Papież Franciszek rozważy zaproszenie Kima do Korei Płn. To byłaby niewyobrażalna podróż
Kim Dzong Un zaprosił papieża Franciszka do Korei Płn. Papież obiecał rozważyć tę propozycję. Byłby to wyjazd do kraju najbardziej prześladującego wierzących na świecie. Zaproszenie z Pjongjangu uważane jest za ciąg dalszy globalnej gry pozorów Kima.
19.10.2018 | aktual.: 19.10.2018 12:42
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Odwiedzający Watykan prezydent Korei Południowej Moon Jea-in w imieniu Kim Dzong Una ustnie zaprosił Franciszka do Pjongjangu. Stolica apostolska początkowo nie wiedziała co zrobić z kłopotliwym zaproszeniem i go nie komentowała. Dopiero Koreańczycy z Południa ujawnili, że Franciszek obiecał rozważyć możliwość odwiedzenia Północy, jeśli otrzyma oficjalne zaproszenie na piśmie.
Żaden papież nie odwiedził jeszcze komunistycznej Korei Północnej, w której panuje niemal boski kult przywódców. Cudzoziemcy odwiedzający Pjongjang tradycyjnie kłaniają się i składają kwiaty przed wielometrowym pomnikiem Kim Ir Sena, założyciela państwa, i Kim Dzong Ila, jego syna i ojca obecnego przywódcy. Trudno sobie wyobrazić, aby człowiek stojący na czele Kościoła kłaniał się przed wizerunkami komunistycznych liderów.
Co więcej, reżim uważany jest za najbardziej nieprzejednanego na świecie wroga wszelkich religii. Według oficjalnych analiz USA, obywatele Korei Północnej są więzieni, torturowani, a nawet mordowani z powodów religijnych. Prześladowania grożą nawet gościom zza granicy. Amerykanin Jeffrey Fowle trafił na 5 miesięcy za kraty za pozostawienie biblii w klubie na zagranicznych marynarzy. Zagranicznym kaznodziejom odwiedzającym kraj grożą lata ciężkich robót.
Franciszek otwarcie popiera próby zakończenia trwającego od 70 lat konfliktu na Półwyspie Koreańskim. Prosi wiernych na całym świecie, żeby modlili się w tej intencji. Półgodzinne spotkanie z prezydentem Moonem, który jest katolikiem, też w dużej mierze poświęcone było dialogowi pomiędzy Seulem i Pjongjangiem. Franciszek podarował nawet gościowi gałązkę oliwną symbolizującą pokój.
Zaproszenie wystosowane przez Kim Dzong Una oceniane jest jako element międzynarodowej kampanii dyplomatycznej prowadzonej przez reżim w Pjongjangu. Komunistyczny przywódca spotykał się w ostatnich miesiącach z prezydentami USA, Chin i Korei Południowej. Wiele mówi o procesie pokojowym i nuklearnym rozbrojeniu.
Kim Dzong Un zdecydowanie więcej mówi i deklaruje, niż robi. Na przykład zamknięty został ośrodek badań nuklearnych, ale proces pokojowy niemal stoi w miejscu. Każdy, nawet najdrobniejszy krok, jak choćby usunięcie pól minowych z granicy, trwa miesiącami i wymaga mozolnych negocjacji.
Po dekadach izolacji nie wiadomo dokładnie jak wygląda życie duchowe Koreańczyków z Północy, choć pewne formy religii są dozwolone pod kontrolą państwa. Szacuje się, że dwie-trzecie jest ateistami. Niewielu jest wyznawców "obcych" czy wręcz "wrogich" religii, takich jak buddyzm i chrześcijaństwo. W drugiej połowie ubiegłego wieku chrześcijanie byli szczególnie prześladowani na Północy, która widziała w nich agentów imperialistycznego Zachodu, a zwłaszcza USA.
Kilkanaście procent mieszkańców Północy najprawdopodobniej wyznaje tradycyjny, koreański szamanizm wywodzący się jeszcze z czasów prehistorycznych. To kult duchów, bogów i przodków. Nie wiadomo jednak, czy w kraju istnieją jakiekolwiek świątynie i działają szamani. Już ponad 100 lat temu tradycyjne miejsca kultu były systematycznie niszczone na całym Półwyspie pod wpływem protestanckich misjonarzy, którzy przedstawiali szamanizm jako przeszkodę w modernizacji kraju
Oficjalnie uznawaną religią legalnie dostępną dla mieszkańców komunistycznego państwa jest czondoizm powstały na przełomie XIX i XX w, który łączy elementy wielu innych religii. Wyznawcy czondoizmu, którzy mogą stanowić ponad 10 proc. wszystkich obywateli państwa, mają nawet własną partię w Pjongjangu, co nie oznacza jednak wpływu na politykę kraju.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl