Papież: Unia bez korzeni chrześcijańskich zaprze się siebie
Benedykt XVI ostrzegł, że zapominając o
swym chrześcijańskim dziedzictwie Europa nie tylko "zaprze się
Boga, ale samej siebie".
24.03.2007 | aktual.: 24.03.2007 14:37
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/50-rocznica-podpisania-traktatow-rzymskich-6038691845325441g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/50-rocznica-podpisania-traktatow-rzymskich-6038691845325441g )
50. rocznica podpisania Traktatów Rzymskich
W przemówieniu do biskupów z państw członkowskich Unii Europejskiej papież przedstawił pesymistyczną wizję obecnej Europy, która według niego traci wiarę w samą siebie i nie spełnia oczekiwań obywateli. Powiedział też, że Unia powinna być gwarantem prawa i krzewicielką powszechnych wartości, pamiętając - jak dodał - o tym, że "natura ludzka jest źródłem wspólnych praw wszystkich ludzi".
Benedykt XVI zaapelował do chrześcijan o wkład w budowę nowej Europy - "realistycznej, ale nie cynicznej, bogatej w ideały i wolnej od naiwnych iluzji, zainspirowanej wieczną prawdą Ewangelii".
Podczas audiencji dla przedstawicieli Episkopatów państw unijnych, którzy obradują w Wiecznym Mieście z okazji 50. rocznicy podpisania Traktatów Rzymskich, papież podkreślił, że od 25 marca 1957 roku Europa "przebyła długą drogę, która doprowadziła do pojednania dwóch 'płuc' Wschodu i Zachodu, związanych wspólną historią , ale arbitralnie rozdzielonych przez kurtynę niesprawiedliwości".
Benedykt XVI zwrócił uwagę na coraz bardziej odczuwaną w ostatnich latach potrzebę ustanowienia "zdrowej równowagi między wymiarem ekonomicznym i socjalnym poprzez politykę, zdolną do wytwarzania bogactwa i zwiększania konkurencyjności bez zaniedbywania słusznych oczekiwań biednych i zepchniętych na margines".
Z demograficznego punktu widzenia trzeba niestety skonstatować, że Europa wydaje się podążać drogą, która może ją doprowadzić do pożegnania z historią - mówił papież, wymieniając zagrożenia, jakie się z tym wiążą dla wzrostu ekonomicznego i spójności społecznej. Przede wszystkim zaś - dodał - istnieje ryzyko sprzyjania "niebezpiecznemu indywidualizmowi, nie liczącemu się z konsekwencjami dla przyszłości".
Można by wręcz sądzić, że kontynent europejski faktycznie traci ufność w swą własną przyszłość - zauważył Benedykt XVI, stwierdzając następnie, że sam proces zjednoczenia Europy nie jest przez wszystkich podzielany z powodu powszechnego wrażenia, że wiele rozdziałów europejskiego projektu zostało napisanych bez właściwego wzięcia pod uwagę oczekiwań obywateli.
Papież wyraził przekonanie, że nie można zbudować "wspólnego europejskiego domu" zapominając o tożsamości narodów kontynentu. Tu - przypomniał - chodzi o tożsamość historyczną, kulturową i moralną bardziej aniżeli geograficzną, ekonomiczną czy polityczną; tożsamość zbudowaną na całości wartości uniwersalnych, do której uformowania przyczyniło się chrześcijaństwo zyskując w ten sposób nie tylko rolę wyłącznie historyczną, ale konstytutywną dla Europy.
Wartości te, które stanowią duszę kontynentu, muszą pozostać w Europie trzeciego tysiąclecia jako zaczyn cywilizacji - powiedział.
Papież zapytał następnie: Skoro z okazji 50. rocznicy Traktatów Rzymskich rządy Unii pragną zbliżyć się do swoich obywateli, jak mogłyby wykluczyć zasadniczy element tożsamości europejskiej, jakim jest chrześcijaństwo, z którym szeroka większość z nich się identyfikuje?.
Wspólnota, która tworzy się bez szanowania autentycznej godności istoty ludzkiej, zapominając o tym, że każda osoba jest stworzona na podobieństwo Boga, nie przynosi nikomu dobra - przestrzegł Benedykt XVI. Mówił następnie o niepokojących jego zdaniem zjawiskach, jakimi są między innymi systematyczne usprawiedliwianie kompromisów w sprawie podstawowych wartości ludzkich, negowanie natury ludzkiej, tendencje i prądy laicystyczne oraz relatywistyczne. To zaś, według papieża, prowadzi ostatecznie do odmawiania chrześcijanom samego prawa do udziału w debacie publicznej lub dyskwalifikowania ich wkładu pod zarzutem chęci chronienia nieuzasadnionych przywilejów.
Sylwia Wysocka