Pedofil z Żoliborza w areszcie
Zarzut utrwalania scen pornograficznych z udziałem dzieci poniżej lat piętnastu postawiła warszawska prokuratura Marcinowi J. - jednemu z dwóch braci, o których prasa pisała jako o "pedofilach z Żoliborza". Marcin J. nie przyznał się do winy.
30.04.2003 16:05
Według prokuratury Marcin J. dopuszczał się czynów przestępczych m.in. w warszawskim mieszkaniu przy ul. Mickiewicza przez dłuższy okres - co najmniej do roku 1995. W procederze brały udział również inne osoby - poinformował rzecznik warszawskiej prokuratury, Maciej Kujawski.
Bracia zostali zatrzymani w poniedziałek przez policję. Prokuratura wystąpiła do sądu z wnioskiem o aresztowanie Marcina J. Natomiast drugi z braci z braku dowodów nie został objęty zarzutem i zostanie zwolniony do domu - powiedział Maciej Kujawski.
Rzecznik dodał, że prowadząca sprawę Prokuratura Rejonowa Warszawa - Żoliborz nie wyklucza postawienia zarzutów innym osobom. Zdaniem prokuratora Kujawskiego nie można też wykluczyć, że Marcinowi J. zostanie postawiony poważniejszy zarzut - obcowania płciowego z dziećmi, jeżeli potwierdzą to dowody, jednak pod warunkiem, że czyny nie uległy przedawnieniu.
Według "Super Expressu" bezkarna działalność braci J. na Żoliborzu trwała 20 lat - zgromadzili oni w tym czasie potężną kolekcję pornokaset - jednak zgodnie z Kodeksem karnym przestępstwo obcowania płciowego z dziećmi ulega przedawnieniu po 10 latach.
Prokurator Maciej Kujawski powiedział, że prokuratura zdecydowała o ujawnieniu wizerunku Marcina J., licząc na to, że zgłoszą się osoby przez niego molestowane i nowi świadkowie.
Wcześniej prokuratura z braku dowodów umorzyła postępowanie przeciwko obu braciom J. Dopiero teraz zgromadzono nowe dowody. Kasety video i zeznania świadków pozwoliły wszcząć ponownie śledztwo i złożyć wniosek o aresztowanie Marcina J. - wyjaśnił Maciej Kujawski, odnosząc się w ten sposób do zarzutów "Super Expressu", iż prokuratura działała opieszale w sprawie "pedofilów z Żoliborza".