Pete Buttigieg. Amerykański Biedroń robi furorę w USA
Jeszcze niedawno był całkowicie nieznanym burmistrzem prowincjonalnego miasta. Do dziś większość Amerykanów nie ma pojęcia, jak wymawia się jego nazwisko. A mimo to 37-letni Pete Buttigieg stał się czarnym koniem wyścigu o Biały Dom. Może być pierwszym homoseksualnym prezydentem USA.
Głównym zadaniem programów satyrycznych jest wyśmiewanie się z polityków. Kiedy jednak znany komik Trevor Noah w swoim programie przedstawiał sylwetkę Pete'a Buttigiega, jedynym źródłem żartów było jego maltańskie nazwisko, które nieustannie miesza szyki telewizyjnym prezenterom.
- Moglibyście zapytać: "Trevor, dlaczego pokazujesz nam tylko pozytywne rzeczy o Buttigiegu?" Bo tylko to mogliśmy znaleźć, ok? Nie, serio. Na tego gościa nie ma żadnych haków. Żadnych - stwierdził bezradny Noah.
Buttigieg to burmistrz South Bend w Indianie, małego miasta w stosunkowo mało ważnym stanie, wyróżniającego się m.in. dużym skupiskiem mieszkańców polskiego pochodzenia. Polityk ma zaledwie 37 lat i jest jednym z kilkunastu już kandydatów ubiegających się o nominację Partii Demokratycznej w wyścigu o prezydenturę. Mimo to, w ostatnich tygodniach stał się jedną z najgorętszych osobowości w USA - a także jednym z faworytów rywalizacji na lewicy.
Lepsza wersja Biedronia
Co stoi za nagłą popularnością burmistrza Pete'a? Jednym z czynników jest to, co w Polsce wyróżnia Roberta Biedronia - jest pierwszym otwarcie homoseskualnym politykiem wchodzącym do poważnej polityki. Ale jednocześnie Amerykanin ma już za sobą niezwykle bogate CV: jest absolwentem Harvarda i Oxfordu, włada siedmioma językami i był oficerem wywiadu marynarki wojennej i jest weteranem wojny w Afganistanie. Swoją 7-miesięczną misję odbył zresztą w trakcie swojej pierwszej kadencji jako burmistrz. W South Bend rządzi nieprzerwanie od 2011 roku.
Młody, wykształcony, oczytany polityk z prowincji jest więc w dużej mierze przeciwieństwem tego, kim jest Donald Trump. Od obecnego prezydenta odróżnia go też styl. Podczas gdy Trump jest głośny, skory do przesady i głoszenia łatwych rozwiązań, Buttigieg mówi z namysłem i sprawia wrażenie rozsądnego polityka.
Buttigieg proponuje nowatorskie, choć raczej nie populistyczne pomysły. Jego sztandarowymi postulatami są np. reforma systemu wyborczego (wprowadzenie bezpośrednich wyborów na prezydenta) i Sądu Najwyższego.
Jednocześnie ma charyzmę: cytaty z jego wywiadów - te dotyczące np. jego seksualności, czy potrzeby pokoleniowej zmiany w amerykańskiej polityce, hulają po sieci. Podobnie jak związane z nim anegdoty: jak choćby ta, że nauczył się norweskiego, bo chciał przeczytać książkę, która nie została jeszcze przełożona na angielski. Albo jak po powrocie z Afganistanu spontanicznie pomagał porozumieć się w szpitalu imigrantom z Bliskiego Wschodu.
Wszystko to sprawiło, że Buttigieg z całkowitego outsidera stał się internetową sensacją. Według danych Google'a, jego nazwisko jest w ścisłej czołówce najczęściej wyszukiwanych haseł wśród lewicowych polityków.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Przeczytaj również: Tłum Demokratów walczy o pokonanie Trumpa
Homoseksualny chrześcijanin
Co ważne, mimo swojej orientacji seksualnej, jest też zdeklarowanym chrześcijaninem i potrafi o tym otwarcie mówić. Twierdzi np., że małżeństwo przybliżyło go do Boga. Równocześnie potrafi odgryźć się krytykom.
- Jest jedna rzecz, którą chciałbym, by zrozumieli ludzie tacy jak Mike Pence (wiceprezydent USA znany z opozycji do homoseksualizmu - przyp.aut.): jeśli masz problem z tym, kim jestem, to masz problem nie ze mną, ale z moim stwórcą - powiedział podczas przemówienia na konferencji organizowanej przez organizacje LGBT.
Poważny kandydat
Rosnąca popularność w internecie oraz wywiady w telewizji przełożyły się na sondaże. Mimo, że jeszcze kilka tygodni temu mało kto wiedział o istnieniu Buttigiega, dziś czarnym koniem wyścigu o prezydenturę. W jednym z ostatnich sondaży przeprowadzonym przez Emerson College, burmistrz South Bend wylądował na czwartym miejscu z 11-procentowym poparciem.
To wciąż ponad dwa razy mniej niż liderzy wyścigu: były wiceprezydent Joe Biden i socjalistyczny senator Bernie Sanders. Ale perspektywy przed Buttigiegem są obiecujące: badania pokazują, że jest kandydatem o najmniejszym elektoracie negatywnym. Ze względu na wyważony styl i religijność lubią go wyborcy umiarkowani. Ale dzięki postulatom socjalnym (popiera m.in. powszechną opiekę zdrowotną i wysoki podatek dla najbogatszych) jest też atrakcyjny dla zwolenników lewicowego, postępowego kursu.
Co istotne, pochodzi też z ważnego dla mapy wyborczej stanu, w ostatnich latach zdobywanego przez Republikanów. Dlatego nawet jeśli prawyborów nie wygra, będzie atrakcyjnym kandydatem na wiceprezydenta.
- Przemawia za nim jego urok, jego młodość i szczerość. Świetnie też przemawia - mówi Jennifer Victor, politolog z Uniwersytetu George'a Masona. - Nie da się ukryć, że jest poważnym kandydatem - dodaje.
Przeczytaj również: Syn imigranta z Polski powalczy o Biały Dom
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl