Oto najpilniej skrywana tajemnica Sejmu. Dziesiątki "przedsiębiorczych" posłów
Aż 78 posłów pobiera uposażenie poselskie, pomimo że co do zasady nie powinni. Parlamentarzyści korzystają jednak z furtki pozwalającej łączyć dochody z pracy lub biznesu z poselskim wynagrodzeniem, gdy zgodę na to wyrazi Prezydium Sejmu. To zaś jest łaskawe.
Od dwóch miesięcy próbujemy wydobyć z Centrum Informacyjnego Sejmu listę 78 parlamentarzystów korzystających z nadzwyczajnego trybu otrzymywania poselskiego uposażenia.
Sejmowe służby konsekwentnie ignorują nasze pytania, pomimo że wcześniej - odpowiadając na pytania dotyczące Radosława Lubczyka związanego z Polskim Stronnictwem Ludowym - przyznały, że jest to informacja publiczna.
- Brak odpowiedzi, nawet negatywnej, jest wyrazem lekceważenia mediów i obywateli. Nie można tego inaczej ocenić - to jest blokowanie pracy dziennikarzy - wskazuje Krzysztof Izdebski, prawnik, ekspert Fundacji Batorego.
I dodaje, że informacje dotyczące uposażeń posłów bez wątpienia stanowią informacje publiczne i nie można powoływać się w tym przypadku na ochronę ich prawa do prywatności.
- Nic zatem nie stoi na przeszkodzie, by w stosunku do innych posłów udostępnić te same dane co w przypadku posła Lubczyka. Przynajmniej na gruncie prawa. Ale na gruncie polityki i kultury tajemnicy, jak widać, wszystko jest niestety możliwe - konkluduje Izdebski.
Dziennikarze Wirtualnej Polski postanowili wyłuskać najciekawsze przypadki samodzielnie.
Ferrari Lubczyka
Żeby przypomnieć, w czym w ogóle rzecz, musimy wprowadzić nieco żargonu prawniczego.
Gdy dana osoba zostaje posłem, decyduje, czy chce być tzw. posłem zawodowym, czy też niezawodowym. Poseł może bowiem pracować lub prowadzić działalność gospodarczą - wtedy jednak nie otrzymuje uposażenia poselskiego.
Może też poświęcić się w pełni polityce - wtedy uposażenie się należy. Obecnie jest to kwota ok. 150 tys. zł rocznie - z przepisów wynika, że odpowiada 80 proc. wynagrodzenia podsekretarza stanu (wiceministra).
- Uposażenie poselskie jest więc przewidziane dla tych posłów, którzy na czas kadencji zaniechali wykonywania dotychczasowej pracy zawodowej. Ma im zapewnić materialną niezależność. A wydatki związane ze sprawowaniem mandatu mają rekompensować inne pieniądze – dieta poselska, którą biorą wszyscy posłowie - wyjaśniał niedawno w rozmowie z WP dr hab. Jacek Zaleśny, konstytucjonalista z UW.
Od zasady jest jednak wyjątek. Artykuł 25 ust. 4 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora stanowi, że w uzasadnionych przypadkach Prezydium Sejmu (w jego skład wchodzi marszałek i wicemarszałkowie) może podjąć decyzję o przyznaniu uposażenia posłowi, który zarobkuje poza parlamentem. Taka decyzja podejmowana jest na wniosek posła.
- Wyjątek ten dotyczy szczególnych sytuacji życiowych posłów. W indywidualnych przypadkach ma sprawić, aby nie działa im się życiowa krzywda - wskazywał Jacek Zaleśny.
10 sierpnia Wirtualna Polska opublikowała tekst na temat Radosława Lubczyka, posła Centrum dla Polski związanego z Polskim Stronnictwem Ludowym, który startuje w obecnych wyborach z pierwszego miejsca na liście Trzeciej Drogi w okręgu koszalińskim.
