WAŻNE
TERAZ

Tajne posiedzenie w Sejmie. Wiemy, jaki temat chce poruszyć premier

Patryk Jaki nie przesądza, że to był wybuch. Ma jednak swoje "ale"

To, że na pokładzie Tu-154 mogło dojść do wybuchu to jedna z hipotez, która od początku powinna być badana - uważa wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. Jego zdaniem, gdyby nie rozdzielono wizyt Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego, nie doszłoby do katastrofy. - Ówczesny minister spraw zagranicznych miał rolę, którą trzeba jednoznacznie określić jako negatywną - ocenia Jaki.

Obraz
Źródło zdjęć: © PAP | Rafał Guz
oprac.  Marek Grabski

"Ówczesny minister spraw zagranicznych miał rolę, którą trzeba jednoznacznie określić jako negatywną"

Jaki był we wtorek pytany przez dziennikarzy o informacje podkomisji powołanej do ponownego zbadania katastrofy oraz rolę Radosława Sikorskiego w organizacji lotu do Smoleńska w 2010 roku.

Sikorski zeznawał we wtorek w procesie Tomasza Arabskiego i innych ws. niedopełnienia obowiązków przy przygotowywaniu wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 roku. W poniedziałek podkomisja przekazała swoje dotychczasowe ustalenia.

- Ówczesny minister spraw zagranicznych miał rolę, którą trzeba jednoznacznie określić jako negatywną, ponieważ z całą pewnością (...) gdyby nie rozdzielano wizyt, gdyby nie było gry na rozdzielenie wizyt, to znaczy prezydent Lech Kaczyński poleciałby razem z Donaldem Tuskiem to, (...) to z całą stanowczością jesteśmy w stanie powiedzieć, że do katastrofy smoleńskiej by nie doszło - powiedział Jaki.

- Dlaczego rozdzielono te wizyty, to już jest pytanie do ówczesnych władz państwa, w tym do szefa dyplomacji Radosława Sikorskiego - dodał.

"Nikt nie przesądza, że był wybuch"

Jaki stwierdził, że "nikt nie przesądza, że był wybuch, to jest jedna z hipotez, która od samego początku powinna być badana, nie przesądzając czy miała miejsce czy nie".

- Uważam, że póki najważniejsze organizacje, najważniejsze laboratoria, najpoważniejsze autorytety na świecie, nie dadzą odpowiedzi na wiele nurtujących nas pytań, to nie będę mógł w sposób definitywny powiedzieć, co się wydarzyło w Smoleńsku i sadzę, że nikt odpowiedzialny nie jest w stanie tego zrobić - zaznaczył Jaki.

Były szef MSZ w rządzie Donalda Tuska powiedział we wtorek w sądzie, że prowadził politykę zagraniczną, a nie organizacyjną. Zapewniał, że nie miał żadnej wiedzy w kwestii organizacji wizyty, gdyż "techniczne kwestie odbywają się pięć szczebli poniżej szczebla ministra". Dodał, że o tym, że prezydent chce jechać do Katynia dowiedział się najprawdopodobniej pod koniec stycznia lub w lutym 2010 roku - i to nieoficjalnie.

Sikorski potwierdził swe zeznania ze śledztwa, kiedy mówił, że odradzał prezydentowi Kaczyńskiemu wyjazd do Katynia - uważał bowiem, że "dublowanie wizyt premiera i prezydenta nie służy wizerunkowi państwa polskiego, szczególnie wobec tak trudnego partnera jak Rosja". Sugerował też wtedy, że "właściwym uzupełnieniem spotkania premierów Polski i Rosji w Katyniu byłaby wizyta prezydenta na grobach w Charkowie oraz jego udział w defiladzie w Dzień Zwycięstwa w Moskwie". Zarazem Sikorski zeznał, że w chwili, gdy prezydent podjął decyzję o wylocie do Katynia, zarówno publicznie, jak i urzędowo zapewniał, że MSZ udzieli mu wszelkiej pomocy.

Podkomisja do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej orzekła, że Tu-154M w Smoleńsku został rozerwany eksplozjami w kadłubie, centropłacie i skrzydłach, a destrukcja lewego skrzydła rozpoczęła się jeszcze przed przelotem nad brzozą. Informacje takie przekazano w poniedziałek podczas publicznego spotkania w Warszawie. Według podkomisji samoloty, które leciały do Smoleńska przed Tu-154M, były sprowadzane zgodnie z przepisami i ze starannością, zaś przy lądowaniu polskiego samolotu panował chaos. W kadłubie samolotu mogło - zdaniem podkomisji - dojść do wybuchu ładunku termobarycznego.

Z hipotezą tą nie zgodzili się na posiedzeniu parlamentarnego zespołu PO powołanego "do zbadania przypadków manipulowania przyczynami katastrofy Tu-154M" dr hab. Paweł Artymowicz i dr Maciej Lasek (był w komisji Jerzego Millera, która w latach 2010-2011 badała przyczyny katastrofy) - ich zdaniem wybuch jakiejkolwiek bomby, również termobarycznej, na pokładzie Tu-154M jest wykluczony, przeczą temu dowody, m.in. zapisy czarnych skrzynek, charakter zniszczeń samolotu i obrażeń ofiar oraz ustalenia biegłych.

Wybrane dla Ciebie
Nie żyje Leszek Gierszewski, założyciel firmy Drutex
Nie żyje Leszek Gierszewski, założyciel firmy Drutex
Nawet 14 stopni na termometrach. Idzie ocieplenie
Nawet 14 stopni na termometrach. Idzie ocieplenie
Tajne przemówienie Tuska w Sejmie. Wiemy, czego może dotyczyć
Tajne przemówienie Tuska w Sejmie. Wiemy, czego może dotyczyć
Miał wspierać Ukrainę. Rosyjski fizyk spędzi lata w kolonii karnej
Miał wspierać Ukrainę. Rosyjski fizyk spędzi lata w kolonii karnej
"Wielki Bu" chciał wyjść na wolność. Jest decyzja sądu
"Wielki Bu" chciał wyjść na wolność. Jest decyzja sądu
Biedronka rozdaje pracowniom świąteczne vouchery. Kwoty robią wrażenie
Biedronka rozdaje pracowniom świąteczne vouchery. Kwoty robią wrażenie
Nauczyciel miał obrażać, a uczniowie bić Ukraińców. Wstrząsająca historia ze Słupska
Nauczyciel miał obrażać, a uczniowie bić Ukraińców. Wstrząsająca historia ze Słupska
Tajne obrady Sejmu ws. bezpieczeństwa. Szef MON zabrał głos
Tajne obrady Sejmu ws. bezpieczeństwa. Szef MON zabrał głos
Ekstremalne mrozy w Rosji. Zimniej niż na Antarktydzie
Ekstremalne mrozy w Rosji. Zimniej niż na Antarktydzie
Merz jedzie do Brukseli. Uda się przekonać Belgów?
Merz jedzie do Brukseli. Uda się przekonać Belgów?
Spali, gdy zabójca uciekł ze szpitala. Jest wyrok
Spali, gdy zabójca uciekł ze szpitala. Jest wyrok
KE chce zwolnić Polskę z relokacji. Zielone światło dla Rady UE
KE chce zwolnić Polskę z relokacji. Zielone światło dla Rady UE