"Boimy się cen na miejscu". Za trzy noce w hostelu zapłacili 1300 zł
Choć sezon nie zdążył jeszcze zacząć się na dobre, Polacy już narzekają na wysokie ceny nad morzem. Mimo to wiele osób nie zamierza rezygnować z wyjazdu na Wybrzeże na długi weekend. "Każdy chce przeżyć. Paragony grozy teraz są nawet w marketach" - kwitują.
26.04.2023 | aktual.: 26.04.2023 20:45
Dziennikarze "Gazety Wyborczej" porozmawiali z polskimi turystami, którzy zdecydowali się spędzić długi weekend nad Bałtykiem. - Liczyliśmy się z tym, że im bliżej majówki, tym ceny będą wyższe. Choć i tak jest drogo. Za trzy noclegi w hostelu w centrum Gdańska zapłaciliśmy 1,3 tys. zł. To o 200 zł więcej niż w ubiegłym roku, kiedy też byliśmy na majówce nad morzem - mówi dziennikowi pani Magda.
- Boimy się też cen na miejscu, tych słynnych paragonów grozy, ale szczęśliwie blisko naszej bazy noclegowej jest supermarket, także jakoś damy radę - pociesza się kobieta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Internauci przerażeni cenami
Na stronie stacji Żuławy TV na Facebooku ukazał się też jeden z pierwszych "paragonów grozy" w tym sezonie. Za filet z dorsza, trzy porcje frytek i piwo klient zapłacił 95,6 zł. "W tym roku to będzie się działo" - komentuje autor posta.
Co na to internauci? "Mrożony dorsz taki drogi? Z drugiej strony każdy chce przeżyć. Paragony grozy teraz są nawet w marketach"; "trzeba się liczyć z takimi cenami, każdy walczy, żeby przetrwać"; "pomyśl jeden z drugim: rybak musi wypłynąć, zastawić sieci, potem zebrać, opłacić chłodnie itd." - piszą.
Majówka 2023 znacznie droższa niż w zeszłym roku
"Gazeta Wyborcza" przywołała dane firmy HREIT oparte na wyliczeniach z serwisu booking.com. Wynika z nich, że za dwuosobowy wyjazd na majówkę w 2023 r. trzeba zapłacić średnio ponad 650 zł więcej niż w 2022 r. Mimo to obiekty przeżywają oblężenie, a w popularnych kurortach brakuje już miejsc noclegowych.
Na szczycie zestawienia najdroższych lokalizacji na majówkę znalazł się Sopot. Tuż za nim uplasowały się: Karpacz, Świeradów-Zdrój, Szklarska Poręba, Kołobrzeg, Zakopane, Krynica-Zdrój, Międzyzdroje, Świnoujście i Wisła.
Tańszą opcją są Kaszuby, Bieszczady i okolice Podlasia. Tam miejsca noclegowe są średnio tańsze nawet o kilkaset złotych.
Warto rozważyć także zagraniczne kierunki i wyjazd "last minute". W ofercie biur podróży możemy znaleźć tygodniowe oferty all inclusive w Egipcie zaczynające się od 2 tys. zł za osobę. Popularne są też Wyspy Kanaryjskie, na których sezon letni już trwa. Tam za wypoczynek zapłacimy jednak więcej, bo tygodniowy urlop z przelotami i wyżywieniem zaczyna się od ok. 4 tys. zł.
Polacy wyjeżdżają mimo inflacji
Eksperci nie mają wątpliwości, że Polacy nadal chętnie wyjeżdżają na majówkę. Ceny zmuszają ich jednak do skracania pobytów. Spadek popytu w branży turystycznej zauważa również Zachodniopomorska Regionalna Organizacja Turystyczna.
- Wyraźnie widać, że nasze społeczeństwo nie wydaje tak dużo pieniędzy jak rok temu. Turyści - o ile decydują się na wyjazdy - wybierają krótsze terminy. W dodatku rzadziej korzystają z restauracji, zwiedzania czy masaży - ocenił w rozmowie z Wirtualną Polską dyrektor ZROT Artur Pomianowski.
Jak dodaje, "zarówno restauratorzy, hotelarze, jak i pozostali przedsiębiorcy działają w warunkach podwyższonych cen". - Opłaty stałe wzrosły, klientów będzie mniej. A jeśli się pojawią, to będą wydawać mniej - wyjaśnia.
- To w jasny sposób odbije się na branży turystycznej. Najpierw pandemia, potem wojna, teraz wysoka inflacja. Dynamika jest tak duża, że trudno o prognozy. Zachodzące zmiany są nieprzewidywalne. Natomiast nawet po pandemii było widać, że społeczeństwo wybierało się na wyjazdy i wakacje. Teraz wiele osób szuka oszczędności, a turystyka nie jest pierwszą potrzebą - podsumowuje Pomianowski.
Czytaj także: