Pampers zamiast łazienki. Niepełnosprawna pani Renata obawia się pobytu w szpitalu
Szpital Miejski w Siedlcach nie ma ani jednej łazienki przystosowanej dla osób niepełnosprawnych - alarmuje pani Renata Orłowska, która porusza się na wózku. Jej pierwsza wizyta w placówce zakończyła się wypisem na żądanie. - Lekarka powiedziała, że może mi zaoferować jedynie pampersa - wyznaje kobieta.
20.11.2018 19:28
Pani Renata porusza się na wózku inwalidzkim. Pierwszą bliższą styczność ze szpitalem w Siedlcach miała w momencie, kiedy zachorowała na różę. Dostała skierowanie na tamtejszy oddział zakaźny.
- Na izbie przyjęć zaczęłam zadawać pytania o warunki dla osób niepełnosprawnych. Powiedziano mi, że nie ma w tym szpitalu przystosowanych dla mnie łazienek - mówi WP Renata Orłowska. - Pani lekarka, z którą rozmawiałam, powiedziała mi, że może mi zaoferować jedynie pampersa - dodaje kobieta.
Do szpitala się nie położyła. - Z chorobą zakaźną wróciłam do mieszkania. Leczyłam się w domu - wyznaje WP.
"Nie mogłam nawet umyć rąk"
Kilka dni temu pani Renata trafiła na oddział chirurgii tego szpitala na badania diagnostyczne. - Kiedy już się położyłam znów okazało się, że nie ma żadnej łazienki dostosowanej do potrzeb osób niepełnosprawnych. Nie miałam możliwości skorzystania nawet ze zlewu, żeby umyć ręce, nie mówiąc o załatwianiu potrzeb fizjologicznych. To było dramatyczne - opowiada kobieta.
- Szukaliśmy na oddziale większego pokoju, do którego ewentualnie można by było wjechać podnośnikiem, który również przywiozłam ze sobą, bo szpital takiego nie posiada. Dla mojego funkcjonowania to jest podstawa - tłumaczy nam pani Renata.
Kobieta podkreśliła dwukrotnie, że personel szpitala jest bardzo zorientowany na pacjenta. - To nie jest tak, że pielęgniarki nie pomagały. Pomagały, ale nie miały narzędzi, które szpital powinien zapewnić. Zarządca szpitala w ogóle nie zwraca uwagi na osoby niepełnosprawne - dodaje kobieta.
Przepisy Ministra Infrastruktury i Ministra Zdrowia
Regulacje dotyczące przystosowania łazienek i toalet do potrzeb osób niepełnosprawnych reguluje rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 12 kwietnia 2002 roku w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie. Prawodawca precyzyjnie określa wymogi dotyczące toalety dla niepełnosprawnych, począwszy od jej wymiarów, przez wysokości, na których powinny być zamontowane poszczególne elementy (umywalka czy sedes), aż po specyfikację wyposażenia.
W rozmowie z Wirtualną Polską Mirosław Leśkowicz, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Siedlcach, który zarządza też szpitalem miejskim, w sprawie dostosowania łazienek do potrzeb niepełnosprawnych powołuje się na rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 26 czerwca 2012 roku "w sprawie wymagań, jakim powinny odpowiadać pomieszczenia i urządzenia podmiotu wykonującego działalność leczniczą". W tym jednak nie ma dokładnych wymagań - rozporządzenie wspomina jedynie o konieczności zaopatrzenia oddziałów w "pomieszczenia higieniczno-sanitarne wyposażone dodatkowo w natrysk, w tym co najmniej jedno przystosowane dla osób niepełnosprawnych, w szczególności poruszających się na wózkach inwalidzkich".
"Na ścianach są uchwyty"
Pytany o rozporządzenie Ministra Infrastruktury przyznaje, że nie zna jego zapisów i powtarza, że szpital w jego ocenie "spełnia wymogi rozporządzenia Ministra Zdrowia".
- Wszędzie są uchwyty zamocowane na ścianach w toaletach. Łazienki są z prysznicami bez zabudowy i brodzika. Mając na oddziale kilka sal z łazienkami tak wygląda co najmniej jedna - mówi WP. - Taka osoba może wykąpać się pod prysznicem na krzesełku. Jeśli jest problem z przemieszczaniem się to asystują nasi ratownicy medyczni - dodaje. Nie odpowiedział na pytania o wysokość umieszczenia sedesu i umywalki, szerokość drzwi, czy też wielkość samego pomieszczenia.
Odnosząc się do braku podnośników dyrektor odpowiada: "W warunkach, które określone są przez NFZ oraz rozporządzenie Ministra Zdrowia nie ma podnośników".
Będzie musiała wrócić na oddział
Pani Renata była w szpitalu dwa dni, ale w lutym czeka ją dłuższy zabieg na tym samym oddziale.
- Obawiam się bardzo tego, jak to będzie wyglądało, a ze względów zdrowotnych ten zabieg muszę wykonać. Mogłabym szukać chirurgii ogólnej gdzieś przystosowanej, ale poza moim miejscem zamieszkania to nie mogłoby być, bo kto będzie mi pomagał? Mój mąż, który opiekuje się mną na miejscu, nie będzie mógł codziennie do mnie dojeżdżać do innej miejscowości - wyznaje kobieta.
Pomijanie badań
Pani Renata podkreśla, że przystosowanie służby zdrowia do potrzeb osób niepełnosprawnych to dużo szerszy problem, ogólnopolski.
- Brakuje lekarzy dla osób niepełnosprawnych. Prowadzę grupę na Facebooku dla kobiet niepełnosprawnych i przeprowadzałam badania ankietowe odnośnie profilaktyki raka szyjki macicy i raka piersi. Ze 120 kobiet 80 nigdy się nie badało, bo jest to niemożliwe. Nie są w stanie wejść na fotel ginekologiczny, nie ma podnośników w przychodniach, nie ma lekarzy zorientowanych na taką pacjentkę - tłumaczy pani Renata.
- Osoby niesłyszące też mają problemy u ginekologów. Muszą chodzić do lekarza z tłumaczem, bo ginekolog sobie nie wyobraża, że można napisać coś na kartce. Leży pani bez majtek z rozłożonymi nogami i obcy człowiek-tłumacz stoi obok i tłumaczy. To jest straszne i jest to poważny problem - dodaje.
"Gdzie nie zajrzeć, wszędzie są jakieś problemy"
Pani Renata opowiada, że dostała ostatnio zaproszenie na cytologię. - Zadzwoniłam więc i pytam, czy w gabinecie dostępny jest podnośnik. W odpowiedzi usłyszałam, że nie, i pani nie wiedziała, jak mi pomóc - mówi kobieta.
- U dentysty też jest trudno. Sami się na fotel nie przesiądziemy. Gdzie nie zajrzeć, wszędzie są jakieś problemy. I to tylko jedna dziesiąta tego, co my, niepełnosprawni, przeżywamy na co dzień - podsumowuje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl