"Pan jest zde". Kuriozalna słowa Macierewicza
Antoni Macierewicz kolejny raz starł się w czwartek z Radomirem Witem z TVN24. W pewnym momencie "uciekło mu słowo" i zamiast dokończyć myśl, rzucił w stronę dziennikarza TVN24 - "pan jest zde".
22.02.2024 | aktual.: 22.02.2024 15:07
Antoni Macierewicz kolejny raz starł się w Sejmie z Radomirem Witem z TVN24. Dziennikarz pytał polityka w czwartek przed południem o nagrania z przepychanek przed Sejmem, kiedy politycy PiS siłą próbowali wprowadzić do gmachu parlamentu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.
- Dlaczego pan wykręcał palce strażnikom Straży Marszałkowskiej? - zapytał wtedy Wit, nie uzyskawszy odpowiedzi na swoje pytanie.
Poseł PiS wykpił dziennikarza i zadrwił z marszałka Szymona Hołowni, udając, że nie pamięta jego nazwiska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Pan jest zde"
Na opublikowanym w czwartek przez "Szkło Kontaktowe" nagraniu słyszymy wymianę zdań między dziennikarzem i politykiem. Całość została także zarejestrowana w Sejmie.
- Jestem przyzwyczajony od kilkudziesięciu lat, do tych którzy pracują dla komunistów, oszukują i kłamią i próbują - mówił poseł PiS, po czym nagle przerywa w połowie słowa: "zde"
- "Zde", co próbują zrobić? - pyta Wit.
- Wie pan, "zde" jest dobrym sformułowaniem. Pozostańmy przy tym, że jest pan "zde" - dodaje Macierewicz.
Bosak odbiera głos Macierewiczowi
Były szef MON zabrał w czwartek głos także z mównicy, skąd odpowiadał na zarzuty Cezarego Tomczyka, który powiedział, że kierowana przez Macierewicza podkomisja smoleńska "zniszczyła i zgubiła" fragmenty wraku prezydenckiego Tupolewa, który rozbił się w Smoleńsku.
- Pan wiceminister zapewne wie, tylko państwu przedstawił to fałszywie, że to, co opisywał, zdarzyło się wtedy, kiedy byłem szefem MON i nie byłem członkiem podkomisji. W informacji nie ma nic prawdy. Nie zostały zniszczone żadne dokumenty, żadne materiały dowodowe, zostały przekazane do firmy amerykańskiej, żeby mogła ona dokonać analizy struktury samolotu - twierdził Macierewicz.
Polityk nie zamierzał jednak przerwać swoje wystąpienia, więc zmuszony do interwencji został prowadzący obrady wicemarszałek Krzysztof Bosak. - Doliczyłem dwie minuty, teraz proszę opuścić mównicę. Osiem lat rządziliście. Miał pan osiem lat na przedstawienie działań komisji - powiedział.
Były szef MON jednak nic sobie z tego nie robił i kontynuował. Następnie Bosak wyłączył mu mikrofon. Po kolejnym wezwaniu do opuszczenia mównicy polityk PiS dopiero zareagował i wrócił na swoje miejsce.
Źródło: TVN24