"Patrzą ze spokojem". Ukraina jest dla niego zbyt cenna, by ją oddać Putinowi?
- Ukraiński biznes, ale też mieszkańcy kraju patrzą ze spokojem na rozstrzygnięcie w wyborach prezydenckich w USA. Uważają, że Ukraina jest zbyt cennym atutem, by ją ot tak oddać Putinowi - mówi Wirtualnej Polsce Jacek Piechota, prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej.
Jak ujawnił "The Wall Street Journal", doradcy Donalda Trumpa opracowali różne scenariusze planu zakończenia wojny w Ukrainie. Jednym z rozważnych wariantów jest utworzenie 1300-kilometrowej strefy zdemilitaryzowanej i oddanie Rosjanom 20 proc. terytorium Ukrainy, które już zajęły ich wojska. Inny zakłada odmowę wstępu do NATO dla Ukrainy przez 20 lat. W żadnym wariancie Republikanie nie dopuszczają, by pokoju strzegły amerykańskie wojska.
W trakcie kampanii Donald Trump zapowiadał, że przed 1 stycznia zakończy wojnę w Ukrainie, a nawet, że zrobi to w ciągu 24 godzin. Po zwycięskich dla lidera Republikanów wyborach do jego słów odniósł się Kreml.
- Donald Trump trochę przesadził, mówiąc o rozwiązywaniu kryzysu w Ukrainie z dnia na dzień - ocenił w czwartek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Równocześnie przyznał, że "jeśli nowa amerykańska administracja ma szukać pokoju, a nie kontynuacji wojny, to będzie lepsza w porównaniu z poprzednią".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdaniem Jacka Piechoty, prezydenta Trumpa poznamy dopiero po czynach.
- Jego deklarację, że zakończy wojnę w 24 godziny, trzeba traktować w kategoriach wyborczego hasła. Dopiero jak przyjdzie do realnego rządzenia, będziemy widzieć w praktyce, w jaki sposób ten nośny slogan będzie zrealizowany. A jak wiemy doskonale, politycy często rzucają pomysłami, by ich później nie spełniać - mówi WP Jacek Piechota, prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej i były minister gospodarki w rządach Leszka Millera i Marka Belki.
W jego ocenie, z tego co słyszeliśmy i widzieliśmy w kampanii, nie warto wyciągać pochopnych wniosków ws. planów Trumpa.
- Poza tym nikt przy zdrowych zmysłach nie wyobraża sobie, że można w ciągu doby zakończyć konflikt, który trwa już ponad dwa lata. W kampanii wyborczej jak jedna strona mówi białe, to druga musi powiedzieć czarne. Nie ma wyjścia i musi się odróżniać. Często radykalnie. Tak jak Trump – ocenia Piechota.
W podobnym tonie w rozmowie z dziennikarzem Wirtualnej Polski Pawłem Figurskim wypowiadał się dr Daniel Szeligowski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
- Trzeba wyraźnie oddzielać retorykę polityczną Trumpa, zwłaszcza podczas kampanii wyborczej, od jego działań. Ta wojna w tym roku się nie zakończy, bo klucze do jej zakończenia leżą w Moskwie, a - nie w Kijowie czy Waszyngtonie. To, co jest możliwe w tym roku, to doprowadzenie - przy użyciu zachęt lub gróźb - do początku pewnego dyplomatycznego procesu, który miałby posadzić Rosję i Ukrainę przy wspólnym stole - mówi dr Daniel Szeligowski z PiSM.
Jak ujawnia Jacek Piechota, po zwycięskich wyborach dla Trumpa rozmawiał o przyszłości Ukrainy z przedstawicielami tamtejszego biznesu i zwykłymi mieszkańcami.
- Na wybór Trumpa zareagowali podobnie, bez paniki. Oczywiście kibicowali Kamali Harris, która jest przewidywalna. Ale spokojnie patrzą w przyszłość, uważając, że Ukraina jest zbyt cennym atutem, by ją ot tak oddać Putinowi. Trump tak postrzega ten kraj. Jako bogate w surowce i zasoby państwo. A on jest biznesmenem. Nie robi interesów w 24 godziny. Ale patrzy perspektywicznie i pragmatycznie. Jak będzie mógł załatwić swoje interesy w związku z wojną w Ukrainie, to je załatwi - mówi Jacek Piechota, prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski