PolskaOskarża księdza o molestowanie. Szokujące słowa w liście do abpa Gądeckiego

Oskarża księdza o molestowanie. Szokujące słowa w liście do abpa Gądeckiego

Były ministrant, teraz 41-letni mieszkaniec Wielkopolski, oskarżył o molestowanie księdza ze swojej parafii. Twierdzi, że już dwa lata temu opisał szokujące fakty w liście do abpa Stanisława Gądeckiego, ale kuria nie zareagowała właściwie. Władze kościelne zaprzeczają.

Oskarża księdza o molestowanie. Szokujące słowa w liście do abpa Gądeckiego
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Łukasz Cynalewski
Arkadiusz Jastrzębski

29.05.2019 | aktual.: 25.03.2022 12:19

Piotr Adamczak z wielkopolskich Wojnowic postanowił powiedzieć otwarcie o swoich traumatycznych przeżyciach sprzed 25 lat po obejrzeniu filmu braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu". Zdecydował się również opublikować list do metropolity poznańskiego abpa Stanisława Gądeckiego z lutego 2017 r., w którym alarmował ws. przeszłości księdza Jerzego - dziś 64-latka.

Napisał wprost, że jest ofiarą księdza, który nadal pracuje wśród wiernych.

"Objął nas lewą ręką, wykręcając głowy w przeciwnym kierunku, bardzo mocno, abyśmy nie widzieli, że prawą ręką się masturbuje. (...) Druga sytuacja: wszedł ksiądz Jerzy zakluczył drzwi od środka, stanął za mną, ściągnął mi spodnie, majtki i masturbował mnie - napisał Piotr Adamczak o tym, co działo się na początku lat 90 na plebanii ks. Jerzego.

Zobacz także: Miller odpowiada Giertychowi ws. Biedronia

Mieszkaniec Wielkopolski uważa, że władze kościelne nie podjęły po tym liście właściwych kroków.

Twierdzi, że otrzymał sygnały o tym, że duchowny rok temu chodził w Poznaniu po kolędzie z ministrantami. - A przecież prosiłem, by trzymali go z dala od dzieci - relacjonuje 41-latek w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" to, co działo się po poinformowaniu kurii o zarzutach o molestowanie.

Dodaje, że przedstawiciele kurii zapewniali go o odejściu księdza z kapłaństwa, co okazało się nieprawdą. Wyjaśnia, że o skłonnościach ks. Jerzego od lat nieoficjalnie mówią też inni mieszkańcy i dlatego ks. Jerzy był wielokrotnie przenoszony.

Tajne postępowanie w Watykanie. Przeprosin nie ma

Ks. Maciej Szczepaniak, rzecznik poznańskiej archidiecezji przekonuje reporterów "GW", że przed zgłoszeniem Adamczaka nie było żadnych niepokojących sygnałów. Mówi, że ks. Jerzy już w marcu 2017 r. został pozbawiony urzędu proboszcza i wtedy zakazano mu kontaktów z dziećmi oraz młodzieżą.

O sprawie powiadomiono wówczas też prokuraturę, ale ta odmówiła wszczęcia śledztwa "z uwagi na przedawnienie karalności czynów zabronionych". Kuria informuje, że sprawą 64-latka nadal zajmuje się watykańska Kongregacja Nauki Wiary, ale jej prace nie są jawne.

Duchowny mieszka teraz w Domu Księży Emerytów w Poznaniu i pracuje w archiwum archidiecezji. Dziennikarzom gazety nie udało się z nim porozmawiać, bo miał wyjechać na urlop.

Piotr Adamczak do teraz nie doczekał się przeprosin.

Doniesienie ws. abpa Gądeckiego

Przypomnijmy, że w reakcji na debatę publiczną wokół filmu braci Sekielskich zawiadomienie do prokuratury ws. arcybiskupa Stanisława Gądeckiego złożyła Partia Razem. Jej działacze, uważają, że hierarcha wiedział o przypadkach pedofilii, ale nie poinformował o nich organów ścigania.

Dowodami są doniesienia medialne i kościelny raport. Episkopat stwierdził, że te zarzuty są bezpodstawne.

Źródło: "Gazeta Wyborcza"

Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (292)