Paweł Kukiz: wniosek PO o wotum nieufności - dalszy ciąg potyczek partyjnych oligarchii
Zapowiadany przez PO wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec rządu , to dalszy ciąg gier wojennych i potyczek partyjnych oligarchii - ocenił lider Kukiz'15 Paweł Kukiz. Dodał, że gdyby dziś odbyło się głosowanie w tej sprawie, wstrzymałby się od głosu,.
Lider PO Grzegorz Schetyna zapowiedział w piątek, że Platforma Obywatelska w przyszłym tygodniu złoży w Sejmie wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec rządu Beaty Szydło.
- Prawo i Sprawiedliwość ma większość, więc dla mnie taki wniosek, to dalszy ciąg gier wojennych, potyczek partyjnych oligarchii - powiedział Kukiz dziennikarzom w Sejmie.
Pytany, jak będą głosować posłowie jego klubu, Kukiz powiedział: "Nas dziś, gdybym miał natychmiast głosować prawdopodobnie wcisnąłbym żółty przycisk (wstrzymanie się do głosu - PAP), bo to nie ma znaczenia".
- Nie chcę się opowiadać po żadnej ze stron tego konfliktu, bo to jest konflikt żenujący - stwierdził lider Kukiz'15.
Paweł Kukiz poparłby inny wniosek?
Jak dodał, jeśli pojawiłby się wniosek o odwołanie szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego, to prawdopodobnie zagłosowałby za jego odwołaniem.
Pisemny wniosek o wyrażenie wotum nieufności może złożyć na ręce marszałka Sejmu grupa co najmniej 46 posłów, treść musi zawierać projekt uchwały zawierający wyrażenie wotum nieufności dla całej Rady Ministrów oraz imienne wskazanie kandydata na stanowisko przyszłego premiera. Głosowanie nad wnioskiem odbywa się nie wcześniej niż po upływie 7 dni od jego złożenia. Do wyrażenia rządowi wotum nieufności potrzebna jest większość ustawowej liczby posłów, czyli co najmniej 231.
Paweł Kukiz ocenia wybór Tuska. Co myśli o polskim rządzie?
W ocenie Kukiza, czwartkowy szczyt w Brukseli był sukcesem Donalda Tuska, natomiast - jego zdaniem - polski rząd wykazał się "dyletanctwem". - My nie jesteśmy potęgą, którą stać na tak spektakularne obuchy - podkreślił.
W czwartek na unijnym szczycie przywódcy, przy sprzeciwie Polski, ponownie wybrali Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej. Będzie on pełnić te funkcje do 30 listopada 2019 roku. Premier Beata Szydło oświadczyła w czwartek, że "bardzo źle się stało, że wybór szefa Rady Europejskiej został przeprowadzony wbrew państwu, z którego pochodził kandydat". Polski rząd zarzucał Tuskowi brak neutralności i angażowanie się po stronie polskiej opozycji.
W wyniku sporu o wybór szefa Rady Europejskiej polska premier nie poparła dokumentu końcowego szczytu UE, który dotyczył też m.in. migracji, sytuacji w krajach Bałkanów Zachodnich czy bezpieczeństwa. Wobec odmowy poparcia wniosków szczytu przez Polskę przyjęto "konkluzje przewodniczącego Rady Europejskiej" poparte przez 27 państw. Premier Szydło jeszcze przed zakończeniem szczytu mówiła dziennikarzom, że według niej nieprzyjęcie wniosków przez wszystkie państwa UE będzie oznaczać, że szczyt UE będzie nieważny.