PolitykaOryginalny pomysł Bogusława Liberadzkiego. "Wprowadzić jedną godzinę języka arabskiego"

Oryginalny pomysł Bogusława Liberadzkiego. "Wprowadzić jedną godzinę języka arabskiego"

Wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Bogusław Liberadzki ma plan na to, jak rozwiązać problem uchodźców. - Nie chciałbym, by sprowadzać migrantów i skoszarować ich w Polsce, napiętnować. Bo z tego rodzi się patologia! - podkreślił. Lepszym rozwiązaniem według niego byłoby... wprowadzenie obowiązkowego jęz. arabskiego do szkół.

Oryginalny pomysł Bogusława Liberadzkiego. "Wprowadzić jedną godzinę języka arabskiego"
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY
Anna Kozińska

15.06.2017 | aktual.: 28.03.2022 12:27

Łatwiej Polakom byłoby porozumieć się z osobami z Bliskiego Wschodu, gdyby uczęszczały na obowiązkowe lekcje języka arabskiego i z drugiej strony. Integracji sprzyjają też wyjazdy Polaków na wczasy - stwierdził Liberadzki w rozmowie z "Faktem". - Nie widzę też powodów, by nie rozważyć, aby w każdym powiecie - w dwóch czy trzech liceach na powiat - wprowadzić jedną godzinę języka arabskiego. Przecież ludzie jeżdżą do Egiptu, do Tunezji! Czy to byłoby coś złego? - tłumaczył

Opowiedział się też za przyjęciem np. 200 studentów z Bliskiego Wschodu na studia w Polsce. Dodał, że migranci z Bliskiego Wschodu mogliby w Polsce pracować.

Zobacz też: Rzecznik PiS o uchodźcach: Bezpieczeństwo Polaków jest dla premier najważniejsze. Chwała jej za to

Stanowisko polskiego rządu

Polski rząd stanowczo odmawia przyjęcia do kraju uchodźców. Na zmianę zdania nie wpływają też groźby sankcji. Co o tym sądzi Liberadzki? - Poważny problem może czekać dopiero rząd następny. Gdyby nawet doszło do procesu przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości, to zajmie to kilka lat i nie wiadomo, jaki będzie rezultat - stwierdził. Jak dodał, odbije się to jednak na budżecie.- Jako największy beneficjent środków unijnych stracimy wtedy najwięcej - podkreślił.

- Jeśli razem z UE potraktujemy tę sprawę jako wspólny problem, to nic nie będzie nam narzucane. Chodzi o elementarną elastyczność! Rząd popełnia grzech nadmiernego usztywnienia – zaznaczył. Ocenił, że Polska nie jest elastyczna, ale za wszelką cenę stoi przy postawie: „nie, bo nie”. - Rząd prowadzi swoją politykę przede wszystkim na użytek krajowy. Ale gdy zaczniemy tracić jako państwo UE, to i sympatia ludzi do rządu PiS może się szybko odwrócić - mówił.

Zwrócił przy tym uwagę, że na liście krajów zagrożonych sankcjami nie ma Austrii, która nikogo nie przyjęła, ale zadeklarowała otwartość na dialog i negocjacje z UE. KE nie straszy też Słowacji, która przyjęła jedynie kilkudziesięciu migrantów. - Nawet gdybyśmy przyjęli chociaż pięciu imigrantów, to już nie bylibyśmy na liście krajów zagrożonych sankcjami - powiedział.

Odniósł się też do sondaży, według których większość Polaków nie chce w kraju uchodźców. - Ale pozostała część chce. Więc to też jest coś, prawda? - odpowiedział Liberadzki.

Źródło: "Fakt"

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (283)