PGG pod presją. Górnicy żądają realnych podwyżek, a ustawa górnicza nadal w zawieszeniu
Polska Grupa Górnicza znów staje w obliczu silnych nacisków ze strony związków zawodowych. Górnicy domagają się rozpoczęcia rozmów o podwyżkach wynagrodzeń na 2026 rok – mimo że obowiązująca umowa społeczna gwarantuje wzrosty płac tylko do końca 2025 roku. Postulat jest jasny: pensje mają rosnąć szybciej niż inflacja – co najmniej o 1 punkt procentowy.
Trudno jednak mówić o dialogu w łatwych warunkach. Spółka odnotowuje miliardowe straty, a prognozy zakładają 3,6 mld zł ujemnego wyniku netto. Głównymi przyczynami są niższe wydobycie oraz spadek cen węgla, który coraz rzadziej trafia do polskich elektrowni. Energetyka kupuje taniej – ale poza krajem.
Związkowcy kontra realia rynku
Górnicze związki zawodowe – szczególnie aktywne w kopalni Mysłowice-Wesoła – przypominają, że koszty życia rosną, a inflacja odbija się bezpośrednio na domowych budżetach pracowników. Dla wielu rodzin każdy miesiąc zwłoki w decyzjach płacowych to realna strata. Postulat jest zatem nie tylko polityczny, ale i społeczny.
Zarząd PGG deklaruje gotowość do dialogu – choć z wyraźnym zastrzeżeniem, że wszelkie nowe ustalenia muszą mieścić się w ramach umowy społecznej z 2021 roku. Ta zaś nie przewiduje żadnych mechanizmów indeksacji płac po 2025 roku. W efekcie – nad przyszłością wynagrodzeń zawisło pytanie bez odpowiedzi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Nie chcę mu wkładać w usta". Wskazał konkret dla Nawrockiego
Umowa społeczna – fundament czy przeszkoda?
Porozumienie z 2021 r. miało dać górnictwu spokój i przewidywalność aż do 2049 r., ale dziś coraz częściej mówi się o konieczności jego nowelizacji. Jednym z głównych tematów jest też projekt nowej ustawy górniczej, który – mimo zapowiedzi – nie wszedł w życie z początkiem lipca 2025 r.
Przewodniczący górniczej Solidarności Bogusław Hutek apeluje o pilne zmiany w przepisach. Chodzi m.in. o możliwość finansowania świadczeń osłonowych dla pracowników likwidowanych zakładów z budżetu państwa. Skala oczekiwań jest ogromna – tylko w PGG aż 13 tys. pracowników deklaruje gotowość do skorzystania z oferowanych odpraw i urlopów.
Co dalej z górnictwem?
Nad całą branżą unosi się pytanie strategiczne: kto i w jakiej formie będzie kupował polski węgiel po 2030 roku? Prognozy energetyczne mówią jasno – zapotrzebowanie na krajowy węgiel spadnie do 6 mln ton rocznie, przy obecnym wydobyciu przekraczającym 40 mln ton. Rachunek jest prosty: dalsze utrzymywanie status quo jest niemożliwe bez głębokich reform i przejrzystej strategii transformacji.
Podwyżki, odprawy, nowe ustawy – wszystko to musi zmieścić się w realiach rynkowych i politycznych, które wcale nie są korzystne dla polskiego górnictwa. Ale jedno jest pewne – bez dialogu, decyzji i odpowiedzialnych działań, napięcia będą tylko rosnąć. A to kosztuje znacznie więcej niż same postulowane podwyżki.
Źródła: Biznes Interia, Tysol, Dziennik Zachodni,