PolskaPetru nie jest już liderem opozycji? "Mówi, co wie, a polityk zawodowy wie, co mówi"

Petru nie jest już liderem opozycji? "Mówi, co wie, a polityk zawodowy wie, co mówi"

• Ryszard Petru zaliczył serię wpadek
• Lapsusy i polityczne błędy podważyły jego pozycję?
• Pietrzyk-Zieniewicz: uwierzył we własną wielkość i nie przygotowuje się do wystąpień medialnych
• Chwedoruk: zderzył się z doświadczeniem Grzegorza Schetyny
• Dolniak (Nowoczesna): każdy ma prawo się pomylić

Petru nie jest już liderem opozycji? "Mówi, co wie, a polityk zawodowy wie, co mówi"
Źródło zdjęć: © WP
Michał Fabisiak

05.05.2016 | aktual.: 05.05.2016 19:56

Establishment III RP i wyborcy o lewicowo-liberalnej wrażliwości tuż po wyborach parlamentarnych dostrzegli w nim nowego lidera opozycji i następcę Donalda Tuska. Ryszard Petru, bo to o nim mowa, podobnie jak były premier, miał być tym, który odbije Polskę z rąk Jarosława Kaczyńskiego i PiS. Strach przed rządami Prawa i Sprawiedliwości, który pojawił się u części wyborców po pierwszych decyzjach zwycięskiej partii oraz kryzys Platformy Obywatelskiej, przyczyniły się do szybkiego wzrostu notowań Nowoczesnej. - Można powiedzieć, że jej popularność była zasługą PO, od której uciekł elektorat. Do tego dochodził czynnik świeżości, jakim charakteryzowała się Nowoczesna. To przyczyniło się do popularności tej partii - tłumaczy dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz, politolog Uniwersytetu Warszawskiego.

Nowoczesna z czwartej siły październikowych wyborów - zdobyła 7,6 proc., co dało jej 28 mandatów w Sejmie - wyrosła na główną formację opozycyjną, a jej szef na lidera opozycji, co potwierdzały sondaże. W badaniu przeprowadzonym przez Estymator na zlecenie "Nesweeka" (26-28 listopada) partia Petru uzyskując 17 proc. po raz pierwszy wyprzedziła PO. Dalej było już tylko lepiej. Szczyt formy Nowoczesnej i jej lidera nastąpił w grudniu. W sondażu IBRIS na zlecenie "Super Expressu" ugrupowanie uzyskało historyczny wynik - 30,9 proc., co pozwoliło nie tylko odskoczyć PO, ale nawet wyprzedzić PiS. Pozycję lidera Nowoczesna zajęła jeszcze w badaniu IBRIS z 8 stycznia (29,6 proc.). Dobre notowania partii to niewątpliwie zasługa jej szefa, który był w tym czasie dla większości wyborców jedynym rozpoznawalnym politykiem Nowoczesnej.

Finansowe wykształcenie i ekspercki wizerunek Petru w połączeniu z korporacyjnym sposobem zarządzania partią były magnesem, który przyciągał do Nowoczesnej wykształconych 30-40-latków z dużych miast, rozczarowanych PO. Obraz sprawnego menedżera, na którego kreował się lider N, zaczął się jednak rozmywać wraz z jego kolejnymi wpadkami. Ich konsekwencją był spadek notowań Nowoczesnej, która zaczęła tracić dystans do PiS, a w niektórych sondażach dała się nawet wyprzedzić Platformie.

Seria wpadek Petru

Zaczęło się od lapsusa o święcie "sześciu króli", a następnie była cała seria pomyłek historycznych. W jednym z wywiadów Petru porównał rządy PiS do upadającego imperium, które w jego ocenie "upadnie w szczycie swej potęgi". Dopytywany przez dziennikarza o przykład takiego mocarstwa, wskazał starożytny Rzym. Problem w tym, że starożytny Rzym podzielił się po około trzystu latach od okresu swojej świetności. Inne wpadki? Zdaniem Petru przewrót majowy nastąpił w 1935 roku (w rzeczywistości 9 lat wcześniej), sejm niemy określił "głuchym", a przy okazji święta Konstytucji 3 maja zamieścił w sieci wpis, w którym stwierdził, że obecna ustawa zasadnicza ma już 225 lat, podczas gdy w rzeczywistości zaledwie 19.

