wtedy większą aktywność na drodze dżihadu, uważając, że w tym szczególnym dla muzułmanów miesiącu ich wysiłki będą bardziej "błogosławione" - tłumaczy Otłowski.
Atak we Francji
We Francji doszło do zamachu na należące do amerykańskiej firmy Air Products zakłady gazowe w miejscowości Saint-Quentin-Fallavier, niedaleko Lyonu. Na ich teren wjechał samochód z jednym lub dwoma napastnikami - pierwsze informacje nie są precyzyjne - po czym miało dojść do kilku mniejszych eksplozji. BBC News pisze, że najprawdopodobniej wybuchły zbiorniki z gazem. Agencje prasowe dodają również, że w pobliżu zakładów znaleziono ciało z obciętą głową, na której znajdować się miały napisy w języku arabskim. Na razie nie wiadomo, kim jest ofiara. Wiadomo również o co najmniej dwóch osobach rannych. Na miejscu znaleziono także islamistyczną flagę.
- Być może jest to operacja terrorystyczna nie tyle zorganizowana przez Państwo Islamski jako takie, ale przez osoby, które są zainspirowane ideologią czy propagandą ISIS - komentował pierwsze doniesienia z Francji Tomasz Otłowski, zaznaczając jednak, że w obecnym momencie jest "więcej znaków zapytania niż faktów, na których można się oprzeć".
Ekspert ostrzega jednak, że nie można wykluczyć, iż jest to pierwszy etap większej operacji terrorystycznej w samej Francji. - To jest ulubiona taktyka dżihadystów, zwłaszcza Państwa Islamskiego - mówi Otłowski. - Tak jak w Paryżu zaczęło się od ataku na redakcję "Charlie Hebdo", a potem nastąpiły kolejne incydenty terrorystyczne, które złożyły się na sporą akcję. Teraz też nie można tego wykluczyć, a najbliższe godziny przyniosą odpowiedź - dodaje.
- Francja jest wysoko na liście dżihadystów w ogóle i Państwa Islamskiego w szczególności. Myślę, że Francuzi zdają sobie z tego sprawę i teraz na pewno czujność zostanie wzmożona - dodaje Otłowski.
Czy cel ataku - zakłady gazowe - mógł sugerować, że napastnicy planowali większe zniszczenia? - Tego typu obiekty potencjalnie dają szansę na zwielokrotnienie efektu ataku, strat i zniszczeń - mówi ekspert, ale podkreśla, że zakłady, jak ten w Saint-Quentin-Fallavier, nie należą do tzw. miękkich celów, bo z reguły są dobrze chronione. - Jest to też próba uderzenia w strategiczną gałąź przemysłu - zauważa rozmówca WP.
- Wszystko to pokazuje, że dżihadyści w Europie Zachodniej, a zwłaszcza Państwo Islamskie, są bardzo aktywni i cały czas szukają możliwości zaatakowania, a zagrożenie jest bardzo wysokie - dodaje ekspert.
Zamachu w Tunezji i Kuwejcie
Terroryści pokazali jednak w piątek, że okazji do zamachów szukają na całym globie. Niedługo po doniesieniach o ataku we Francji napłynęły informacje o zamachu na hotel w turystycznym mieście Susa w Tunezji. Ciągle rośnie bilans ofiar śmiertelnych, choć na razie nie ma jasności, kto stoi za tą akcją.
Z kolei w Kuwejcie wybuchła bomba w szyickim meczecie podczas piątkowych modłów. Do tego ataku, jak podaje brytyjski "The Daily Telegraph", przyznało się ISIS. Sunnicy ekstremiści nie pierwszy raz wzięli na cel szyicką świątynię.