Trwa ładowanie...

Pomówiony wiceszef MON, sprzeczne dokumenty i płacz urzędniczki. W tle afery na ponad 100 milionów

Urzędniczka wysokiego szczebla oskarżyła wiceszefa MON Michała Wiśniewskiego o udział w nielegalnym przekazaniu ziemi rodzinie polityka Solidarnej Polski. Jej pismo jest sprzeczne z tym, co sama napisała tydzień wcześniej. A oskarżenie padło niedługo po tym, jak prokuratura wystąpiła o dokumenty ws. dwóch afer, mogących pogrążyć prominentnego polityka PiS. Afery ujawnił wiceminister Wiśniewski.

Wiceszef MON Michał Wiśniewski i dyrektorka małopolskiego OT KOWR Janina Burzyńska Wiceszef MON Michał Wiśniewski i dyrektorka małopolskiego OT KOWR Janina Burzyńska Źródło: Licencjodawca, fot: Tomasz Gzell, Łukasz Gągulski
d27ov6c
d27ov6c

• Wiceminister obrony Michał Wiśniewski został oskarżony przez dyrektorkę z Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa o to, że wymusił na niej przekazanie ziemi rodzinie posła Norberta Kaczmarczyka z Solidarnej Polski.

• Dziennikarze Wirtualnej Polski ustalili, że kobieta mogła obciążyć polityka fałszywymi zarzutami.

• To wiceminister Wiśniewski doprowadził do wszczęcia śledztwa w sprawie wielomilionowych malwersacji, do których miało dochodzić w KOWR oraz Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

• Obciążająca go notatka pojawiła się wkrótce po tym, gdy prokuratura wystąpiła do ministerstwa o kluczowe dla śledztwa dokumenty.

Kilka miesięcy temu opisaliśmy historię hucznego wesela ówczesnego wiceministra rolnictwa Norberta Kaczmarczyka i ślubnego prezentu od jego brata - traktora za ponad milion złotych. Ujawniliśmy też, że Kaczmarczykowie poddzierżawili 141 hektarów ziemi, omijając przepisy, którymi PiS chciało - jak twierdziło - zabezpieczyć polską ziemię i polskich rolników przed spekulantami i właścicielami latyfundiów.

Po naszych tekstach Norbert Kaczmarczyk został zdymisjonowany przez premiera Mateusza Morawieckiego. Wtedy też do naszej redakcji trafiła notatka, która na pozór wyglądała sensacyjnie: wynikało z niej, że ziemię Kaczmarczykowi załatwił inny polityk - wiceminister obrony narodowej Michał Wiśniewski.

d27ov6c

Poszliśmy tropem tego dokumentu.

Pani Janina pisze i płacze

W KOWR-ze gorąco zrobiło się już kilka dni przed publikacją tekstu o Kaczmarczyku - gdy tylko wysłaliśmy do tej instytucji szczegółowe pytania.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

O obrazkach z Buczy trudno zapomnieć. "Tutaj było wiadomo, że strzelano do cywilów"

Poddzierżawę – taką, jaką dostali Kaczmarczykowie - można bowiem zastosować w wyjątkowych okolicznościach, m.in. gdy dzierżawca nie jest w stanie prowadzić działalności ze względów zdrowotnych, gdy zaczął starania o rentę lub emeryturę lub gdy nie może prowadzić działalności gospodarczej w związku z wyborem na funkcję publiczną. To niezbyt częsta praktyka. Od stycznia 2019 r. do czerwca 2022 r. KOWR na terenie całego kraju udzielił 87 zgód na zawarcie umów poddzierżawy nieruchomości.

d27ov6c

Za pierwszym razem zgodę na poddzierżawienie może wyrazić szef lokalnego ośrodka KOWR. Na kolejne lata można ją przedłużyć wyłącznie za zgodą dyrektora generalnego tej instytucji. Kaczmarczykowie dostali zgodę dwa lata z rzędu.

Po naszych pytaniach kierownictwo z Warszawy prosi o wyjaśnienia Kraków, a konkretnie szefową tamtejszego Ośrodka Terenowego KOWR, Janinę Burzyńską.