Wpadki lidera Nowoczesnej dotyczyły nie tylko wiedzy z zakresu historii. Petru m.in przekręcił nazwisko brytyjskiego premiera Davida Camerona, którego nazwał Kamerunem, nie wiedział czego przewodniczącym jest Donald Tusk, a także stwierdził, że na świecie jest ok. 130 państw (w rzeczywistości ok. 190). Do tego lider Nowoczesnej nie znał szczegółów ustawy autorstwa swojej partii ws. TK oraz nie wiedział, ile projektów złożyło w Sejmie jego ugrupowanie. Skąd te pomyłki?

- Petru uwierzył we własną wielkość i nie przygotowuje się do wystąpień medialnych. Mówi, co wie, a polityk zawodowy wie, co mówi. Różnica jest zasadnicza - wyjaśnia Pietrzyk-Zieniewicz. I dodaje, że liderowi Nowoczesnej brakuje politycznej ostrożności i rozwagi. Do błędów z zakresu podstawowej wiedzy historyczno-parlamentarnej doszła poważna wpadka polityczna. O czym mowa?

Po spotkaniu partyjnych liderów ws. Trybunału Konstytucyjnego, które nie przyniosło żadnego rozstrzygnięcia spornej kwestii, lider Nowoczesnej stwierdził, że "pojawiło się światełko w tunelu ws. rozwiązania problemu". Sformułowanie to natychmiast podchwycił szef PO Grzegorz Schetyna, który powiedział, że "jeżeli zauważyłem światełko w tunelu, to raczej pociągu pancernego, który zbliża się z naprzeciwka" i zaatakował PiS, że nie zaproponowało żadnego rozwiązania kompromisowego. Tym zagraniem Schetyna rozłożył Petru na łopatki.

"Zderzył się z doświadczeniem Schetyny"

- Doświadczony polityk, jakim jest szef Platformy, od razu stwierdził, że działania Kaczyńskiego są mydleniem oczu. Petru natomiast dostrzegając "światełko w tunelu" zaliczył ogromną wpadkę jako lider i pokazał swoją polityczną niedojrzałość - mówi Pietrzyk-Zieniewicz. Z kolei dr hab. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego dodaje, że Petru nie jest już faworytem do walki o przywództwo wśród opozycji.

- Zderzył się z doświadczeniem Grzegorza Schetyny, który zaczął przemieszczać PO w stronę centrum po to, żeby nie była postrzegana jako ugrupowanie skrajne. Nowoczesna i jego formacja muszą co jakiś czas gwałtownie doszlusowywać. Gdy Platforma zaczęła dyskretnie wycofywać się z radykalnie liberalnej retoryki w kwestiach światopoglądowych, Nowoczesna za chwilę zaczęła robić to samo - przypomina Chwedoruk. I dodaje, że Petru dużo jeszcze brakuje do polityków formatu Kaczyńskiego czy Tuska, którym nie przydarzyłyby się podobne wpadki.

- Lider Nowoczesnej uważa, że klasyczna ekonomia z jej modelami wyjaśnia w zasadzie całe życie społeczne. To nie przystaje do dzisiejszych czasów. Jego program jest bardzo atrakcyjny i wiarygodny dla wyborców z pokolenia 30-40-latków z wielkich miast, ale nie zyska sympatii poza tym segmentem - tłumaczy politolog UW. W ocenie Chwedoruka Petru jest idealnym kandydatem na lidera niewielkiej, kilkunastoprocentowej partii skierowanej do wąskiej grupy wyborców.

Zdaniem Ewy Pietrzyk-Zieniewicz, nawet ta wąska grupa wyborców posiada granice wytrzymałości. - Elektorat Nowoczesnej jest starannie wykształcony, zatem wymagający. Ludzie ci zaczynają słyszeć pomyłki Petru i widzą, że z jego przywództwa nic nie wynika. Wykształcony elektorat zaczyna być znudzony. Bo lider robi dużo krzyku, który nie przynosi żadnych efektów - tłumaczy Pietrzyk-Zieniewicz. W jej ocenie Petru wysyła również błędne komunikaty.