W tekście wskazaliśmy, że poseł Lubczyk ma ferrari, porsche, bmw, kilka nieruchomości i dobrze prosperującą spółkę dentystyczną, która tylko w ostatnim roku zarobiła "na czysto" ponad pół miliona zł. Mimo to w ciągu ostatnich siedmiu lat parlamentarzysta pobrał z kasy Sejmu ponad 778 tys. zł z uwagi na swoją trudną sytuację majątkową.
Lubczyk bowiem w oświadczeniach majątkowych zawarł dochody ze swojej indywidualnej praktyki lekarskiej, które wynosiły w latach 2016-2022 średnio niespełna 10 tys. zł rocznie.
Szkopuł w tym, że poseł oprócz indywidualnej praktyki lekarskiej jest również beneficjentem rzeczywistym spółki kapitałowej, która dobrze sobie radzi na rynku - jest w związku z tym majętnym człowiekiem.
Mimo to otrzymał uposażenie, które standardowo by mu nie przysługiwało. Prezydium Sejmu przyznaje pieniądze zawsze, gdy poseł złoży wniosek, a jego dochody ze źródeł pozasejmowych nie przekraczają połowy minimalnego wynagrodzenia za pracę (obecnie wynosi ono 3600 zł brutto miesięcznie).
Sejmowa tajemnica
Zanim jeszcze opublikowaliśmy tekst o Radosławie Lubczyku, poprosiliśmy Centrum Informacyjne Sejmu o wskazanie, ilu posłów pobiera uposażenie poselskie w nadzwyczajnym trybie, czyli na podstawie art. 25 ust. 4 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Poprosiliśmy też o listę tych parlamentarzystów.
Sejmowe służby prasowe poinformowały nas jedynie, że "według stanu na 1 sierpnia 2023 r. uposażenie poselskie na podstawie art. 25 ust. 4 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora otrzymuje 78 posłów, w tym 76 posłów w pełnej wysokości, a dwóch posłów w niepełnej wysokości".
Listy z nazwiskami nie otrzymaliśmy, mimo że występowaliśmy o to kilkukrotnie.
- To bezprawna praktyka. Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości - mówi prof. Mariusz Bidziński, szef departamentu prawa gospodarczego w kancelarii Chmaj i Wspólnicy, wykładowca na Uniwersytecie SWPS.
Spółka dla Gaży
Spośród przeanalizowanych przez nas oświadczeń majątkowych najbardziej w oczy rzuca się sytuacja Grzegorza Gaży, posła Prawa i Sprawiedliwości.
Gaża złożył ślubowanie poselskie, jako nowicjusz, 12 listopada 2019 r. Jako zawód, na potrzeby sejmowej metryki, podał "przedsiębiorca".
20 listopada 2019 r. zarejestrowana została Clear.com spółka z ograniczoną odpowiedzialnością spółka komandytowa, zajmująca się głównie wynajmem samochodów ciężarowych i dostawczych.
Poseł Gaża został w niej wspólnikiem. Pozostałymi są Jolanta Gaża, żona posła, oraz Clear.com spółka z ograniczoną odpowiedzialnością (to inna spółka o podobnej nazwie – różni się formą prowadzonej działalności).
W tej ostatniej Grzegorz Gaża był wspólnikiem i prezesem zarządu do stycznia 2019 r. Na stanowisku zastąpiła go Jolanta Gaża, a inną wspólniczką jest Patrycja Gaża, córka posła, która nabyła udziały spółki jako 20-latka.
W rok 2020 wchodzimy więc z taką sytuacją: Grzegorz Gaża jest posłem oraz wspólnikiem w Clear.com sp. z o.o. sp. k. Nie powinien więc pobierać uposażenia poselskiego. Ale pobiera.
W 2020 r. Gaża otrzymał 114 259,37 zł tytułem uposażenia poselskiego. Wykazał równocześnie osobisty dochód z tytułu uczestnictwa w spółce komandytowej w wysokości 643 775,03 zł.
2021 r. i sytuacja się powtarza: poseł otrzymuje 152 355,34 zł uposażenia oraz czerpie zysk z biznesu w wysokości 172 778,63 zł.
