PolskaPatriotyzm za obce pieniądze

Patriotyzm za obce pieniądze

Libertas Polska, nowa partia, grupująca głównie byłych polityków Ligi Polskich Rodzin i Samoobrony, potrafi zdobywać rozgłos. Jej sponsor Declan Ganley rozumie siłę mediów, przywiązanie Polaków do tradycji, kościoła i mitu „Solidarności”.

12.05.2009 | aktual.: 12.05.2009 17:29

Tymczasem w samym ugrupowaniu obok niepodległościowych i patriotycznych polityków pojawiają się mający rosyjskie powiązania. Wokół kręcą się ludzie z Wojskowych Służb Informacyjnych, szkoleni przez KGB i GRU. Na interesach w Rosji bogacił się też sam Ganley.

W czasie pobytu w Polsce Ganley udzielił dziesiątków wywiadów, w tym kilku w TVP. Na stronie internetowej Libertas Polska zamieszczono zdjęcia z wizyty Ganleya w muzeum księdza Popiełuszki i w kościele św. Stanisława Kostki oraz logo „Solidarności”. Na zjeździe Libertas w Rzymie wystąpił Lech Wałęsa.

Kolejna Międzynarodówka

Partia, której politycy jako jedną z podstawowych wartości deklarują zachowanie większej suwerenności Polski we Wspólnocie Europejskiej, jest finansowana z obcych pieniędzy i nie ma prezesa Polaka, co podkreślałoby jej niezależność, lecz jedynie wiceprezesów. Prezesem jest Irlandczyk, multimilioner Declan Ganley, który kontroluje cały ruch.

Ganley to syn biednych imigrantów z Irlandii. Jako 19-latek zaczął pracę w londyńskiej firmie ubezpieczeniowej. Na początku lat 90. robił interesy na Łotwie i w Rosji, zbijając majątek na handlu aluminium i drewnem. Jest przeciwnikiem traktatu z Lizbony. - Nie jest najlepszym rozwiązaniem, że kapitał zagraniczny zakłada w Polsce partię, co nie tylko uzależnia polityków od tego kapitału, ale i może rodzić wątpliwości, czy nie stoi za nim jakaś siła polityczna czy geopolityczna, bo przecież Libertas ma biura w 27 krajach Europy. Czy polski kontrwywiad to sprawdzał? - zastanawia się jeden z polityków, który wycofał się z udziału w nowej partii.

Libertas, choć dziś jest niedoceniany z powodu niskich notowań, ma szansę w wyborach do polskiego parlamentu, które prawdopodobnie są głównym celem partii, bazując na coraz większym rozczarowaniu społeczeństwa rządami PO i niechęci części elektoratu do PiS, osiągnąć zaskakująco dobry wynik. Wystarczy przypomnieć casus Samoobrony z Andrzejem Lepperem jako wicepremierem czy Stana Tymińskiego.

O Libertas już jest głośno. Nigdzie poza Polską Ganleya nie przyjmowano z takimi honorami – w lutym szef Libertas spotkał się z kard. Stanisławem Dziwiszem, w marcu wywiad z nim w TVP1, kierowanej przez nominata LPR Piotra Farfała, przeprowadził Piotr Kraśko. Na czele polskiego oddziału Libertas stoją Daniel Pawłowiec z LPR i b. poseł PiS Artur Zawisza, wśród kandydatów do europarlamentu LP są m.in. Wojciech Wierzejski, a także Anna Sobecka i Ryszard Bender, sympatyzujący z Radiem Maryja.

Ganley na listach umieścił ludzi związanych ze środowiskiem toruńskiego radia, ale z ojcem Rydzykiem spotykać się podobno nie zamierza - jak pisała prasa. Zdaniem polityków zaprzyjaźnionych z ośrodkiem toruńskim, o. Tadeusz Rydzyk nie poprze polskiego oddziału Libertas.

