Ratownik zabity przez pacjenta. Rodzina wspomina jego ostatnie słowa
64-letni Czarek, ratownik medyczny, który został zamordowany przez pacjenta, miał przed śmiercią rozmawiać z bliskimi o agresji, która spotyka jego współpracowników. - W poniedziałek rano w czasie odprawy ratownicy nie ukrywali, że boją się o swoje życie i zdrowie - przyznaje dyrektor stacji pogotowia.
W sobotę Krajowa Izba Ratowników Medycznych poinformowała o tragedii, jaka wydarzyła się w Siedlcach. W trakcie zakrapianej imprezy mężczyzna został ranny w głowę. Na miejsce została wezwana karetka. Ratownicy ocenili, że z uwagi na poważne obrażenia głowy, konieczne jest przewiezienie mężczyzny do szpitala. Wtedy 59-letni Adam Cz. stał się agresywny.
Sięgnął po noże i zaatakował pracowników pogotowia. W pewnym momencie dźgnął 64-letniego ratownika prosto w pierś. Ranny został również 26-letni ratownik, który próbował obezwładnić rozjuszonego napastnika.
Na miejscu interweniowała policja, która zatrzymała sprawcę. Miał we krwi ponad dwa promile alkoholu. Śledztwo w sprawie tragedii wszczęła Prokuratura Okręgowa w Siedlcach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szarlatan - odc. 2
Prokuratura o tragedii w Siedlcach
Jak informuje WP Krystyna Gołąbek, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Siedlcach, 26 stycznia wszczęto śledztwo zabójstwa ratownika medycznego w wyniku motywacji "zasługującej na szczególne potępienie".
- Ze względu na zły stan zdrowia, podejrzany nie został przesłuchany w niedzielę. Zarzut zabójstwa usłyszał dopiero w poniedziałek - przekazała prokurator. Mężczyzna przyznał się do winy. Grozi mu dożywocie.
Bliscy zamordowanego: "Nie możemy uwierzyć"
O tragedii rozmawialiśmy ze znajomym zabitego ratownika. Bartłomiej Kasprzycki wyznał, że ostatnimi czasy Czarek mówił sporo o agresji, z jaką podczas wyjazdów do chorych spotykają się pracownicy pogotowia. Temat był obecny w rozmowach w rodzinie. - Rozmawialiśmy o tym, że ludzie nie mają szacunku do ich pracy, kuzyn żalił się też na liczne interwencje u pijanych osób, które są wulgarne i agresywne - wspomina nasz rozmówca.
- Nigdy nie przyszło nam jednak to głowy, że Czarek może zostać zamordowany. Nadal nie możemy uwierzyć w to, co się stało - podkreśla Bartłomiej.
Ratownicy oddadzą hołd koledze
Przed wejściem do klatki schodowej, gdzie doszło do tragedii, zapłonęły znicze. Leszek Szpakowski, dyrektor siedleckiego Meditransu przekazał, że pracownicy stacji pogotowia są pogrążeni w żałobie. Zmarły 64-latek był wzorowym pracownikiem. - Nikt nie może uwierzyć w to, co się stało. Zapewniliśmy im pomoc psychologiczną - dodał.
- W poniedziałek rano w czasie odprawy ratownicy nie ukrywali, że boją się o swoje życie i zdrowie - podkreśla Szpakowski.
Krajowa Izba Ratowników Medycznych zaapelowała, by zespoły ratownictwa oddały hołd zamordowanemu w Siedlcach koledze. W poniedziałek, 27 stycznia, o godz. 17 karetki w kraju włączą syreny. W ten sposób uczczą pamięć tragiczne zmarłego i zjednoczyć się z jego rodziną oraz całym środowiskiem.
Leszczyna reaguje na śmierć ratownika. "Dzwonek alarmowy"
"Z wielkim bólem przyjęłam wiadomość o śmierci naszego Kolegi-Ratownika Medycznego, zaatakowanego przez pacjenta, któremu udzielał pomocy medycznej. Składam kondolencje Rodzinie i Bliskim oraz całemu środowisku ratowników medycznych, bo wszyscy jesteśmy dzisiaj w żałobie" - napisała w serwisie X Izabela Leszczyna.
"Ta zbrodnia musi być dla nas dzwonkiem alarmowym i zapoczątkować konieczne zmiany legislacyjne, zapewniające bezpieczeństwo ratownikom" - dodała minister zdrowia.
Joanna Zajchowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Czytaj także: