Bosak wyłączył mikrofon. "Proszę zejść z mównicy"
Antoni Macierewicz odniósł się do słów Cezarego Tomczyka dot. zniszczenia i zagubienia fragmentów Tu-154M przez podkomisję kierowaną przez posła PiS. - To kłamstwo - stwierdził były szef MON. Wystąpienie Macierewicza zmuszony był przerwać prowadzący obrady wicemarszałek Krzysztof Bosak.
22.02.2024 | aktual.: 22.02.2024 14:49
Wiceszef MON Cezary Tomczyk przekazał, że dowody rzeczowe przekazane podkomisji smoleńskiej przez prokuraturę zostały zniszczone.
Zobacz także
- Dotarliśmy do korespondencji Ziobry z Antonim Macierewiczem oraz z Mariuszem Błaszczakiem. To jedna z najbardziej bulwersujących spraw, na jakie trafiłem przez lata pracy w rządzie i parlamencie (...) Dowody rzeczowe przekazane komisji przez prokuraturę zostały zniszczone. Komisja Macierewicza pozostałe 18 oryginalnych części Tupolewa po prostu zgubiła. Te dowody zniknęły - przekazał wiceminister.
Po Tomczyku na mównicę wyszedł Macierewicz, który stwierdził, że słowa posła KO to kłamstwo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Jeżeli nie będę mógł szerzej się wypowiedzieć, to będzie to kłamstwo i oszustwo, które zostało tutaj przedstawione i upowszechnione. Będzie stanowiło punkt odniesienia, o co panu ministrowi chodzi i o co chodzi także państwu, mając nadzieję, że to kłamstwo stworzy takie wrażenie rzeczywistego przestępstwa, które jest tak naprawdę źródłem Platformy Obywatelskiej i aktualnego rządu - stwierdził po wejściu na mównicę.
- Proszę, panie pośle - odparł prowadzący obrady wicemarszałek Krzysztof Bosak z Konfederacji.
Polityk PiS wskazał następnie, że w czasie, o którym mówił Tomczyk, on był szefem MON i nie działał w podkomisji smoleńskiej. Potem tłumaczył, że nic nie zostało zniszczone.
"W informacji nie ma nic prawdy"
- Pan wiceminister zapewne wie, tylko państwu przedstawił to fałszywie, że to, co opisywał, zdarzyło się wtedy, kiedy byłem szefem MON i nie byłem członkiem podkomisji. W informacji nie ma nic prawdy. Nie zostały zniszczone żadne dokumenty, żadne materiały dowodowe, zostały przekazane do firmy amerykańskiej, żeby mogła ona dokonać analizy struktury samolotu - twierdził Macierewicz.
Jak dodał, chodzi o malutkie kawałki, "fragmenciki" - "wielkości od 5 do 6 centymetrów" Jak podkreślił, Amerykanie dowiedli, że "samolot nie rozbił się o ziemię".
Macierewicz nie miał zamiaru jednak kończyć. Ostatecznie interweniować musiał wicemarszałek Bosak. - Doliczyłem dwie minuty, teraz proszę opuścić mównicę. Osiem lat rządziliście. Miał pan osiem lat na przedstawienie działań komisji - powiedział.
Były szef MON jednak nic sobie z tego nie robił i kontynuował. Następnie Bosak wyłączył mu mikrofon. Po kolejnym wezwaniu do opuszczenia mównicy polityk PiS dopiero zareagował i wrócił na swoje miejsce.