Pedofil w klinice Budzik? Ewa Błaszczyk o szczegółach sprawy
Policja zatrzymała współpracownika kliniki Budzik, który jest podejrzany o pedofilię. O szczegółach tej sprawy opowiada jej założycielka Ewa Błaszczyk. - Rodzice zaczęli pytać dziecko, co się dzieje i ono za pomocą mrugnięć odpowiadało. Tak dowiedzieli się, że dzieje się coś złego. Przyznało m.in. że robiono mu zdjęcia - mówi Wirtualnej Polsce.
22.06.2017 | aktual.: 19.01.2018 14:20
W połowie maja policja zatrzymała Artura W., który pracował w klinice Budzik jako fizjoterapeuta. Postawiono mu zarzuty ziwązane m.in. z posiadaniem treści pedofilskich. Sąd zadecydował o 2-miesięcznym areszcie.
Wirtualna Polska: Jak się pani zorientowała, że w klinice pracuje osoba, które może mieć skłonności pedofilskie?
Ewa Błaszczyk: Tata dziecka, które jest pacjentem kliniki, zauważył, że przed zajęciami z fizjoterapeutą jest bardzo zdenerwowane.
Czyli dziecko nie było w śpiączce?
Nie, ma częściową świadomość. Rodzice zaczęli pytać dziecko, co się dzieje i ono za pomocą mrugnięć odpowiadało. Tak dowiedzieli się, że dzieje się coś złego. Przyznało m.in. że robiono mu zdjęcia.
To chyba bardzo trudne, by uzyskać informacje od dziecka, które porozumiewa się tylko za pomocą gestów?
Tak, bo to nie jest taka zwykła przytomność. Sama mam dziecko, z którym się tak porozumiewam i wiem, że rodzice są w bardzo trudnej sytuacji. W rozmowie nie można być niczego pewnym. Dziecko mruga lub naciska dłonią, ale nie ma 200 procent pewności, że to w pełni świadome ruchy.
Po tym jak rodzice zorientowali się, że ich dziecko mogło paść ofiarą przemocy, zgłosiła pani sprawę na policję?
Ja nie pracuję w „Budziku”. Zgłosił to natychmiast Dyrektor placówki. Policja zobowiązała nas do utrzymania wszystkiego w tajemnicy. Chodziło o to, by nie spłoszyć tego mężczyzny i by nie pozbył się obciążających go materiałów.
To się udało. W jego komputerze znaleziono treści pedofilskie i został aresztowany.
To jest bestialstwo. W głowie się nie mieści, że ktoś robi krzywdę osobom w tak traumatycznej sytuacji, tak bardzo bezbronnym.
Czy ten mężczyzna w przeszłości był karany za pedofilię?
Nie wiem. Wszystkie dokumenty wymagane przy przyjęciu do pracy miał bardzo dobre. Gdyby miał kryminalną przeszłość to na pewno nie mógłby zajmować się dziećmi. Niestety, nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy przyjmowana do pracy osoba ma skłonności, przez które mogą ucierpieć mali pacjenci. Nie ma takich narzędzi, by wykrywać schowane w psychice patologie.
W klinice jest monitoring, ale akurat nie na sali, gdzie odbywały się zajęcia z aresztowanym mężczyzną. Dlaczego?
Ludzie w takiej traumie też chcą mieć kawałek intymności. To, że nie ma wszędzie monitoringu było spowodowane wcześniejszym życzeniem rodziców o zachowanie pewnej intymności. Jednak po tej sprawie podjęliśmy decyzję o rozszerzeniu monitoringu i wsparciu psychologicznym dla rodzin.
Czy więcej dzieci mogło ucierpieć?
Toczy się śledztwo. Nie wiem nawet, ile to trwało. Krótko, czy długo. Bada to policja. Będziemy występować do prokuratury o status pokrzywdzonego. Rozmawiamy z rodzicami, czy także chcieliby uzyskać taki status. Zapewniamy wszelką pomoc prawną i psychologiczną.