Księża, społecznicy i WSI

Wprowadzenie Libertas na polską scenę polityczną przygotowywano od dawna. Choć twarzami partii są w dużej części politycy prawicowi, kuluarowe rozmowy na temat utworzenia nowej siły politycznej, alternatywnej dla PO i PiS, toczyły się w gabinetach Polskiego Konsorcjum Finansowego w Warszawie, gdzie oprócz działaczy niepodległościowych, posłów, którzy dziś są twarzami Libertas, m.in. europosła Sylwestra Chruszcza (dawniej LPR) i księży znanych z działalności opozycyjnej, bywali (ale niejednocześnie) szkoleni w GRU i KGB generałowie, m.in. byli szefowie WSI, Marek Dukaczewski Konstanty Malejczyk. Częstym gościem w PKF był m.in. Ryszard Walczak, przewodniczący Ruchu Społecznego Obrony Stoczni i Gospodarki Polskiej im. gen. Józefa Hallera, zarazem prezes Stowarzyszenia Komitetu Budowy Pomnika Romana Dmowskiego i Ogólnopolskiego Komitetu Pamięci ks. Popiełuszki. W Ruchu Obrony Stoczni są m.in.: znany działacz opozycji w PRL ks. Józef Maj, Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy, NSZZ „Solidarność” Ursus, Polska
Misja Katolicka w Paryżu, Stowarzyszenie Weteranów Wojny Polsko-Bolszewickiej 1920 r. i ich rodzin.

Czołowym członkiem nieformalnej grupy był Stanisław Adamski-Chwalibóg, który przedstawiał się nawet jako przyszły lider formującego się ruchu. Adamski-Chwalibóg, który podobno zaczynał karierę w firmach polonijnych, w 2003 r. kupił na aukcji za 30 tys. zł obraz – portret Jolanty Kwaśniewskiej pędzla Rafała Olbińskiego. Cały dochód z aukcji zasilił fundację Jolanty Kwaśniewskiej „Porozumienie bez barier”.

Niektóre z tych osób spotkały się na opłatku bożonarodzeniowym w 2008 r. u ks. Józefa Maja na warszawskim Służewcu. Wokół ludzi, którzy stali za uformowaniem się nowego ruchu, były często osoby, które wywodziły się z prawicy, z nurtu niepodległościowego. - Wobec niektórych z nich istnieje podejrzenie, że współpracowały ze specsłużbami PRL. Być może wykorzystując fakt ich współpracy, która jeszcze nie została ujawniona publicznie, tworzono mit grupy niepodległościowej - mówi jeden z historyków IPN.

Pierwszą oficjalną informacją o pojawieniu się Libertas w Polsce była konferencja europosła Chruszcza. Kilka tygodni później - 6 marca, po opublikowaniu przez „GP” artykułu „WSI idzie po władzę” o „zapleczu” nowej partii, zorganizowano konferencję stowarzyszenia „Zmiana”, w którym pojawili się niektórzy z bywalców wspomnianych spotkań, m.in. Stanisław Chwalibóg-Adamski jako przewodniczący stowarzyszenia, a także Sylwester Chruszcz, Mateusz Piskorski, b. polityk Samoobrony. Stowarzyszenie „Zmiana” zorganizowało konferencję prasową dotyczącą „sytuacji w polskim przemyśle zbrojeniowym i stoczniowym w aspekcie wzrostu bezrobocia”.

Obie nowe partie - Libertas Polska i „Zmiana” - idą po władzę pod hasłami m.in. walki ze szkodliwą dla polskiej gospodarki prywatyzacją przemysłu stoczniowego, potrzebą ochrony rynku pracy.

- Ich postulaty gospodarcze są ze wszech miar słuszne, dlatego mogą trafić zarówno do protestujących ostatnio stoczniowców, jak i innych środowisk, które czują się oszukane przez III RP. PiS nie przemawia do tych ludzi tak jednoznacznym językiem i jest współwinny sytuacji w przemyśle stoczniowym, dlatego Libertas i „Zmiana” mogą rosnąć w siłę - uważają niektórzy ze związkowców 1980 r.

