"Serce odmawiało posłuszeństwa. Lekarze interweniowali"
W piątek Papież obudził się przed szóstą. Przytomny i spokojny. "Już o siódmej koncelebrowaliśmy mszę świętą - wspomina arcybiskup Mokrzycki. Ojciec Święty miał pogodną twarz. Mimo że noc była ciężka. Serce odmawiało posłuszeństwa. Lekarze interweniowali". Nad zdrowiem Papieża czuwał jego osobisty lekarz Renato Buzzonetti. Razem z nim dwaj specjaliści od reanimacji, kardiolog, laryngolog i dwaj pielęgniarze.
"Ojciec Święty poprosił w pewnej chwili, żeby mu przeczytać czternaście stacji drogi krzyżowej. Czytają mu siostry. A on słucha w skupieniu. I modli się. Zaczynają schodzić się goście. Każdy chciał się pożegnać. Wieczorem tylu młodych ludzi na placu się modli. Mówimy o tym Ojcu Świętemu. A on coś pokazuje. Początkowo nie rozumiemy. Stanisław (Dziwisz - przyp. js) podpytuje. Ojciec Święty potwierdza. 'Szukałem was, a teraz wy przyszliście do mnie i za to wam dziękuję'. Uśmiecha się".
W sobotę o siódmej trzydzieści rano przy łóżku Papieża odprawiają mszę świętą. Przy Janie Pawle II są dwaj sekretarze, pięć sióstr zakonnych i jego osobisty lekarz. Renato Buzzonetti powie po śmierci Papieża dziennikowi "La Repubblica", że umierający Jan Paweł II przypominał mu Chrystusa, z tą różnicą, że Chrystus na krzyżu mógł mówić, Papież zaś odchodził w milczeniu. Zapewnia, że wraz z kolegami uczynił wszystko, by Papieżowi pomóc.