Kijów aż nie dowierza. Izrael zmieni reguły gry w tej wojnie?
Z ust Benjamina Netanjahu padła sugestia dotycząca broni-symbolu, czyli Żelaznej Kopuły. Premier Izraela rozważa jej przekazanie Ukrainie. Eksperci, z którymi rozmawia Wirtualna Polska, mówią: od decyzji do realizacji jest długa droga. Ponadto sceptyczni są sami Ukraińcy, w tym tamtejszy minister obrony Ołeksij Reznikow. - Pojawiały się wątpliwości, na ile sprzęt jest odpowiedni do warunków ukraińskich - mówi Daniel Szeligowski, ekspert PISM.
W końcu pojawiła się deklaracja premiera Izraela Benjamina Netanjahu, który w wywiadzie dla telewizji CNN zadeklarował, że "z pewnością rozważy" przekazanie Ukrainie Żelaznej Kopuły, czyli skutecznego systemu obrony przeciwrakietowej.
Podkreślił ponadto, że USA przekazały swoje zasoby amunicji artyleryjskiej w Izraelu Ukrainie. Zasugerował również, że Izrael zaatakował zakłady w Iranie produkujące broń na użytek Rosji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Netanjahu jest w sytuacji podbramkowej"
Póki co Benjamin Netanjahu jedynie zapowiada to, co mogłoby się w przyszłości wydarzyć. Paweł Rakowski, ekspert ds. Bliskiego Wschodu, w rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że Amerykanie traktują sytuację w Ukrainie jako absolutny priorytet i Izrael, szczególnie w obecnym rządzie, musi dobrze funkcjonować z Demokratami. - A to bardzo trudne, mając na uwadze kontakty premiera Izraela z dawnym obozem Baracka Obamy. Netanjahu jest w sytuacji podbramkowej, jest zmuszony wykazywać się aktywnością wobec Demokratów, tak by mieć korzystną sytuację przez co najmniej najbliższe dwa lata - ocenia.
- Jednym z poważnych tematów, który komplikuje relacje pomiędzy Netanjahu a Waszyngtonem jest sprawa palestyńska. Żeby ją przykryć, premier Izraela wychodzi z inicjatywą ukraińską. Do tej pory stał na stanowisku, że nie przekaże żadnej broni - ani ofensywnej, ani defensywnej - do Ukrainy. Było to związane z obawami wycieku technologii przez Ukrainę do Rosji i Iranu - podkreśla nasz rozmówca.
Nasz ekspert przypomina, że swego czasu premier Izraela pokazywał materiały wywiadowcze, które miałyby pokazywać sytuacje z przeszłości, gdy takie wycieki miałyby wystąpić.
- Jednak należy zauważyć, że rozpoczyna się pewien proces. Przy odpowiednich decyzjach politycznych Izrael może dołączyć do krajów przekazujących pomoc. Premier Izraela potrzebuje sympatii, chce niwelować napięcia z USA, więc w ten sposób może chce łagodzić te relacje - zaznacza.
"Targi, które trwają od kilku miesięcy"
Jak Ukraina zareagowała na te słowa z Izraela? Daniel Szeligowski, ekspert PISM podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską, że Ukraina zwracała się do Izraela w tej sprawie już w 2021 roku. - Rozważano zakup, biorąc pod uwagę szansę rosyjskiej inwazji na Ukrainę, jako element szerszego zintegrowanego systemu obrony powietrznej. System izraelski nie jest bowiem panaceum na wszystkie ataki rakietowe Rosji - mówi.
- Słowa Netanjahu na ten moment szerokim echem w Ukrainie się nie odbiły, bo nie oznaczają realnych dostaw, a jedynie ich rozważanie. To dyplomatyczna formułka, która o niczym nie przesądza. To targi, które trwają od kilku miesięcy, dotyczą m.in. zmiany ukraińskiego stanowiska wobec Palestyny i chęci by zaczęła głosować w ONZ zgodnie z polityką Izraela - dodaje. - dodaje.