To legenda tej rolniczej instytucji. Jest w niej od samego początku, od 2017 r., gdy Ośrodek powstał z połączenia Agencji Nieruchomości Rolnych i Agencji Rynku Rolnego. Początkowo była zastępczynią dyrektora, od 2018 r. p.o. dyrektorki, a od 2019 r. dyrektorką OT KOWR w Krakowie.

d27ov6c

1 września, w dniu, gdy wysłaliśmy pytania do KOWR-u, Burzyńska przesyła do Warszawy oficjalne wyjaśnienia, które trafiają do systemu elektronicznego obiegu dokumentów. I które zgadzają się z datami oraz faktami widniejącymi w papierach, przekazanych nam przez rolników. Wynika z nich, że to sama Burzyńska podpisała poddzierżawę dla Kaczmarczyków w 2020 r., a rok później podpisał ją dyrektor generalny KOWR-u, ale wniosek przeszedł przez biuro Burzyńskiej. W wyjaśnieniach brakuje jedynie informacji, że Janina Burzyńska zna się prywatnie z Norbertem Kaczmarczykiem. A w internecie, w tym na stronach KOWR, można znaleźć ich wspólne zdjęcia z imprez od 2020 r.

Tekst publikujemy 7 września. 13 września Norbert Kaczmarczyk zostaje odwołany przez premiera Mateusza Morawieckiego.

I wtedy dzieje się coś dziwnego.

d27ov6c

Do p.o. zastępcy dyrektora generalnego KOWR Jacka Malickiego przychodzi mail od Janiny Burzyńskiej. A w nim załącznik - dokument z nagłówkiem "oświadczenie" i datą… 7 września. Bez żadnego trybu, poza oficjalnym systemem obiegu dokumentów w Ośrodku.

Janina Burzyńska (3. od lewej w 1. rzędzie) PAP
Janina Burzyńska (3. od lewej w 1. rzędzie)Źródło: PAP, fot: Łukasz Gągulski

W tymże oświadczeniu Burzyńska kompletnie zaprzecza temu, co napisała 1 września, ale zaprzecza też faktom i dokumentom. Zrzuca za to całą odpowiedzialność na Michała Wiśniewskiego, zastępcę dyrektora generalnego KOWR-u w czasie podpisywania umowy poddzierżawy dla Kaczmarczyków (później awansował do Ministerstwa Obrony Narodowej i do dziś jest tam wiceministrem, odpowiedzialnym m.in. za cyberbezpieczeństwo).

d27ov6c

Burzyńska w podpisanym własnoręcznie i wysłanym ze służbowego maila dokumencie twierdzi, że to Wiśniewski kazał jej przyjechać do Warszawy w sprawie ziemi dla Kaczmarczyków, następnie kazał jej przygotować dokumenty korzystne dla rodziny posła PiS i sam doprowadził do ich podpisania.

Po kilku tygodniach notatka wpada w nasze ręce. Początkowo jesteśmy przekonani, że mamy dowody na poważne przekroczenie uprawnień przez urzędującego wiceministra obrony narodowej, złamanie prawa, którym powinna zająć się prokuratura. Sytuacja wygląda jeszcze poważniej po kilku rozmowach, a raczej próbach rozmowy z Burzyńską.

Kobieta najpierw śmieje się histerycznie i mówi, że mamy bardzo ładny głos, ale nie będzie z nami rozmawiała. Potem zmęczonym tonem stwierdza, że jednak zamieni z nami kilka zdań. Aż w końcu, łkając, wydusza z siebie, że nic nie może powiedzieć i przestaje odbierać telefony.

d27ov6c

Z kolei obciążany przez nią wiceminister Michał Wiśniewski jest wzburzony, gdy czytamy mu treść notatki: - Jestem w szoku. Nie zajmowałem się nigdy ziemią. Nigdy. Unikałem spraw ziemskich. Nie przypominam sobie takiej rozmowy z panią Burzyńską. Wydawałem jej polecenia, ale nie w sprawach ziemskich. Znam posła Kaczmarczyka, bo kojarzę wszystkich posłów z komisji rolnictwa. Pan Kaczmarczyk nie zwracał się do mnie o pomoc w sprawie tej ziemi. Jak pan słyszy, jestem wstrząśnięty.

