Patrioty w Polsce. Prezydent zadowolony z decyzji szefa MON. "Pragmatyka wygrała z polityką"
Zdanie Jarosława Kaczyńskiego na temat niemieckich Patriotów w Polsce nie okazało się tym razem kluczowe dla polskich władz. Prezydent i szef MON w ostatnim czasie wspólnie przyczynili się do tego, że wyrzutnie naszych sąsiadów zostaną rozlokowane na naszym terytorium i będą bronić polskiego nieba. - Pragmatyka wygrała w tym przypadku z polityką - mówi nam polityk PiS związany z resortem obrony.
- Pan prezydent w sprawie baterii Patriot z Niemiec przedstawił takie stanowisko, jakie dziś realizowane jest przez rząd Prawa i Sprawiedliwości - mówi Wirtualnej Polsce szef gabinetu prezydenta RP Paweł Szrot.
Andrzej Duda jest usatysfakcjonowany tym, że Polska przyjmie jedną baterię niemieckich wyrzutni Patriot do ochrony granicy wschodniej. Minister obrony Mariusz Błaszczak zapowiedział rozpoczęcie rozmów z niemieckim MON na temat przyjęcia wyrzutni oraz wpięcia ich w polski system obrony przeciwlotniczej. - Wicepremier Błaszczak ma w tej sprawie wsparcie pana prezydenta - mówi minister Szrot.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Znacząca zmiana zdania
Przełomową informację na temat niemieckich Patriotów w Polsce Mariusz Błaszczak umieścił na Twitterze we wtorek wieczorem. Wicepremier i minister obrony napisał, że po rozmowie ze swoją niemiecką odpowiedniczką "z rozczarowaniem" przyjął decyzję o "odrzuceniu wsparcia Ukrainy" i rozmieszczenia wyrzutni Patriot w zachodniej Ukrainie, co - jak stwierdził Błaszczak - zwiększyłoby bezpieczeństwo Polski i Ukrainy. "Przystępujemy więc do roboczych ustaleń ws. umieszczenia wyrzutni w Polsce i wpięcia ich w nasz system dowodzenia" - przekazał minister obrony narodowej.
Stanowisko szefa MON to znacząca zmiana w stosunku do tego, o czym mówił choćby w ostatnim czasie Jarosław Kaczyński. Prezes PiS od początku był przeciwny propozycji rozlokowania niemieckich Patriotów w Polsce; twierdził, że pomysł ten to "propagandowa" akcja PR rządu kanclerza Olafa Scholza.
Kaczyński przyznał też, że jego zdaniem niemieccy żołnierze, którzy obsługiwaliby baterie Patriot, nie zdecydowaliby się zestrzelić rosyjskiej rakiety. - Jak rakiety pod dowództwem niemieckim będą w Polsce, to jeśli będziemy mieli do czynienia z wydarzeniem przypadkowym, rakietą ukraińską, to skuteczność jest minimalna. Jeśli będą to rakiety rosyjskie, to dotychczasowa postawa Niemiec nie daje żadnych podstaw do tego, że oni zdecydują się strzelać do rakiet rosyjskich - przekonywał prezes PiS na jednym ze spotkań. Jak stwierdził, "rakiety stojące tutaj [w Polsce - przyp. red.] dla ozdoby, to jest wyjście, które ma zalety estetyczne, ale militarnych ani politycznych nie ma".
Prezydent wkracza do gry
Opinii lidera obozu Zjednoczonej Prawicy nie podzielał ani premier Mateusz Morawiecki, ani prezydent Andrzej Duda. Pisaliśmy o tym w Wirtualnej Polsce.
Prezydent od początku stał na stanowisku, że z punktu widzenia militarnego najlepiej byłoby, gdyby niemieckie Patrioty zostały rozmieszczone na terytorium Ukrainy, ale zaznaczał przy tym, że jeśli nie ma takiej możliwości, to powinny trafić one do Polski. "Z wielu punktów widzenia byłoby dobrze, gdyby baterie Patriot stały w pewnej odległości od polskiej granicy, bo wówczas chroniłyby terytorium Polski, naszych obywateli i część Ukrainy, ale jeśli Niemcy nie zgodzą się na wyjazd baterii na Ukrainę, to trzeba tę ochronę przyjąć u nas" - pisał na Twitterze Andrzej Duda. Stanowisko to powtórzył szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera.
Jak pisała Wirtualna Polska, to właśnie głowa państwa mogła wpłynąć na zmianę stanowiska polskiego rządu w sprawie Patriotów z Niemiec. Nieoficjalnie słyszymy, że tak właśnie się stało, choć pytany o to przez nas minister Szrot, nie chce potwierdzić tych informacji.
Szef gabinetu prezydenta nie ukrywa natomiast satysfakcji z faktu, że rozmowy z Niemcami nie zostały zerwane - wręcz przeciwnie.
- Strona niemiecka niestety nie zgodziła się na rozlokowanie baterii Patriot na terytorium Ukrainy, dlatego należało podjąć rozmowy o rozmieszczeniu ich na terytorium Polski i włączenia ich do polskiego systemu dowodzenia obroną przeciwlotniczą. To właśnie robi minister Mariusz Błaszczak. Realizuje się zatem scenariusz, który pan prezydent nakreślił już jakiś czas temu. Dla pana prezydenta najważniejsze są obrona polskiego terytorium i polskich obywateli - mówi Wirtualnej Polsce minister Paweł Szrot.
Jak podkreśla nasz rozmówca, decyzja szefa MON o podjęciu rozmów z Niemcami na temat rozlokowania Patriotów na polskim terytorium była uzgodniona z prezydentem Andrzejem Dudą.
- Pan prezydent regularnie spotyka się z wicepremierem Błaszczakiem. Kwestia Patriotów z Niemiec była omawiana m.in. na jednym ze spotkań w ubiegłym tygodniu. Nie wykluczam, że pan prezydent i pan wicepremier rozmawiali na ten temat również w tym tygodniu, podczas spotkania w Gdyni, gdy zostały odebrane nowe partie sprzętu zbrojeniowego z Korei Południowej - mówi nam minister Szrot.
Historia z niemieckimi Patriotami pokazuje, że opinie Jarosława Kaczyńskiego nie okazały się kluczowe w podejmowaniu decyzji o współpracy z rządem Olafa Scholza. Nieoficjalnie słychać, że prezes PiS postanowił nie sprzeciwiać się rozmowom o rozlokowaniu baterii Patriot w Polsce. To znacząca zmiana.
Przypomnijmy: według niemieckiej minister obrony Christine Lambrecht w Polsce stacjonowałaby jedna bateria co najmniej przez cały 2023 rok. W kwietniu tego roku dwie baterie niemieckie zostały rozlokowane na Słowacji. Niemcy zaproponowali także patrolowanie polskiego nieba przez samoloty Eurofighter stacjonujące w Niemczech.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl