Paweł Kapusta: Obietnice Nawrockiego. WP mówi: "sprawdzam"
- Prezydent może inicjować własne projekty ustaw, wpływać na debatę publiczną, naciskać na rząd i parlament. I właśnie z tej aktywności – albo jej braku – będziemy go rozliczać - pisze w swoim felietonie redaktor naczelny WP Paweł Kapusta.
"Staję do walki o urząd Prezydenta RP, bo wierzę, że Polska zasługuje na więcej – więcej dobrobytu dla wszystkich Polaków i więcej poczucia bezpieczeństwa w trudnych czasach, w których przyszło nam żyć. Nie pozwolę na podwyżki podatków, które uderzają w zwykłych obywateli. Pierwszego dnia mojej prezydentury złożę projekt obniżenia VAT do 22 procent oraz pakiet zmian podatkowych, które dadzą realne wsparcie rodzinom i przedsiębiorcom" – grzmiał i zapowiadał Karol Nawrocki, gdy był jeszcze kandydatem na prezydenta.
Podobnych obietnic padło w trakcie kampanii wiele. Dziś, w dniu zaprzysiężenia, oddajemy w Wasze ręce "Licznik obietnic Karola Nawrockiego" – narzędzie, dzięki któremu na bieżąco monitorujemy, co z kampanijnych deklaracji rzeczywiście przekłada się na konkretne działania. Wiarygodność polityka nie kończy się w dniu wyborów. Właśnie wtedy się zaczyna. Rozliczanie obietnic to nie atak, ale fundament odpowiedzialnego dziennikarstwa.
Dokładnie takie samo narzędzie uruchomiliśmy w dniu powołania rządu Donalda Tuska po wyborach w 2023 roku, by rozliczać jego ekipę z szumnie i z niebywałą lekkością zapowiadanych "100 konkretów na 100 dni". Podsumowanie możecie znaleźć tutaj – kliknij. Sprawczość mierzona liczbą zrealizowanych punktów z tamtej listy okazała się, delikatnie mówiąc, mizerna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polityczna wojna na prawicy? “PiS próbuje pokazać dominację”
Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że prezydent nie ma samodzielnych kompetencji do wprowadzania wielu zmian, które obiecywał w kampanii – jak np. obniżka VAT czy szeroka reforma systemu podatkowego. Może jednak inicjować własne projekty ustaw, wpływać na debatę publiczną, naciskać na rząd i parlament. I właśnie z tej aktywności – albo jej braku – będziemy go rozliczać.
Przyjęta metodologia: uznajemy obietnicę za zrealizowaną, jeśli pojawi się gotowy projekt ustawy (realizujący jej założenia), nawet jeśli zabraknie ukończonego procesu legislacyjnego. Dlaczego? Bo prezydent i jego zaplecze nie dysponują wystarczającą większością, by przeprowadzić ustawę od projektu do wdrożenia. Identycznie traktujemy obietnice Donalda Tuska – z listy tzw. 100 konkretów. Jeżeli projekt koalicji rządowej zatrzyma się u prezydenta (z innego obozu politycznego), i tak uznajemy, że koalicja spełniła obietnicę – bo wykorzystała maksymalnie dostępne ścieżki legislacyjne.
Obietnice wyborcze to nie lista życzeń – to kontrakt między kandydatem a obywatelami. Publikując licznik obietnic, przypominamy, że każda deklaracja złożona publicznie ma swoją wagę i nie powinniśmy o niej zapominać. Rolą niezależnych mediów jest stać na straży tej odpowiedzialności. Robimy to w imieniu tych, którzy głosowali z nadzieją na lepszy kraj i tych, którzy mają dziś prawo patrzeć władzy na ręce.
Paweł Kapusta, redaktor naczelny Wirtualnej Polski