Paraliż w Warszawie. Straż pożarna w metrze, tłumy zdezorientowanych ludzi
Na stacji Pole Mokotowskie w piątek rano pojawił się dym. Interweniowała straż pożarna. Konieczna była ewakuacja pasażerów. Część linii M1 była wyłączona z ruchu. Spowodowało to duże kłopoty mieszkańcom Warszawy.
Na przystankach tramwajowych i autobusowych wzdłuż linii metra M1 od rana widać było tłumy ludzi. Wszyscy nerwowo sprawdzali w smartfonach informacje dotyczące połączeń. Nie mogli pojechać metrem, bo ruch między stacją Dw. Gdański a Wilanowska wstrzymano.
Akcja służb. Przerwa w ruchu przez 2 godziny
Na stacji Pole Mokotowskie rano pojawił się dym. Na miejsce wezwano służby. Strażacy dostali zawiadomienie o zadymieniu na stacji metra ok. godz. 5.55. - Zadymienie było niewielkie, pasażerowie opuścili stację - powiedział asp. Maciej Jabłoński.
- Posprawdzaliśmy wszystko i pociąg został odholowany na pierwszą stację - dodał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie klikając TUTAJ
Po godz. 8 składy wróciły na tory. - Ruch metra na linii M1 już odbywa się normalnie. Jeździmy - powiedziała PAP rzeczniczka Metra Warszawskiego Anna Bartoń.
Potwierdziła, że z powodu awarii jeden z pociągów kolejki podziemnej musiał zostać odholowany. Podkreśliła, że na razie przyczyna awarii nie jest znana.
Linie zastępcze i skrócone kursy M1
Wcześniej uruchomiono zastępcze linie "Za metro". Linię tramwajową wyznaczono na trasie Metro Wilanowska - Marymont-Potok. Natomiast autobusowa - na trasie Metro Wilanowska - Pl. Wilsona.
"Z przyczyn technicznych pociągi metra linii M1 kursują w pętlach: Kabaty - Wilanowska i Dw. Gdański - Młociny" - przekazywał warszawski ZTM tuż po wykryciu zadymienia.
Czytaj też: Koszmarny pożar. Mężczyzna spłonął w fotelu