Zareagował po pytaniu. Błaszczak zwrócił się do dziennikarki
- Niczego nie wykorzystałem, piknik był zupełnie niezależny od mojego wystąpienia i wszystko, co zostało wydane, i tak byłoby wydane - stwierdził w czwartek Jarosław Kaczyński, pytany o kwestię pikników wojskowych i agitacji wyborczej. Zanim głos zabrał sam prezes PiS, natychmiast zareagował Mariusz Błaszczak, który stwierdził, że treść pytania dziennikarki to "teza z kancelarii Donalda Tuska".
Po tym, jak w sierpniu 2024 roku Państwowa Komisja Wyborcza odrzuciła sprawozdanie finansowe komitetu PiS z wyborów parlamentarnych 2023 roku i zarzuciła nieprawidłowości w finansowaniu kampanii przez partię na kwotę 3,6 miliona złotych, PKW tłumaczyła, że "są pewne sytuacje, co do których mamy przekonanie, że stanowią one naruszenie zasad prowadzenia kampanii wyborczej". Wśród nich wymieniono m.in. dwa pikniki wojskowe, które organizował MON w czasie kampanii wyborczej.
Jak mówił wówczas członek PKW Ryszard Balicki: - W sposób bezdyskusyjny dochodziło do prowadzenia agitacji wyborczej, zachęcającej do głosowania w określony sposób.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jarosław Kaczyński: Niczego nie wykorzystałem
Podczas czwartkowej konferencji PiS jedna z dziennikarek, pracująca obecnie w "19:30", skierowała swoje pytanie do Jarosława Kaczyńskiego, pytając go, czy "uderzy się w piersi, że wykorzystał piknik wojskowy sfinansowany ze środków publicznych do agitacji wyborczej, podczas którego wprost mówił: 'idźcie i głosujcie na Prawo i Sprawiedliwość'".
W tym momencie, zanim głos zabrał sam prezes PiS, wtrącił się uczestniczący w konferencji Mariusz Błaszczak, który oznajmił: - Niczego pan prezes nie wykorzystywał, to jest teza z kancelarii Donalda Tuska.
Kilka słów od siebie dodał też Rafał Bochenek, który zwrócił się do dziennikarki, mówiąc, że "zapadły orzeczenia w tej sprawie, sprawa została wyjaśniona, to wszystko, co pani próbuje tutaj imputować w tym pytaniu, okazało się nieprawdą".
Dopiero wtedy głos zabrał sam prezes PiS. - Przecież to jest oczywiste, że niczego nie wykorzystałem, piknik był zupełnie niezależny od mojego wystąpienia i wszystko, co zostało wydane, i tak byłoby wydane, w związku z tym nie widzę żadnego powodu, żebym się miał uderzać w piersi - oznajmił Kaczyński. Jak dodał chwilę potem: - Czy ja bym tam był, czy by mnie nie było, to i tak wszystkie te pieniądze, które były zaplanowane na te pikniki, które nie miały celów wyborczych, zostałyby wydane, państwo na tym nic nie straciło - ocenił, po czym kilka słów od siebie dodał ponownie Błaszczak, zwracając się do samej dziennikarki i nawiązując do jej miejsca pracy.
- Żadna czysta woda w "19:30" nie nastąpiła, to jest mętna woda, którą państwo przygotowujecie, zresztą oceniają to widzowie, bo oglądalność państwa programu spadła na łeb, na szyję. To widać - stwierdził były szef MON.
- Tak się kończy bratanie dzisiejszych pracowników TVP z ludźmi władzy, widzieliśmy to przed wigilią na imprezie - dodał też od siebie Rafał Bochenek, który po tych słowach zakończył konferencję.
Czytaj też: