Para nastolatków zginęła na torach. To nie było samobójstwo

W połowie listopada pod kołami pociągu w Głuszycy zginęła para nastolatków. Pierwsze podejrzenia były takie, że Zuza i Stanisław popełnili samobójstwo. Eksperyment procesowy temu przeczy. Dziewczyna i chłopiec nie słyszeli pociągu. Byli przekonani, że o tej porze po torach nie kursuje żaden skład.

Para nastolatków zginęła na torach. To nie było samobójstwo
Para nastolatków zginęła na torach. To nie było samobójstwo
Źródło zdjęć: © flickr.com | jnyemb
Łukasz Kuczera

Do tragedii na torach w Głuszycy doszło 14 listopada. Szynobus relacji Wałbrzych-Kłodzko potrącił śmiertelnie Zuzę i Stanisława. Para szła po torach, trzymając się za ręce, nie reagowała na sygnały dźwiękowe pociągu.

Pierwsza hipoteza śledczych z Prokuratury Rejonowej w Wałbrzychu wskazywała na samobójstwo 15-latki i 16-latka. Jednak nie wierzyli w to bliscy zmarłych. Zwłaszcza że Zuza miała zaplanowane tego dnia kolejne spotkania - m.in. ze swoją przyjaciółką, podobnie jak Stanisław.

Para nastolatków zginęła na torach. To nie było samobójstwo

Jak informuje "Gazeta Wyborcza", sekcja zwłok nie dała odpowiedzi na kluczową kwestię - dlaczego Zuza i Stanisław zginęli pod kołami szynobusu. Dopiero eksperyment procesowy pozwolił śledczym dojść do zaskakujących wniosków.

Jak mówi "Wyborczej" prokuratur Marcin Witkowski, samobójstwo nastolatków nie zostało wykluczone definitywnie, ale wszytko wskazuje na to, że byliśmy świadkami wypadku.

Zuza i Stanisław w momencie wypadku spacerowali w kierunku Kłodzka, byli więc odwróceni tyłem do nadjeżdżającego pociągu. Z nagrania m.in. z kabiny szynobusu wynika, że w pewnym momencie jedna z postaci nieco schodzi z torów. Nie jest jednak świadoma, z której strony nadciąga szynobus.

Para wymieniała się wcześniej SMS-ami. Z wysłanych wiadomości wynika, że chłopak znał rozkład jazdy w okolicy. Był przekonany, że o tej porze nie kursuje żaden pociąg. Tyle że kilka dni wcześniej wskutek remontu zamknięto jeden z torów, co wywołało zmiany w rozkładzie.

Eksperyment procesowy wykazał, że szynobus w tym miejscu porusza się na tyle cicho, że osoby spacerujące po torach mogą go nie słyszeć. Maszyna jechała zgodnie z przepisami - 70 km/h.

- To był cały ciąg nieszczęśliwych zdarzeń. Począwszy od tego remontu, zmiany godziny przejazdu pociągów, przekonania osób, które zginęły, że pociąg na tym torze jedzie z naprzeciwka - mówi "Wyborczej" prokurator Witkowski.

Gdzie szukać pomocy?

Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 116 123 lub 22 484 88 01. Listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz też TUTAJ.

źródło: Gazeta Wyborcza

wałbrzychgłuszycawrocław
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (132)