W 2022 r. sytuacja już się zmienia. Poza uposażeniem (Gaża w oświadczeniu majątkowym błędnie podaje, że otrzymał je w wysokości ponad 1,2 mln zł) dochody z biznesu są, ale bardzo skromne: zaledwie 9 679,92 zł.
W tzw. oświadczeniu końcowym, czyli za część 2023 r., poseł PiS-u wskazuje, że otrzymał 135 245,03 zł uposażenia. Dochód z działalności? Zero.
Łącznie Grzegorz Gaża pobrał ponad pół miliona zł uposażenia. I to pomimo bycia wspólnikiem w dobrze prosperującej spółce.
Jak to możliwe? Czy Gaża złożył wniosek o przyznanie uposażenia z powodu jego nadzwyczajnej sytuacji? A może stwierdził, że bycie wspólnikiem spółki komandytowej, czyli osobowej, a nie kapitałowej, nie jest formą prowadzenia biznesu, więc można śmiało łączyć zyski z działalności z pobieraniem uposażenia?
Tego nie wiemy, bo Grzegorz Gaża w ogóle nie odpowiedział na nasze pytania, a Centrum Informacyjne Sejmu - jak już wskazaliśmy - w ogóle nie odniosło się do naszych próśb o listę 78 "przedsiębiorczych" posłów.
- Sytuacja posła Gaży od sytuacji posła Lubczyka różni się jednym: Gaża nie ma ferrari - komentuje prof. Mariusz Bidziński.
Profesor zaznacza też, że w świetle ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora wtórne jest to, w jakiej spółce udziałowcem jest parlamentarzysta - bez znaczenia zatem jest to, że Gaża z rodziną zawiązali spółkę osobową, zaś parlamentarzysta "zniknął" ze spółki kapitałowej.
- Istotą są dochody. Te poseł Gaża ze swojej działalności pozaparlamentarnej czerpał, co sam przyznał w kilku oświadczeniach - wskazuje prof. Bidziński.
Tajemnicze zarobki
W oczy rzuca się też sytuacja Anny Pieczarki, posłanki PiS, która jest jedynką na liście tej partii w okręgu tarnowskim.
Pieczarka rokrocznie pobiera uposażenie poselskie, ale zarabia też dzięki - jak wskazuje w oświadczeniach majątkowych - "działalności wykonywanej osobiście".
W 2020 r. na tej działalności zarobiła 36 800 zł, w 2021 r. - 58 801,65 zł, w 2022 r. - 73 039,92 zł, zaś w części 2023 r. - 49 994 zł.
Na czyją rzecz posłanka Pieczarka wykonuje działalność - tego nie wskazuje. Na nasze pytania o to oraz o to, czy złożyła wniosek o przyznanie uposażenia poselskiego w nadzwyczajnym trybie, parlamentarzystka nie odpowiedziała.
Zgodnie z art. 13 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, działalność wykonywana osobiście może opierać się m.in. na działalności artystycznej, naukowej czy publicystycznej, pełnieniu obowiązków społecznych lub obywatelskich, albo wykonywaniu określonych czynności zleconych przez organy władzy centralnej bądź samorządowej.
W Money.pl pisaliśmy, że kilka lat temu Anna Pieczarka znalazła się pod lupą kieleckiej prokuratury. Jesienią 2019 r. o ewentualnych nieprawidłowościach z jej oświadczeniem majątkowym miał informować tarnowski urząd skarbowy. Jednak po trwającym pół roku śledztwie sprawę umorzono "wobec braku znamion czynu zabronionego". Czego dotyczyło śledztwo? Tego śledczy nie ujawnili.
Jeszcze jako wicemarszałek województwa małopolskiego, którym była, zanim w 2019 r. trafiła do ław sejmowych, "jako przewodnicząca komisji konkursowej z ramienia województwa małopolskiego przyznała 60 tys. zł stowarzyszeniu, któremu wiele lat szefowała" - pisała krakowska "Gazeta Wyborcza".
