Ostatnie pożegnanie brata Rogera
Piętnaście
tysięcy ludzi z całego świata pożegnało w Burgundii 90-letniego brata Rogera - założyciela i przywódcę wspólnoty
ekumenicznej z Taize, zabitego przed tygodniem podczas nabożeństwa
przez chorą psychicznie Rumunkę.
Wzruszające uroczystości żałobne odbyły się w kościele Pojednania w Taize, który brat Roger wybudował w latach 60. i w którym zginął. Na zewnątrz oglądano je na wielkim telebimie. Brat Roger został złożony do grobu na małym wiejskim cmentarzu w Taize.
Mszę żałobną celebrował z czterema braćmi przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan kard. Walter Kasper, który reprezentował w Taize papieża Benedykta XVI.
Obecni byli prezydent Niemiec Horst Koehler i francuski minister spraw wewnętrznych Nicolas Sarkozy (odpowiedzialny również za sprawy wyznań), biskupi i duchowni katoliccy, protestanccy i prawosławni. Episkopat Polski reprezentował biskup tarnowski Wiktor Skworc.
Do następcy Rogera, brata Aloisa, depeszę kondolencyjną wystosował przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik, który zapewnił o modlitwie i duchowej łączności ze zgromadzonymi w Taize.
Odszedł od nas promotor ekumenizmu, który całe swoje życie poświęcił dziełu przywracania jedności w Kościele Chrystusowym. W to dzieło w sposób szczególny włączył młodzież całego świata w przekonaniu, że upragniona jedność może stać się udziałem przyszłych pokoleń - napisał abp Michalik.
36-letnia Rumunka Luminita Solca, która nożem zabiła brata Rogera, była leczona psychiatrycznie. Została oskarżona przez francuską prokuraturę o zabójstwo. Badania wykazały, że kobieta cierpi na "przywidzenia paranoidalne".
Kobieta zaatakowała 90-letniego brata Rogera podczas modlitwy wieczornej we wspólnocie Taize. Zadała dwa ciosy, jeden powierzchowny, a drugi śmiertelny, przecinając tętnicę i ścięgno szyjne. Morderczynię obezwładnili inni wierni i przekazali ją policji.
Brat Roger Schutz, syn szwajcarskiego pastora kalwińskiego i Francuzki, osiadł w 1940 r. w wiosce Taize we francuskiej Burgundii, niosąc tam pomoc najpierw żydowskim uchodźcom, a potem jeńcom niemieckim. W 1949 r. wraz sześcioma współbraćmi zaczął prowadzić klasztorny tryb życia, biorąc sobie za hasło pojednanie chrześcijan i wszystkich ludzi. W centrum zainteresowania wspólnoty znajdują się ludzie młodzi, których tysiące przybywają każdego roku do Taize na modlitwy i medytacje.
Obecnie wspólnota liczy około stu braci, ewangelików i katolików, z ok. 30 państw, w tym z Polski. Poza Taize, prowadzą oni placówki modlitewno-charytatywne w dzielnicach nędzy różnych miast, od Nowego Jorku po Nairobi. W 1988 r. brat Roger otrzymał nagrodę UNESCO za wychowanie dla pokoju. Wielokrotnie spotykał się z papieżem Janem Pawłem II. We Francji i na świecie brat Roger był szczególnie ceniony przez młodzież - ze względu na swą wolną od ideologii postawę życiową. W swym ostatnim liście do młodych w Taize napisał: Bóg przygotowuje dla was przyszłość pokoju a nie nieszczęścia. Bóg chce, żebyście mieli przyszłość i nadzieję.
Tablicę poświęconą pamięci brata Rogera odsłonięto we wtorek na murze kościoła Najświętszej Marii Panny na Piasku we Wrocławiu. Brat Roger podczas swego pobytu w stolicy Dolnego Śląska prowadził tam wieczorne modlitwy wspólnoty z Taize.
Odszedł od nas jeden z najwybitniejszych przywódców duchowych naszych czasów. My, wrocławianie, smucimy się bardzo. U nas odbyły się dwa Europejskie Spotkania Młodych. Pamiętamy, jak brat Roger ciepło się o nas wyrażał. Chwalił naszą gościnność. Tablica upamiętni jego dokonania - powiedział podczas uroczystości wiceprezydent Wrocławia Dawid Jackiewicz.
Na tablicy widnieje zdjęcie brata Rogera i jego krótka biografia w języku polskim i angielskim. Metropolita białostocki abp Wojciech Ziemba wystosował list do księży ze wspólnoty w Taize, wyrażając współczucie i żal po zabójstwie jej założyciela.
Brat Roger, poprzez swoją pobożność i wielką pokorę przed Bogiem i ludźmi, stał się jednym z najważniejszych znaków orientujących współczesnego człowieka - napisał metropolita białostocki. Podkreślił, że wszystko, co zbliża do Chrystusa, a więc także cierpienie i męczeństwo, "jest wymownym znakiem przynależności do Niego".
Wszyscy, którzy przyjeżdżali tutaj w ciągu ostatnich dni odczuwali wielką ulgę stwierdzając, że nic się tutaj nie zmieniło - powiedział brat Marek, jeden z dwóch polskich członków wspólnoty. Wbrew pojawiającym się obawom, bracia nie zamierzają, ani dzisiaj, ani w przyszłości, wprowadzić elektronicznych bramek wykrywających metale przy drzwiach do kościoła ani zaostrzonej kontroli przybywających na wzgórze.
Jesteśmy smutni, musimy nauczyć się żyć bez brata Rogera, ale pociechy potrzebują przede wszystkim ci, których tutaj nie ma, a którzy chcieliby z nami być - podkreślił brat Marek.