O co tu chodzi?

Wiceminister obrony narodowej Michał Wiśniewski PAP
Wiceminister obrony narodowej Michał WiśniewskiŹródło: PAP, fot: Tomasz Gzell

W papierach nic się nie zgadza

W swoim piśmie Janina Burzyńska twierdzi, że Wiśniewski zadzwonił do niej 22 września 2021 r., i polecił pojawić się następnego dnia w Warszawie z dokumentami dotyczącymi dzierżawy. Zapewnia też, że nie wiedziała, kogo ma wpisać jako dzierżawcę, więc przygotowała dokumenty in blanco.

Ale, jak wynika z dokumentacji KOWR, Burzyńska już dzień przed rzekomym telefonem Wiśniewskiego sama złożyła wniosek o delegację do Warszawy na 23 września. Wniosek został od razu zaakceptowany. Po co więc Wiśniewski miałby wzywać Burzyńską do centrali, skoro w centrali wiedzieli, że Burzyńska się do nich właśnie wybiera?

Burzyńska twierdzi, że nie wiedziała, na kogo ma wypełnić dokumenty poddzierżawy ziemi i przygotowała dokumenty in blanco. Ale w oficjalnym piśmie z 22 września 2021 r. sama zwraca się do dyrektorki generalnej KOWR, pisząc, że poddzierżawę chce przedłużyć dotychczasowy dzierżawca. Czyli brat jej znajomego posła Kaczmarczyka, Konrad. I tego samego dnia taka zgoda zostaje wydana, a dokumenty podpisane.

Jak zatem Burzyńska miałaby załatwiać następnego dnia sprawę, skoro już ją wcześniej załatwiono? No i na koniec jeszcze jedna kwestia - Wiśniewski nie miał prawa wydać komukolwiek jakiegokolwiek polecenia dotyczącego dzierżawy ziemi, bo w KOWR-ze zajmował się innowacjami, biurem teleinformatyki oraz biurem analiz i strategii. Ziemia nie leżała w jego kompetencjach.

Bezkarne pomówienie

To, że notatka Burzyńskiej zawiera nieprawdę, potwierdził nam KOWR w oficjalnym stanowisku: "zabezpieczono dokumenty papierowe i te umieszczone w elektronicznym systemie obiegu dokumentów, porównano treść oświadczenia przekazanego 13 września przez Dyrektora OT Kraków. Analiza wykazała nieścisłości. Ustalono, że notatka nie jest spójna ze zgromadzoną w sprawie dokumentacją".

Jakie zatem były konsekwencje tego, że Burzyńska wysłała sprzeczne ze sobą pisma, a w jednym z nich zawarła poważne oskarżenie wobec wysokiego urzędnika państwowego? Jak poinformowała nas rzeczniczka KOWR-u, "na tym etapie nie zostały wyciągnięte konsekwencje".

Ale w grudniu 2022 roku Janina Burzyńska przestała pełnić funkcję dyrektorki oddziału. W marcu 2023 r. odchodzi na emeryturę.

A dlaczego w notatce znalazło się oskarżenie wobec Wiśniewskiego? Janina Burzyńska nie chciała nam odpowiedzieć na to pytanie. Michał Wiśniewski stwierdził, że nie ma pojęcia, dlaczego został pomówiony.

Więcej dowiedzieliśmy się nieoficjalnie od naszych informatorów z KOWR-u oraz Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Z naszych rozmów oraz analizy dokumentów pochodzących z różnych instytucji związanych z rolnictwem wynika, że obciążenie Wiśniewskiego rzekomą winą za nielegalne przekazanie ziemi może mieć związek ze śledztwem dotyczącym dwóch nierozliczonych afer związanych z Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Chodzi o aferę Eskimosa i aferę Bielmleku.

