Oskarżają Dudę o "betonowanie" SN. Pierwsza prezes reaguje

Andrzej Duda wywołał burzę ws. Sądu Najwyższego. Zaproponował budzący kontrowersje projekt rozporządzenia, który zmienia liczbę sędziów w poszczególnych izbach SN oraz większość wymaganą do podejmowania uchwał SN w pełnym składzie - z 2/3 do 1/2. Pierwsza prezes SN Małgorzata Manowska przyznała w rozmowie z WP, że była inicjatorką tego ruchu. Przeciw niemu opowiedziało się aż siedmiu sędziów Kolegium SN.

Małgorzata Manowska, Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, oraz Aleksander Stępkowski, rzecznik SN
Małgorzata Manowska, Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, oraz Aleksander Stępkowski, rzecznik SN
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Patryk SłowikDawid Siedzik

Kluczowa korekta ma polegać na tym, że do podejmowania najważniejszych uchwał wystarczać będzie połowa składu. W wypadku uchwał izb, połączonych izb lub całego Sądu Najwyższego. Obecnie we wszystkich tych przypadkach potrzebne są głosy 2/3 sędziów (izb, połączonych izb lub całego SN).

Zmiana ta sprowadza się do tego, że część uchwał będą mogli podejmować też tzw. neosędziowie. Obecnie to ciągle niemożliwe, gdyż wystarczy, że tzw. "starzy" sędziowie po prostu nie przyjdą orzekać.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kontrowersyjna propozycja

Na razie ruch Dudy to nic innego, jak propozycja. Dokument, który prezydent wysłał pierwszej prezes SN Małgorzacie Manowskiej, opublikował na Facebooku sędzia SN Włodzimierz Wróbel.

"Mając na względzie, że dzisiaj w Sądzie Najwyższym nieco ponad połowa osób została powołana na stanowisko sędziego w wadliwych procedurach (stąd manipulowanie przez polityków liczbą sędziów w SN), osiągnięcie owych 2/3 nie jest możliwe, bowiem pozostali sędziowie SN w większości odmawiają orzekania w składach mieszanych" - napisał Wróbel.

"Ale według proponowanych zmian, do wydania takiej uchwały ma już wystarczyć obecność tylko połowy sędziów. Wystarczą więc sami wadliwie powołani sędziowie, żeby wydać we własnej sprawie orzeczenie, które miałoby potwierdzić, że są sędziami Sądu Najwyższego" - podkreślił.

"To jest szyte tak grubymi nićmi, że aż zdumiewające" - skomentował Wróbel.

I prezes SN reaguje

Niemal natychmiast ruch prezydenta wywołał szeroką krytykę, a oceny były podobne do tej przedstawionej przez sędziego Wróbla. Andrzejowi Dudzie zarzuca się chęć "zabetonowania" Sądu Najwyższego. Wirtualna Polska zwróciła się w tej sprawie z pytaniami do I prezes Sądu Najwyższego, która szybko odpierała zarzuty.

- Wszystkim, którzy twierdzą, że ktokolwiek chce "zabetonować" Sąd Najwyższy, polecam w pierwszej kolejności sięgnąć po liczydło. Tak zwani "nowi" sędziowie nie mają większości w izbach karnej oraz pracy i ubezpieczeń społecznych. Nie ma więc możliwości zajęcia się uchwałą z 2020 r., abstrahując od tego, że przecież Trybunał Konstytucyjny wyeliminował ją już z systemu prawnego. Wszelkie wygłaszane teorie przegrywają więc z matematyką - przekazała nam Małgorzata Manowska.

- Zmiana Regulaminu Sądu Najwyższego powinna pomóc obywatelom, którzy oczekują od sędziów orzekania, a nie brylowania w mediach. Od kilku lat Sąd Najwyższy nie jest w stanie podjąć tzw. uchwały frankowej, na czym tracą i ludzie, i wymiar sprawiedliwości paraliżowany zalewem spraw frankowych, tylko dlatego, że część sędziów ma jakiś problem ze wspólnym orzekaniem. Obniżenie kworum nie odbiera nikomu prawa do wzięcia udziału w posiedzeniu, choćby po to, by zgłosić zdanie odrębne - podkreśliła.

Choć większość uwag i krytycznych słów skupiła się na Andrzeju Dudzie, I prezes Sądu Najwyższego przyznała, że to ona była inicjatorką ruchu prezydenta, co w dużej mierze tłumaczy jej stanowisko.

- To ja zasygnalizowałam Kancelarii Prezydenta RP kłopot z podejmowaniem uchwał. Projekt zmiany regulaminu jest więc zapewne pokłosiem tej sygnalizacji - przekazała Manowska.

Bunt sędziów przeciwko zmianom

Sprawa zmiany przepisów jest tak pilna, że niemal z dnia na dzień I prezes SN zwołała Kolegium Sądu Najwyższego, które we wtorek o godz. 16 miało się zająć regulaminem.

Jak jednak poinformował TVN24, Kolegium nie odbyło się. Siedmioro członków Kolegium lub ich zastępców odmówiło wzięcia w nim udziału (to sędziowie: Piotr Prusinowski, Krzysztof Rączka, Dawid Miąsik, Marta Romańska, Tomasz Artymiuk, Jarosław Matras, Agnieszka Piotrowska oraz Barbara Skoczkowska).

A bez tej siódemki nie było kworum.

Sędziowie argumentowali, że nie zostali zawiadomieni z odpowiednim wyprzedzeniem o terminie posiedzenia Kolegium, a do tego nie otrzymali "merytorycznych materiałów", które miały uzasadniać proponowane przez prezydenta zmiany.

Jak wskazują, oczekują jasnej argumentacji dla projektu zmian przedłożonych przez Andrzeja Dudę. W kolejnym kroku powinna o nią wystąpić... prezes Manowska.

Rzecznik SN Aleksander Stępkowski zadeklarował, że sprawa nieobecności siódemki sędziów na Kolegium będzie przedmiotem "postępowania wyjaśniającego".

- Członkowie Kolegium zostali prawidłowo poinformowani o dzisiejszym terminie obrad. Spośród szesnastu członków Kolegium stawiło się na posiedzeniu ośmiu członków, a zatem nie było wymaganego prawem kworum do podjęcia uchwały, która będzie opiniowała prezydencki projekt - powiedział w rozmowie z TVN24.

Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Dawid Siedzik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Adam Zygiel, dziennikarz Wirtualnej Polski

Czytaj więcej:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (705)