- Żeby pana Petru docenić, trzeba go zrozumieć, a niekiedy zrozumieć go nie sposób. Charakteryzuje go nienachalnie staranna polszczyzna i zdecydowanie fatalna artykulacja. To też wyborcy zaczynają słyszeć - wyjaśnia politolog UW. W jej ocenie Petru powinien popracować nad swoimi medialnymi wystąpieniami, zarówno od strony merytorycznej, jak i retorycznej.

Z kolei Rafał Chwedoruk uważa, że swoimi wpadkami Petru zraził do Nowoczesnej część byłego elektoratu PO. Aby nie dopuścić do dalszego odpływu wyborców, powinien spowolnić swoją karierę. - Ryszard Petru powinien wydłużyć swoją drogę do premierostwa czy prezydentury, aby nabrać niezbędnego w polityce doświadczenia. Kariery, które błyskawicznie się zaczynają, równie szybko się kończą - przypomina politolog UW.

Politycy Nowoczesnej bronią Petru

W obronie Petru stają jednak jego partyjne koleżanki, zarówno w oficjalnych, jak i nieoficjalnych rozmowach, chwalą szefa Nowoczesnej. - Jest zdecydowanym liderem, osobą komunikatywną, otwartą, potrafi słuchać i wyciągać wnioski z tych rozmów. To, jak postrzegana jest Nowoczesna w ogromnym stopniu jest jego zasługą - mówi WP Barbara Dolniak, wicemarszałek Sejmu i posłanka ugrupowania Petru. Czy nie obawia się jednak, że Nowoczesna postrzegana jest ostatnio głównie przez pryzmat pomyłek jej lidera?

- Myślę, że wyborcom nie o to w całej sprawie chodzi. Ważny jest program i to, jacy jesteśmy. Każdy z nas jest człowiekiem i ma prawo się pomylić. Jeśli jest dobry program, zasady i metody funkcjonowania, to myślę, że takie drobiazgi jak "święto sześciu króli" nie mają większego znaczenia - tłumaczy Dolniak. W ocenie ekspertów bardziej od lapsusów Nowoczesnej jej liderowi zaszkodziło wspomniane już "światełko w tunelu". Posłanka ugrupowania Petru tamtą wypowiedź postrzega nieco inaczej niż większość komentatorów.

- Kryzys konstytucyjny jest ogromny, w związku z czym każda sposobność szukania kompromisu powinna być wykorzystywana. Nie jesteśmy opozycją totalnie krytykującą. Jesteśmy otwarci na dyskusję i rozmowy, bo jak będziemy się gniewać i obrażać, to szanse na rozwiązanie problemu będą nikłe. Stąd wzięła się ta wypowiedź Ryszarda Petru - mówi rozmówczyni WP. Niestety, dla szefa Nowoczesnej, to dzięki niej wiatr w żagle złapał Grzegorz Schetyny. PO powoli wraca do gry i nie ma wątpliwości, że będzie próbować osłabić Nowoczesną. Obie partie kierują swoje programy do podobnego elektoratu, a to oznacza, że zwycięzca wewnątrz opozycyjnej konfrontacji może być tylko jeden. Czy Petru okaże się lepszy od Schetyny?

- Wiele będzie zależeć od tego, czy szefowi Nowoczesnej uda się zbudować struktury w terenie. W perspektywie krótkoterminowej ważne będzie, jak wypadnie podczas sobotniego marszu - mówi Pietrzyk-Zieniewicz. Choć PO i Nowoczesna będą szły w nim razem przeciw wspólnemu wrogowi, czyli PiS, nie da się ukryć, że dla ich liderów będzie to kolejna okazja do pokazania tego, kto jest prawdziwym przywódcą opozycji.

Na razie więcej powodów do zadowolenia wciąż ma Ryszard Petru. Seria jego wpadek i błędna ocena spotkania z Kaczyńskim, choć osłabiły poparcie dla Nowoczesnej, to nie pogrążyły tej formacji. W ostatnim sondażu Millward Brown przeprowadzonym pod koniec kwietnia, poparcie dla partii Petru wyniosło 22 proc., co pozwoliło zająć jej drugie miejsce, przed PO.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (706)