PolskaOstry komentarz kard. Dziwisza: to niedorzeczność

Ostry komentarz kard. Dziwisza: to niedorzeczność

Kardynał zwyczajnie nie wytrzymał. Czasami jakiś gwóźdź długo kłuje, znosimy to długo, aż w końcu mamy tego dość - tak komentarz metropolity krakowskiego kard. Stanisława Dziwisza tłumaczy jeden z jego najbliższych współpracowników. Chodzi o bezprecedensową reakcję kard. Dziwisza na zarzuty skrajnego upolitycznienia krakowskiej kurii i jego osobistych powiązań z Platformą Obywatelską. W specjalnym oświadczeniu kard. Dziwisz nazwał takie komentarze niedorzecznością i krzywdzącym posądzeniem.

Ostry komentarz kard. Dziwisza: to niedorzeczność
Źródło zdjęć: © PAP

17.08.2011 | aktual.: 17.08.2011 13:38

Takie oskarżenia pojawiły się w artykule, jaki w "Rzeczpospolitej" opublikował znany katolicki publicysta Tomasz Terlikowski. Kardynał zareagował w wyjątkowy sposób: specjalnym, osobistym oświadczeniem. Publicysta nie wymienia nazwisk, pisze tylko o związkach z PO "najbliższych współpracowników i rodziny" Stanisława Dziwisza. Nietrudno się jednak domyślić, o kogo chodzi. Ks. Dariusz Raś, sekretarz kardynała, jest bratem Ireneusza Rasia, posła i szefa małopolskiej Platformy. Jeżeli chodzi o krewnych metropolity, to z PO związana jest jego bratanica Barbara Dziwisz, która zasiada z ramienia tej partii w sejmiku wojewódzkim, a jesienią wystartuje do sejmu. Z kolei bratanek kardynała Andrzej Dziwisz jest bezpartyjnym wójtem Raby Wyżnej.

Fakt, że brat prominentnego polityka rządzącej partii jest sekretarzem jednego z najważniejszych ludzi polskiego Kościoła, oczywiście zwraca uwagę opinii publicznej. Także "Gazeta Krakowska" poświęciła niedawno karierom braci Rasiów obszerny cykl artykułów. Nie postawiliśmy jednak zarzutu, że kościelne awanse jednego są źródłem politycznego powodzenia drugiego. Bo nie znaleźliśmy na to dowodów. - To słabe argumenty. Każdy przecież ma jakiegoś brata - ocenia Adam Szostkiewicz z "Polityki".

To jednak nie oznacza, że ta okoliczność nie jest wykorzystywana właśnie politycznie. Niedawno w zapale tworzenia swojego Ruchu Poparcia niemal identyczne zarzuty stawiał kardynałowi na łamach jednego z brukowców Janusz Palikot. Od lat zwraca na to uwagę w swoim blogu i w wielu wywiadach ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, krytyczny wobec kardynała od czasu głośnego sporu o lustrację w krakowskim Kościele. Poczuł się zresztą osobiście dotknięty oświadczeniem Stanisława Dziwisza, bo jego fragment o uprzedzonych, a może nawet niezrównoważonych blogerach przyjął do siebie.

Teraz z zarzutami wystąpił Tomasz Terlikowski. - Jeżeli chce tropić polityczne zaangażowanie hierarchów, to powinien to robić konsekwentnie, a więc zwracać uwagę na to, co politycy robią na Jasnej Górze albo w katolickich mediach - zwraca uwagę Szostkiewicz. - U nas o upolitycznieniu często się mówi według zasady: "Jak Kali popierać tych, których my lubimy, to dobrze, a jak naszych przeciwników, to niedobrze" - mówi dr Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Terlikowski ma jakiś osobisty problem ze Stanisławem Dziwiszem. Jakaś antypatia każe mu negować wszystko, co kardynał zrobi - ocenia z kolei ks. Kazimierz Sowa, szef Religia TV, którego bratem jest zresztą Marek Sowa, marszałek Małopolski z ramienia PO.