Lekarskie źródło
W kilku ostatnich latach dość swobodnie uposażenie poselskie z dochodami pozasejmowymi mogli łączyć lekarze. Prezydium Sejmu doszło bowiem do przekonania, że w dobie pandemii koronawirusa każda para lekarskich rąk jest na wagę złota.
Część posłów lekarzy z tej możliwości skorzystało.
Po tym, jak opisaliśmy sprawę Radosława Lubczyka (jemu uposażenie przyznano ze względu na "trudną sytuację majątkową", a nie fakt bycia lekarzem dentystą), politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego sugerowali, że analogicznym przypadkiem jak Lubczyka jest ten Katarzyny Sójki, posłanki PiS i od niedawna minister zdrowia.
Sójka faktycznie łączy pełnienie obowiązków poselskich i pobieranie uposażenia z pracą lekarską i pobieraniem wynagrodzenia. Ale pracuje - wbrew temu, co mówił premier Mateusz Morawiecki podczas prezentowania jej jako nowej minister zdrowia - bardzo mało.
Katarzyna Sójka za 2020 r. wykazała 16 436 zł brutto dochodów pozasejmowych, za 2021 r. - 17 tys. zł brutto, za 2022 r. - 11 888 zł, zaś za niecały 2023 r. - 4 680,50 zł.
Ale są też posłowie lekarze, którzy pracowali poza Sejmem bardzo dużo.
Rekordzistą jest bodaj Jerzy Hardie-Douglas, poseł Koalicji Obywatelskiej z okręgu koszalińskiego.
Hardie-Douglas w 2021 r. z Kancelarii Sejmu pobrał łącznie ponad 121 tys. zł. Do tego dostał ponad 109 tys. zł tytułem emerytury i 35 426,95 zł od Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej "Doktor". Na jego konto wpłynęło również 72,8 tys. zł z Wojskowej Specjalistycznej Przychodni Lekarskiej oraz aż 414 517,94 zł ze Szpitala w Szczecinku.
W 2022 r. Hardie Douglas połączył pobranie uposażenia poselskiego (149 637,03 zł) z emeryturą oraz trzema miejscami pracy lekarskiej, w których zarobił ponad 520 tys. zł.
Niecały 2023 r. to niecałe 100 tys. zł uposażenia, emerytura oraz 340 tys. zł wynagrodzenia z pracy lekarskiej.
Jerzy Hardie-Douglas był jednym z największych obrońców Radosława Lubczyka po opublikowaniu przez Wirtualną Polskę tekstu.
Na łamach portalu "Szczecinek Nasze Miasto" Hardie-Douglas powiedział, że co nie jest zabronione, jest dozwolone. I odniósł się do swojej sytuacji.
- Jakiś czas temu pozwolono lekarzom będącym parlamentarzystami na wykonywanie pracy zawodowej. Sam od dwóch lat jestem posłem zawodowym, ale pracuję także jako lekarz na umowę zlecenie i płacę z tego tytułu wysoki, 30-procentowy podatek. Łączę funkcję posła i uprawiającego zawód lekarza, bo prawo mi na to pozwala. Od nowej kadencji prawo się zmienia i nie będę mógł pracować w szpitalu będącym spółką samorządową i jednocześnie wykonywać pracy posła, więc nie będę starał się zostać ponownie posłem - wskazał Hardie-Douglas.
W wyborach rzeczywiście nie startuje.
Władysław Kosiniak-Kamysz, polityczny szef Radosława Lubczyka, dociskany przez dziennikarzy, stwierdził, że Polskie Stronnictwo Ludowe zaproponuje w nowej kadencji Sejmu, by posłowie mogli pełnić swoje obowiązki tylko jako parlamentarzyści zawodowi. Innymi słowy, by nie było dorabiania poza Sejmem.
Paweł Figurski i Patryk Słowik są dziennikarzami Wirtualnej Polski
Napisz do autorów: Pawel.Figurski@grupawp.pl, Patryk.Slowik@grupawp.pl