"Pani dziecko nie żyje", "Żartowałem". Szpital zajmuje stanowisko ws. szokujących doniesień
Szpital w Bytowie zajął stanowisko ws. doniesień o szokującym zachowaniu lekarza. Miał on powiedzieć swojej pacjentce, że dziecko, które nosi pod sercem, nie żyje. Potem zaśmiał się i stwierdził, że to "żart". Lekarz stanowczo zaprzecza. Kobieta złożyła oficjalną skargę.
Bardzo czarny humor lekarza z Bytowa. Jak relacjonuje portal GP24.pl, pani Kamila zgłosiła się do bytowskiego szpitala w szóstym miesiącu ciąży z bólami brzucha.
Pacjentka zarzuca teraz lekarzowi, który ją badał, że koszmarnie z niej zażartował. Miał jej powiedzieć, że płód jest martwy, potem parsknąć śmiechem i dodać: "żartuję".
- 27 lipca pojechałam do szpitala wraz z narzeczonym - opowiada Kamila Drozdowska z Niedarzyna. - Około godziny drugiej w nocy dostałam silnych skurczów i bólu brzucha, a jako że jestem w szóstym miesiącu ciąży i od dziecka choruję na epilepsję, postanowiłam tego nie lekceważyć - opowiada portalowi pani Kamila. - Po dłuższej chwili pojawił się doktor i robiąc badanie USG, powiedział: Płód jest obumarły! Następnie po chwili dodał z uśmiechem: Żartowałem! Włączając dźwięk bicia serca dziecka - relacjonuje.
Pacjentka złożyła oficjalną skargę.
Stanowisko szpitala. Lekarz zaprzecza
Szpital zajął stanowisko w tej sprawie. Jak poinformowała Wirtualną Polskę Ewa Czechowska, rzecznik Szpitala Powiatu Bytowskiego, przeprowadzono postępowanie wyjaśniające, w trakcie którego zbadano dokumentacje medyczną oraz przesłuchano pracowników szpitala, którzy obsługiwali panią Kamilę.
Według władz placówki, zebrany materiał przeczy faktom opisanym w skardze. W dokumentacji medycznej zaznaczono, że pacjentka od początku wizyty zarówno położnym jak i lekarzowi deklarowała, że nie planuje pozostać w szpitalu. Ustalono też, że pacjentka odczuwała bóle przed przyjściem do szpitala, a nie w trakcie pobytu jak to opisano w skardze.
Rzeczniczka informuje także, że przeprowadzone badania wykazały prawidłową pracę serca dziecka i taką informację przekazano przyszłej mamie. "Po ostatecznej deklaracji o opuszczeniu szpitala – wbrew zaleceniom lekarza, pacjentce zapisano leki i zalecono wizytę kontrolną u lekarza prowadzącego. Z dokumentacji medycznej wynika, że badanie zostało przeprowadzone profesjonalnie, z najwyższą starannością oraz dbałością o zdrowie pacjentki i dziecka" - oświadcza szpital.
Lekarz natomiast stanowczo i konsekwentnie zaprzecza, że wypowiedział przypisane mu słowa.
Zarząd Spółki zapewnia, że lekarz badający pacjentkę to osoba o wysokiej kulturze osobistej, ciesząca się uznaniem pacjentek i współpracowników. Dotychczas nie było żadnych skarg dotyczących sposobu odnoszenia się tego lekarza do pacjentek.
Starosta bytowski Leszek Waszkiewicz poinformował, że również czeka na wyjaśnienie skargi. Szpital podlega bowiem starostwu w Bytowie.
_**Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl**_