Trwa ładowanie...

Orlen idzie na wojnę z ptakami. Wskazał "gatunki konfliktowe"

Cztery gatunki ptaków mają być płoszone i przepędzane z terenu zakładu produkcyjnego Orlenu, a ich gniazda - niszczone. Spółka tłumaczy, że powodem są względy bezpieczeństwa - na pokrytych odchodami powierzchniach łatwo się poślizgnąć i upaść.

Gawron to ptak, którego populacja maleje z każdym rokiem. Orlen chce usuwać jego gniazda z terenu zakładuGawron to ptak, którego populacja maleje z każdym rokiem. Orlen chce usuwać jego gniazda z terenu zakładuŹródło: Pixabay, fot: 127071
d2zluk1
d2zluk1

"Gazeta Wyborcza" wzięła na tapet opublikowane pod koniec lutego zapytanie ofertowe Orlenu, dotyczące "ograniczenia konfliktów stwarzanych przez ptaki na terenie zakładu produkcyjnego Orlen S.A. w Płocku".

Zgodnie z treścią postępowania za gatunki "konfliktowe", które należy przepłoszyć, uznane zostały: gołąb, gawron, mewa siwa i grzywacz.

Orlen idzie na wojnę z "konfliktowymi" ptakami

Przykładowo, jak wylicza "Wyborcza", w latach 2024-2026 wykonawca zobowiązuje się do płoszenia grzywaczy 18 razy w miesiącu, czyli 216 razy w roku, przez specjalnie wyszkolone ptaki sokolnicze, pod nadzorem ornitologa. Podobny los ma spotkać gołębie, zamieszkałe na terenie zakładu, których gniazda mają być niszczone, a ptaki - odławiane i wywożone poza teren Orlenu. Również gniazda gawronów i mew siwych mają zostać usunięte, a jaja niszczone pod nadzorem ornitologa.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Okradali sklepy we Wrocławiu. W końcu popełnili błąd

Orlen podkreśla, że od lat dba o ochronę środowiska naturalnego, uczestniczy w wielu programach na rzecz poprawy bioróżnorodności i pomaga odbudować populację sokoła. Jednocześnie w odpowiedzi na zapytania ze strony "Wyborczej" biuro prasowe spółki przyznaje, że zmaga się z rosnącą populacją wymienionych w zapytaniu ofertowym gatunków.

d2zluk1

"Powodują one zagrożenie dla bezpieczeństwa pracowników oraz bezawaryjnej eksploatacji infrastruktury Zakładu Produkcyjnego" - Orlen tłumaczy, że na pokrytych odchodami podestach czy drabinach ryzyko poślizgnięcia i upadku jest bardzo duże.

- Czy faktycznie występuje niebezpieczeństwo, że np. ktoś wpadnie do zbiornika z powodu ataku mewy? Pewnie może się zdarzyć jakiś przypadek raz na milion - komentuje w rozmowie z "Wyborczą" Monika Klimowicz-Kominowska, rzeczniczka prasowa OTOP BirdLife Polska.

d2zluk1

Źródło: "Gazeta Wyborcza"

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d2zluk1
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2zluk1
Więcej tematów