Aby zweryfikować otrzymane informacje, przyjrzeliśmy się tym dwóm sprawom. Kluczową rolę w ich ujawnieniu odegrał właśnie wiceminister Wiśniewski. A na krótko przed powstaniem obciążającej go notatki w śledztwie doszło do przełomu, który może oznaczać kłopoty dla kilku ważnych polityków PiS.

Kto i za co miałby się mścić? Czy rzeczywiście minister Wiśniewski w obu aferach się komuś naraził? Czy osoby, którym jego działania mogły zaszkodzić, potwierdzają to, na co wskazują nasi informatorzy? Sprawdziliśmy.

Sto milionów bez żadnego trybu

Afera Eskimosa zaczyna się od tanich jabłek. We wrześniu 2018 r. ówczesny minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski miał na głowie rolników, którzy podczas spotkań w ministerstwie wręcz grozili, że jeśli politycy czegoś nie zrobią z opłacalnością produkcji jabłek, to oni zablokują rogatki Warszawy i nikt ze stolicy nie wyjedzie, ani do niej nie wjedzie.

Jan Krzysztof Ardanowski PAP
Jan Krzysztof ArdanowskiŹródło: PAP, fot: Radek Pietruszka

Ardanowski wymyślił rozwiązanie: mało znana firma Eskimos, która dotąd nie zajmowała się ani skupem jabłek, ani produkcją z nich koncentratu czy soków, otrzymała kontrakt na skup 500 tys. ton jabłek. W jakim trybie wybrano Eskimosa? Bez żadnego trybu. Ile to miało kosztować? 100 milionów, które Eskimosowi miał zagwarantować KOWR. Kto był wtedy zastępcą szefa KOWR-u? Michał Wiśniewski, ten sam, którego pomówiła w notatce Janina Burzyńska. Czy Wiśniewskiemu podobał się pomysł przełożonego? Nie. Czy coś z tym zrobił? Owszem.

Wiśniewski i Piotr Serafin, wtedy p.o. dyrektora generalnego KOWR-u, chcieli mieć na wszystko podkładki w postaci dokumentów. Więc 10 października 2018 r. zapytali na piśmie ministra Ardanowskiego, czy na pewno mają podpisywać umowę z Eskimosem. Na dokumencie, którego kopię posiada Wirtualna Polska, widnieje parafka Ardanowskiego: "wyrażam zgodę". Poprosili też o zainteresowanie sprawą CBA i ABW, a kilka tygodni później wysłali urzędników na kontrolę do Eskimosa. Okazało się, że siedziba firmy to prywatny dom w Konstancinie…

A mimo to KOWR podpisał gwarancję bankową na 20 milionów dla Eskimosa i poręczył kolejny kredyt na 80 mln. Jak łatwo się domyślić, firma nie dała sobie rady ze skupem, a sadownicy i kontrahenci zaczęli narzekać na opóźnienia w płatnościach. Według naszych rozmówców Wiśniewski i Serafin szybko zdali sobie sprawę, że to oni mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności za niegospodarność. I tak by się pewnie stało, bo według naszych ustaleń szefostwo KOWR w Ministerstwie Rolnictwa usłyszało, żeby pism dotyczących Eskimosa nie umieszczać w elektronicznym systemie ewidencji dokumentów, samych dokumentów nie numerować, a polecenia wydawać ustnie. Do tego wątku jeszcze wrócimy.

W styczniu 2019 r. Wiśniewski podejmuje decyzję: pakuje wszystkie dokumenty dotyczące Eskimosa i z Serafinem idzie zgłosić sprawę do CBA. Dwa miesiące później obaj wylatują z KOWR-u po tym, jak nie zgodzili się na podpisanie kolejnych gwarancji dla Eskimosa.

Oni się nie zgodzili, ale zgodził się ich kolega, drugi zastępca Grzegorz Pięta.

