Konflikt z proboszczem we wsi Brzezie. "Jest jak w filmie Kler"
We wsi Brzezie w woj. pomorskim trwa konflikt między parafianami a lokalnym proboszczem. Mieszkańcy zarzucają duchownemu matactwa w finansach parafii. Spór dotyczy też wycinki drzew w okolicy miejscowego kościoła.
Jak donosi serwis Miastko24.pl, mieszkańcy Brzezia w gminie Rzeczenica zbuntowali się przeciwko lokalnemu proboszczowi. Oskarżają duchownego o zachłanność i chcą mieć wgląd w finanse parafii. Pomaga im miejscowy radny.
Cały spór rozpoczął się, gdy proboszcz Krzysztof Kempa zaczął ubiegać się o zgodę na wycinkę drzew wokół parafii. Mieszkańcy poinformowali, że zanim tak się stało, szukał już klientów, którzy kupią od niego drewno.
Mieszkańcy odchodzą z Kościoła
Lokalna społeczność poinformowała serwis Miastko24.pl o kuriozalnych sytuacjach z udziałem księdza. Jak twierdzą mieszkańcy, jego zachowanie powoduje, że odwracają się od Kościoła lub decydują na korzystanie z usług innych parafii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Teraz była taka sytuacja, że trzeba było poświęcić grób i zaproponowano 200 zł. Ksiądz powiedział, że za 200 zł to mu się nie opłaca z plebanii wychodzić, więc trzeba było 50 zł dołożyć - twierdzi jeden z parafian.
- Jak ja mam chodzić do kościoła, skoro ksiądz na każdej mszy woła tylko: "Pieniądze, pieniądze, pieniądze i pieniądze!" - donosi jedna z parafianek.
Inny rozmówca Miastko24.pl relacjonuje, że w parafii ciągle są zbierane pieniądze na naprawę dachu, chociaż remont miał się odbyć za poprzednich dwóch proboszczów
- Mamy wrażenie, że to jest jak w tym filmie "Kler". Nie chodzi o to, aby pieniądze zebrać, tylko aby pieniądze zbierać - dodaje.
Lokalni radni włączają się do konfliktu
Do walki z proboszczem włączył się także miejscowy radny Eugeniusz Kosarczuk. - Ksiądz sam podejmuje decyzje i nie konsultuje tego nawet z Radą Parafialną. Ja tam działałem trzy lata i coś na ten temat wiem. Z powodu nieporozumień z proboszczem zrezygnowałem z uczestnictwa w Radzie Parafialnej - opowiada.
Kosarczuk twierdzi, że duchowny ukrywa finanse parafii - wierni nie wiedzą, ile środków jest na jej koncie ani ile udało się uzyskać ze zbiórek.
Proboszcz unika komentarza
Serwis Miastko24.pl poprosił księdza Krzysztofa Kempę o odniesienie się do stawianych mu zarzutów. Duchowny nie chce jednak szerzej komentować sprawy.
- Pan Kosarczuk, gdy był członkiem Rady Parafialnej, miał różne uwagi. Na łamach gazety nie będę się do tego odnosić. Ostatnio był u nas biskup na wizytacji. Można tam było przekazać swoje uwagi - mówi. I dodaje: - Moim zdaniem w parafii przejrzystość jest taka jak należy.
Czytaj także:
Źródło: Miastko24.pl