Niespójne komunikaty
Rakowski dodaje, że przywódcy bliskowschodni mówią co innego w różnych częściach świata. - Szczególnie jeśli chodzi o Iran, ale i Izrael ma kilka takich sytuacji na swoim koncie. W związku z rozwojem internetu zaczyna być to łatwe do wykrywania i porównywania, co mówi w jednym miejscu, co w drugim - mówi nasz rozmówca.
Jak podkreśla, Izrael nie żyje konfliktem w Ukrainie. - To nie jest przypadkowe, że premier Izraela poruszył ten temat właśnie w CNN. W samym Izraelu temat jest ważny, ale nie aż tak bardzo poważny, by Netanjahu na tym politycznie zyskiwał lub tracił - mówi Rakowski.
Ukraińcy sceptyczni wobec Żelaznej Kopuły
Rakowski zauważa, że co do samego systemu Żelaznej Kopuły jest sporo kontrowersji. - Izrael ryzykuje, czy Iron Dome okaże się skuteczny na terenach Ukrainy. Do tej pory powstrzymywał, przy dużej skuteczności, rakiety dość mocno amatorskie - dodaje.
Szeligowski zwraca uwagę, że do Żelaznej Kopuły sceptycznie odnosił się wielokrotnie minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow. Mówił on m.in., że chroni ona przed rakietami, "które latają wolno na małą odległość i które zrobiono w garażach na terytoriach sąsiednich krajów". Ale sceptyczni byli także eksperci ukraińscy, którzy wskazują, że to jeden z elementów obrony powietrznej. - Pojawiały się wątpliwości, na ile jest odpowiedni do warunków ukraińskich. Byłoby potrzebnych kilka baterii, by pokryć np. Kijów czy Charków - mówi ekspert.
- Byłaby to broń stosunkowo droga. Użycie jej przeciwko irańskim dronom, których koszt jest kilkunasto-, kilkudziesięciokrotnie niższy niż koszt zastosowania Żelaznej Kopuły może być dyskusyjne. Sceptycyzm oczywiście o niczym nie świadczy i nie oznacza, że ten system nie mógłby kiedykolwiek do Ukrainy trafić - dodaje Szeligowski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Od decyzji do realizacji jest długa droga"
Przypomnijmy, że Żelazna Kopuła jest to opracowany w Izraelu w latach 2007-2011 system antyrakietowy, który powstał, aby zniwelować zagrożenie ze strony kassamów, czyli rakiet-samoróbek, używanych przez Hamas do terrorystycznych ataków na zamieszkałe tereny Izraela. Jej zastosowanie jest jednak szersze - może bowiem zwalczać także inne zagrożenia - od rakiet, poprzez różnego rodzaju drony, po pociski artyleryjskie.
Iron Dome wykrywa za pomocą radaru wystrzelenie pocisku, a następnie oblicza jego trajektorię i potencjalne miejsce upadku. Wówczas podejmowana jest decyzja, czy pocisk stanowi zagrożenie. Jeśli ma upaść na tereny niezamieszkałe, Żelazna Kopuła nie niszczy go, ale pozwala, aby leciał dalej.
Generał prof. Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że taka broń jest Ukrainie potrzebna. - Jest dobrze sprawdzona w praktyce bojowej w Izraelu, osiąga rezultaty. Dla Ukrainy każdy środek obrony powietrznej jest na wagę złota - mówi.
W jego ocenie jednym z podstawowych zagrożeń tej wojny są ataki z powietrza. - Byłoby bardzo dobrze, gdyby Izrael taką broń dostarczał. Póki co to kolejne rozważanie, bardziej element amerykańsko-izraelskich relacji. Od decyzji do realizacji jest długa droga - ocenia generał.
- W mojej ocenie, skoro Netanjahu rozważa, to już jakieś wnioski wyciągnął. Teraz czas na podjęcie ostatecznej decyzji: tak lub nie. Liczę na to, że Izrael wybierze opcję, by - razem z Amerykanami - pomagać Ukrainie - prognozuje gen. Koziej.
Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski