Oszustka, udająca psychiatrę, zatrzymana w Warszawie
56-letnią kobietę, które wyłudziła kredyt z
jednego z warszawskich banków, zatrzymała stołeczna policja.
Sprawa może mieć jednak drugie dno, policja sprawdza, czy
zatrzymana nie dokonała oszustw, podając się za psychiatrę i
zatrudniając się w ośrodkach medycznych na całym świecie.
06.07.2005 | aktual.: 25.05.2018 15:08
Poinformowała o tym Anna Kędzierzawska z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Historię kobiety opisały w marcu br. "Wysokie Obcasy" - weekendowy dodatek "Gazety Wyborczej". Według autorów artykułu, posługując się m.in. nazwiskami Astor i Hoffmann i podając się za psychiatrę, pracowała m.in. w szpitalach w USA i Nowej Zelandii, a także w szpitalu w Tworkach. 56-latka miała też przejść w USA operację zmiany płci. Przed nią nazywała się Zbigniew Poddubiuk i była internistą.
Śledztwo w sprawie wyłudzenia kredytu rozpoczęło się w 2000 r. Wyłudzona kwota nie była wielka, ale policjantów zainteresowały wówczas - jak wyjaśniła Kędzierzawska - nieścisłości w dowodzie osobistym kobiety - Lindy B.
Numer dokumentu nie był zgodny z tym w bazie PESEL. Podejrzana nie potrafiła wyjaśnić, skąd taka różnica. W trakcie przeszukania jej mieszkania znaleziono wiele czystych druków zaświadczeń ostemplowanych pieczątkami różnych instytucji medycznych, różnego rodzaju pieczątki imienne, zaświadczenia o uzyskanych stopniach specjalistycznych (np. psychiatrii), a także dowody osobiste, paszport i prawo jazdy należące do innych osób - powiedziała.
Lindzie B. zarzucono wówczas oszustwo na szkodę banku i posłużenie się sfałszowanym zaświadczeniem o zatrudnieniu. Zastosowano wobec niej dozór policyjny. Kobieta jednak uciekła i przez pięć lat ukrywała się.
Według "Wysokich Obcasów", kobieta za granicą pozostawiła po sobie długi. Rodziny jej byłych pacjentów skarżyły się też na efekty prowadzonych przez nią terapii. Pracując w Nowej Zelandii, miała też zwolnić ze szpitala schizofrenika, który później brutalnie zamordował swoją przyjaciółkę.
Stołeczna policja w marcu br. otrzymała informację, że kobieta może przebywać w Warszawie. Zatrzymano ją we wtorek w jednym z warszawskich urzędów. Policjantom oznajmiła, że nazywa się Linda H. Nie miała przy sobie dokumentów. Wszystkie informacje dotyczące zatrzymanej są obecnie sprawdzane - powiedziała Kędzierzawska.