Grzegorz Pięta, z tyłu Jan Krzysztof Ardanowski PAP
Grzegorz Pięta, z tyłu Jan Krzysztof ArdanowskiŹródło: PAP

Jak wynika z raportu NIK, 6 marca 2019 r. Pięta podpisał kolejną umowę z Eskimosem i tego samego dnia premier Mateusz Morawiecki powołał go na p.o. dyrektora generalnego KOWR. Kontrolerzy NIK podkreślają, że KOWR i ministerstwo wiedziały, iż Eskimos nie wywiązywał się z umów, ale na przekazanie kolejnych pieniędzy w imieniu ministra Ardanowskiego zgodził się jeden z wiceministrów – Tadeusz Romańczuk. Do niego jeszcze wrócimy w tej historii. Kontrola wykazała też, że KOWR niewłaściwie zabezpieczył interesy ośrodka, a w pięciu przypadkach nierzetelnie weryfikował wystawiane przez przechowawcę faktury. NIK złożył w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury.

W oparciu o przekazane dokumenty CBA i Prokuratura Regionalna w Warszawie wszczynają śledztwo dotyczące nieprawidłowości przy transakcji z Eskimosem. A wkrótce pojawia się w nim nowy wątek: Spółdzielnia Mleczarska Bielmlek.

30 milionów na ratunek. I na zmarnowanie

Zastępcą Jana Krzysztofa Ardanowskiego w trakcie afery z Eskimosem jest ówczesny senator PiS Tadeusz Romańczuk. To on podpisał się pod zgodą na udzielenie gwarancji firmie, która nie wywiązywała się z ustaleń z KOWR-em. Zanim trafił do rządu, przez 20 lat zarządzał Bielmlekiem. Ardanowski nazywał Tadeusza Romańczuka swoim serdecznym przyjacielem od ponad 30 lat.

Czy to ta przyjaźń, czy może chęć uspokojenia elektoratu w swoim okręgu wyborczym sprawiły, że szefostwo Ministerstwa Rolnictwa podjęło decyzję oznaczającą wyrzucenie w błoto 30 milionów złotych?

Tadeusz Romańczuk zostaje wiceministrem rolnictwa w sierpniu 2018 r. Wtedy Bielmlek, gdzie posadę prezesa przejęła córka Romańczuka, już ma problemy. Senator PiS przeinwestował, firma zaczęła tracić kontrahentów oraz płynność finansową. Latem 2019 r. zaczyna jej brakować pieniędzy dla rolników, którzy dostarczają mleko do spółdzielni. A zaraz przecież mają się odbyć wybory do Sejmu. Podlasie to bardzo ważny region dla PiS, partia może tu liczyć na dobry wynik. W Ministerstwie Rolnictwa wpadają więc na pomysł, żeby poratować Bielmlek doraźnym zastrzykiem gotówki. A w rolę ratownika wcieli się osobiście Tadeusz Romańczuk.

W lipcu 2019 r. senator PiS odchodzi z rządu, wraca na fotel prezesa Bielmleku i niemal od razu dostaje gwarancję bankową od KOWR na 30 milionów zł. Grzegorz Pięta, p.o. dyrektora generalnego KOWR, zgadza się na to, mimo że Bielmlek nie spłacił jeszcze poprzednich zobowiązań, a długi spółdzielni przekroczyły wartość jej majątku (240 mln przy 150 mln zł). Część pieniędzy z kredytu trafia do rolników, część na spłatę zaległych pensji i faktur. Ale sytuacji spółdzielni to nie poprawia. Jak czytamy w raporcie NIK, w grudniu bank upomniał się o pieniądze, które oddać musiał KOWR. W 2019 r. Bielmlek przynosi 105 mln zł straty. W marcu 2021 r. sąd ogłasza upadłość spółdzielni.

Wcześniej, w październiku 2020 r., z rządu wylatuje Jan Krzysztof Ardanowski, ministrem rolnictwa zostaje Grzegorz Puda. To oznacza, że z KOWR musi odejść Grzegorz Pięta. Dyrektorką generalną zostaje Małgorzata Gośniowska-Kola, a jej zastępcą Michał Wiśniewski. Wkrótce do prokuratury trafia podpisane przez tę dwójkę zawiadomienie dotyczące nieprawidłowości przy sprawie Bielmleku.