Pod hasłami większej suwerenności Polski i obrony polskiej gospodarki, zwłaszcza stoczni, jakie głoszą nowe partie, podpisze się zapewne większość elektoratu niepodległościowego, wychowanego w duchu szacunku dla gen. Józefa Hallera, Romana Dmowskiego, Józefa Piłsudskiego. Istnieje jednak olbrzymie ryzyko, że w cieniu Libertas, obok prawdziwych patriotów i uczciwych polityków, jak np. Janusz Dobrosz, znajdą się wyszkoleni w GRU i KGB oficerowie WSI, że w stworzenie tej partii zaangażowani są ludzie z dawnych służb specjalnych, tzn. ma to być partia radykalna przejmująca elektorat niezadowolonych. Ten elektorat będzie ze względu na kryzys rósł w siłę.

Układy w TVP

Declan Ganley doskonale rozumie siłę mediów i przywiązanie Polaków do tradycji i Kościoła. Od momentu objęcia władzy w TVP przez Piotra Farfała i po zarejestrowaniu w sądzie 24 lutego tego roku partii Libertas Polska do rzadkości należą dni, gdy na antenie telewizji publicznej nie pojawia się temat Libertas. Zaczęło się od konferencji 20 marca tego roku, niemal w całości transmitowanej przez TVP Info – tematem konferencji było: z kim Libertas wystartuje w eurowyborach. Trzy dni później na antenie telewizji publicznej wyemitowano wywiad z Declanem Ganleyem.

Konferencje prasowe LP transmitowane są zwykle w całości, a przedstawiciele tej partii pojawiają się w wielu dyskusjach telewizyjnych, zwłaszcza b. członkowie LPR. Zdaniem naszych rozmówców, można odnieść wrażenie, że faktycznym decydentem w sprawach dotyczących telewizji publicznej jest były szef LRP i były wicepremier Roman Giertych.

Ludzie pracujący w TVP są nierzadko zaangażowani w działalność Libertas. - Wystarczy sprawdzić nazwiska działaczy LP na Woronicza, by zobaczyć, jakie powiązania i wpływy ma ta partia w TVP - mówi nam jeden z byłych współpracowników Giertycha. Po przegranych wyborach w 2008 r. został zatrudniony na mało eksponowanym, lecz znaczącym stanowisku biura kadr TVP Bolesław Borysiuk, były działacz PZPR i Samoobrony. Bardzo szybko został doradcą prezesa TVP Piotra Farfała. Według rzecznika TVP Daniela Jabłońskiego, decyzję o zatrudnieniu Borysiuka podjął zarząd telewizji publicznej, kierując się jego dużym doświadczeniem wynikającym z tego, że był przedsiębiorcą utrzymującym kontakty z firmami zza wschodniej granicy, a w Sejmie piątej kadencji był parlamentarzystą Samoobrony.

Obecnie Bolesław Borysiuk kandyduje do europarlamentu z listy Libertas na Lubelszczyźnie. Jego syn Tomasz zasiada w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji jako przedstawiciel Samoobrony. To m.in. jego głos przyczynił się do tego, że władze w mediach publicznych przejęła koalicja LRP-Samoobrona. Dzięki tym układom personalnym w mediach publicznych działacze LP mają łatwy, bezpłatny czas antenowy, m.in. co kilka dni pojawiają się jako goście Polskiego Radia.

30 kwietnia w „Sygnałach dnia” PR gościł Krzysztof Zaremba - „jedynka” na liście LP w okręgu zachodniopomorsko-lubuskim. 4 maja na antenie I Programu Polskiego Radia gościem „Sygnałów dnia” był Wojciech Wierzejski, lider małopolsko-świętokrzyskiej listy Libertas Polska. Wierzejskiego pokazuje także często TVP Info, o czym można się przekonać, wchodząc na stronę internetową telewizji publicznej.