Poseł Raś przypomina, że pierwszy raz został wybrany na posła we wrześniu 2005 roku - ledwo parę tygodni po tym, jak jego starszy brat został współpracownikiem kardynała, który wtedy wrócił do Krakowa i obejmował biskupstwo. Ma pretensje do Tomasza Terlikowskiego o to, że wyciągając tak daleko idące wnioski, nie zapoznał się z podstawowymi informacjami nie tylko na jego temat, ale i na temat działających w polityce krewnych kardynała. - Oni są aktywnymi od lat samorządowcami. Co w tym złego, że Barbara Dziwisz chce się sprawdzić w walce o mandat poselski? A co do mnie i brata, to każdy z nas ma swoje powołanie - mówi poseł.

Poseł Jarosław Gowin, jego partyjny adwersarz i zasadniczy krytyk zaangażowania Kościoła w politykę, twierdzi, że każdy duchowny ma prawo do poglądów politycznych. Gorzej, kiedy głosi je od ołtarza albo w inny sposób sufluje wiernym. - Ja tu, w Krakowie, nigdy nie miałem poczucia uprzywilejowanego traktowania naszej partii czy mnie samego przez kurię albo osobiście przez kardynała. Zarzuty Terlikowskiego opierają się na pozorach, bo związki rodzinne jeszcze niczego nie oznaczają. PO jest w Małopolsce inna niż w wielu częściach kraju, nic więc dziwnego, że taka partia ma wśród duchownych więcej sympatyków niż w regionach, gdzie PO jest bardziej liberalna - podkreśla Gowin.

Ireneusz Raś zwraca uwagę, że zarzut skrajnego upolitycznienia nie był kardynałowi stawiany, kiedy decydował on o pochowaniu prezydenta Lecha Kaczyńskiego na Wawelu. Jarosław Flis dodaje, że wielu proboszczów w Małopolsce wykazuje wielkie zaangażowanie po stronie PiS i nikt nie robi z tego problemu.

- Ciekawe, jak będzie komentowane, kiedy ks. Dariusz Raś zostanie proboszczem w kościele Mariackim, co według mojej wiedzy powinno się wkrótce stać. Czy ocenione to zostanie jako pozbycie się przez kardynała ekspozytury PO w kurii, czy jako oddanie tej partii najważniejszej parafii w Krakowie? - zastanawia się ks. Sowa.

Jarosława Gowina zapytaliśmy, co według niego dla kariery Ireneusza Rasia oznacza fakt, iż ma on brata w kurii. - Ma tam zapewniony jeden głos i niekoniecznie jest to głos księdza kardynała - usłyszeliśmy w odpowiedzi.

Oświadczenie kardynała Dziwisza: Wiele razy przypominałem, również ustami rzecznika prasowego, że Kościół nie łączy swej misji z żadną partią polityczną. Taka jest doktryna kościelna, której katolicy powinni być wierni. To, że spotykamy się z racji pełnionych obowiązków z politykami różnych opcji, nie może być przedmiotem nadinterpretacji. Niedorzecznością i krzywdzącym posądzeniem są słowa publicysty "Rzeczpospolitej" o upolitycznieniu krakowskiej kurii. Myślę, że domeną ludzi świeckich jest działanie polityczne, a do duchowieństwa należy ewangelizacja. Słowa redaktora są głęboko krzywdzące i ideologizują rolę Kościoła. Wydaje się, że opierają się na wypowiedziach i blogach ludzi, którzy są uprzedzeni, a może nawet niezrównoważeni. To oni chcą narzucić opinii publicznej swoje osobiste i szkodliwe opinie, a jeśli jednocześnie mienią się ludźmi Kościoła, to wzywam ich do poważnej refleksji. Polecamy także w wydaniu internetowym: krakow.naszemiasto.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (186)