Równo rok później, w październiku 2021 r., agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego skoro świt pakują Tadeusza Romańczuka do samochodu i wiozą go do Prokuratury Regionalnej w Warszawie. Sprzed oblicza prokuratora polityk PiS trafia do sądu, a potem do aresztu. Zarzut: doprowadzenie do co najmniej 80 mln zł strat w zarządzanej przez siebie firmie.

Od prawej: pierwszy Jan Krzysztof Ardanowski, drugi Tadeusz Romańczuk PAP
Od prawej: pierwszy Jan Krzysztof Ardanowski, drugi Tadeusz RomańczukŹródło: PAP, fot: Artur Reszko

Prokuratura się rozkręca

Ale śledczy dopiero zaczęli się rozkręcać. Wirtualna Polska jest w posiadaniu pisma, które w czerwcu 2022 r. – trzy miesiące przed powstaniem notatki Janiny Burzyńskiej - trafiło z Prokuratury Regionalnej w Warszawie do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Śledczy zażądali w nim wszystkich dokumentów dotyczących Eskimosa i Bielmleku, w tym m.in. poleceń dotyczących udzielania gwarancji bankowych wydawanych przez ówczesne kierownictwo resortu dyrekcji KOWR. Według naszych informacji, części dokumentów w ministerstwie brakowało. Lub nigdy ich nie było. Prokuratorzy zażądali też dostępu do maili Ardanowskiego i Tadeusza Romańczuka.

Prokuratura Regionalna w Warszawie poinformowała nas, że śledztwo w sprawie udzielenia gwarancji kredytowych przez KOWR spółce Eskimos oraz w sprawie niegospodarności w Spółdzielni Mleczarskiej "Bielmlek" wciąż się toczy. W tym drugim wątku zarzuty usłyszało 10 osób, wśród nich Tadeusz Romańczuk. I żadnych dodatkowych informacji śledczy na razie nie udzielają. Ale wiemy, że w ostatnich dniach przesłuchano kolejne osoby z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

Podsumujmy fakty.

Minister Michał Wiśniewski był tym, który doprowadził do zajęcia się przez prokuraturę i służby sprawą obu afer.

W obu aferach pojawiają się nazwiska osób pracujących - jak twierdzili nasi informatorzy - w KOWR-ze i w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

W czerwcu 2022 r. prokuratura zażądała od Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi dokumentów, które mogą ostatecznie pogrążyć ówczesne kierownictwo resortu i potwierdzić wszystko, co wcześniej Wiśniewski zeznał w CBA i prokuraturze.

1 września wysłaliśmy do KOWR-u pytania dotyczące nieprawidłowości przy przekazaniu ziemi rodzinie Norberta Kaczmarczyka. Było zatem jasne, że w najbliższym czasie wokół sprawy zrobi się afera.

W piśmie datowanym na 7 września, ale wysłanym 13 września, osoba, która faktycznie – na co są dowody na piśmie - odpowiadała za przekazanie ziemi Kaczmarczykom, wskazuje jako rzekomo odpowiedzialnego za owo przekazanie Michała Wiśniewskiego.

Informacje podane przez nią w zawierającej oskarżenie notatce KOWR oceni jako niezgodne z rzeczywistością.

Zwróciliśmy się z pytaniami do wszystkich bohaterów opisanych przez nas wydarzeń.

"Bez komentarza"

Michał Wiśniewski dziś jest wiceministrem obrony narodowej i nie chce komentować sprawy.

Janina Burzyńska, zapytana, czy Jan Krzysztof Ardanowski i Tadeusz Romańczuk mieli jakiś związek z powstaniem notatki pomawiającej Michała Wiśniewskiego, nie chce komentować sprawy. Dlaczego napisała tę notatkę w takiej formie? "Nie będę o tym mówić. Odeszłam z KOWR, chcę odpocząć" - stwierdza i kończy rozmowę.