W TVP pracuje siostra Wojciecha Wierzejskiego, Marlena Pawłowska, żona Szymona Pawłowskiego - polityka LPR obecnie związanego z Libertas. Daniel Pawłowiec, jeden z najwierniejszych ludzi Romana Giertycha, do niedawna wiceprzewodniczący rady programowej TVP, jest wiceprezesem Libertas Polska, a jego konferencje prasowe są niemal w całości transmitowane przez TVP Info.

Jednak prawdziwą gwiazdą królującą na antenie TVP jest Artur Zawisza, do niedawna jeden z najbliższych współpracowników Marka Jurka. Pełnomocnikiem finansowym komitetu wyborczego partii Declana Ganleya jest Sebastian Jargut, bliski współpracownik Romana Giertycha, jego nieformalny ochroniarz. „Dziennik” pisał, że Jargut pracował w agencji ochrony „Wydział”, która należała do byłego antyterrorysty Mieczysława Zapióra, znanego jako „Pancernik”. „Pancernik” utonął w 2001 r. w Egipcie. Jego ciało nigdy nie zostało odnalezione. Zapiór prowadził interesy m.in. z Ireneuszem Sekułą, który w 2000 r., jak ustalono w śledztwie, kilkakrotnie sam postrzelił się w brzuch. W tym czasie pracował w agencji, jak pisał „Dziennik”, także Jargut. Po wyborach w 2001 r., gdy LPR dostała się do Sejmu, Jarguta zatrudnił Giertych.

Podejrzane kontakty

Declan Ganley chciał pozyskać dla Libertas Polska szefa lidera Prawicy Rzeczypospolitej, ale mu się to nie udało, ponieważ Marek Jurek zorientował się, kto stanowi prawdziwe zaplecze LP.

„W czasie jednego z ostatnich telewizyjnych wystąpień musiałem po raz kolejny w tym roku stwierdzić, że Prawica Rzeczypospolitej ani nie będzie brała udziału w międzynarodowej partii Libertas, ani tym bardziej nie widzi możliwości współpracy ze środowiskiem, w którym ważną rolę odgrywają politycy tacy jak b. poseł Mateusz Piskorski. Na marginesie przypomniałem, że z powodu jego działalności międzynarodowej musiałem mu okresowo (jako marszałek Sejmu) wstrzymać paszport dyplomatyczny” – napisał 5 lutego na swoim blogu Marek Jurek.

Mateusz Piskorski, były poseł i rzecznik prasowy Samoobrony, obecnie jest związany z Libertas. Sprawa, którą opisał Marek Jurek, dotyczyła oficjalnej podróży zagranicznej Mateusza Piskorskiego, który opowiedział się za uznaniem separacji Naddniestrza od Mołdawii.

„Dziś pan Piskorski opowiada się za uznaniem przez Europę separacji Południowej Osetii. Zapewne bym się tym nie zajmował, gdyby nie konieczność zaznaczenia jasnego stanowiska prawicy chrześcijańsko-konserwatywnej wobec przedsięwzięcia, w którym pan Mateusz Piskorski – wg wszelkich dostępnych danych – odgrywa zasadniczą rolę” – stwierdził Marek Jurek. Mateusz Piskorski odgrywa ważna rolę w LP, m.in. z powodu cennych kontaktów na Wchodzie. Znane są jego kontakty z organizacjami, które były faszyzujące, a nawet, jak się okazało potem, przesycone rosyjska agenturą – CIS EMO oraz Międzynarodowy Ruch Euroazjatycki, na którego stronie internetowej Piskorski figurował jako przedstawiciel tego ugrupowania na Polskę. Oficjalnym przywódcą ruchu był Aleksandr Dugin, znajomy Piskorskiego, działacz Partii Narodowo-Bolszewickiej – nazistowskiego ugrupowania Eduarda Limonowa.

Dorota Kania, Leszek Misiak

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (47)