Piąta fala zaskoczyła. Przypadków może być o wiele więcej niż w oficjalnych raportach
Pierwsze zapowiedzi dotyczące piątej fali pandemii mówiły, że odnotowywać będziemy nawet 100 tys. przypadków koronawirusa dziennie, tymczasem biorąc pod uwagę oficjalne dane dzienna liczba infekcji sukcesywnie spada. Czy to oznacza, że prognozy były faktycznie nietrafione? Zapytaliśmy o to dr Franciszka Rakowskiego z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego Uniwersytetu Warszawskiego, który zwrócił uwagę, że piata fala pandemii ma w Polsce zaskakująco inny przebieg niż w pozostałych krajach europejskich. - W Polsce ten czas narostu fali omikronowej wynosił dwa tygodnie, natomiast właśnie we wszystkich innych krajach, przynajmniej cztery tygodnie - powiedział. - Jedna hipoteza jest taka, że doszliśmy do takiego punktu wysycenia związanego ze sposobem testowania. Na pewno tzw. ciemna liczba, czyli ilość rzeczywistych przypadków proporcjonalnie wzrosła do przypadków stwierdzanych - stwierdził. Zdaniem badacza może to oznaczać, ze epidemia koronawirusa przybrała znacznie bardziej ukrytą formę. - Epidemia z częściowo ukrytej zamieniła się w jeszcze bardziej ukrytą. Kluczowe pytanie jest takie, czy to przesilenie, ten najwyższy punkt fali, który był kilka dni temu, jest rzeczywistym odbiciem procesu epidemicznego, który zachodzi w społeczeństwie, czy takim właśnie artefaktem wynikającym z systemu testowania - powiedział. W jego ocenie rzeczywista liczba przypadków koronawirusa w Polsce może być nawet o 12 razy większa od tej, którą podaje Ministerstwo Zdrowia.