Jan Krzysztof Ardanowski, pytany o sprawy Bielmleku i Eskimosa, nie chciał ich komentować ze względu na toczące się postępowanie w prokuraturze. Stwierdził jedynie, że Eskimos w miarę sprawnie przeprowadził skup jabłek z rynku, a działalność firmy zakończyła się sukcesem, bo sadownicy dostali pół miliarda więcej, niż to, co im było oferowane wcześniej w skupach. Ardanowski nie miał wiedzy, żeby część dokumentów w sprawie Eskimosa znajdowała się poza elektronicznym obiegiem dokumentów w ministerstwie. Zaznaczmy, że kontrolerzy NIK nie zgadzają się z tezą Ardanowskiego, w ich raporcie wprost czytamy, że działania KOWR dotyczące spółki Eskimos to niegospodarność.

W sprawie Bielmleku Ardanowski twierdzi, że KOWR dał gwarancje spółdzielni, ponieważ jej plan naprawczy zaakceptował bank (nie dodaje, że był to kontrolowany przez państwo Bank Ochrony Środowiska). Twierdzi też, że KOWR został powołany do tego, żeby pomagać firmom ważnym z punktu widzenia rolnictwa. Wyników niekorzystnego dla KOWR raportu NIK na temat Bielmleku i Eskimosa nie chce komentować, bo go nie zna (NIK pisał o tym już trzykrotnie w sprawozdaniach dotyczących działalności KOWR, począwszy od maja 2020 r.).

O notatce Janiny Burzyńskiej, która obciążała Michała Wiśniewskiego, były minister nie słyszał.

Tadeusz Romańczuk zgodził się na podawanie pełnego nazwiska. Przyznaje, że ma postawionych pięć zarzutów dotyczących "złych decyzji zarządczych" w Bielmleku. Ale zapewnia, że za półtora miesiąca wszystko się wyjaśni. Romańczuk nie widzi nic złego w tym, że tuż po tym, jak z ministerstwa przeszedł do Bielmleku, jego firma dostała gwarancje bankowe od KOWR-u, który dopiero co mu podlegał. Próbował też przekonywać, że nie był aresztowany, w końcu przyznał, że miesiąc spędził w areszcie. A potem musiał wpłacić 200 tys. zł kaucji.

Nie słyszał o notatce Janiny Burzyńskiej.

Grzegorz Pięta dziś pracuje w jednej z firm należących do PKN Orlen, jest też w radzie nadzorczej innej spółki zależnej do naftowego koncernu. Nie poczuwa się do winy w sprawie Eskimosa i Bielmleku. Twierdzi, że dobrze zabezpieczył interesy KOWR, a wszystkie dokumenty sprawdzały i weryfikowały banki.

Jako jedyny przyznaje, że zna notatkę Janiny Burzyńskiej, obciążającą wiceministra Wiśniewskiego. I zapewnia, że jego była podwładna nie kłamała, a dokument jest prawdziwy i odzwierciedla stan faktyczny.

Zarówno Ardanowski, Romańczuk, jak i Pięta twierdzą, że nie znają i nie czytali raportów NIK dotyczących Eskimosa i Bielmleku, które negatywnie oceniają ich działania.

We wrześniu 2022 r. syndyk sprzedał upadły Bielmlek za 87 milionów zł. Jak informowało Radio Białystok, wierzycielom, w tym KOWR, nie uda się odzyskać w sumie 160 mln złotych od spółdzielni zarządzanej latami przez polityka PiS. Według NIK na koniec 2021 r. Bielmlek zalegał KOWR-owi 32,3 mln zł.

Eskimosowi udało się na razie uratować przed upadłością. Sąd oddalił wniosek wierzycieli, spółka jest w restrukturyzacji. W latach 2019-2021 przyniosła 92,6 mln strat. Z raportu NIK wynika, że na koniec 2021 r. Eskimos zalegał państwu ze spłatą 48,7 mln zł.

Szymon Jadczak, Paweł Figurski

Napisz do autorów:

szymon.jadczak@grupawp.pl

pawel.figurski@grupawp.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d27ov6c
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d27ov6c
Więcej tematów