W poniedziałek wieczorem prezydent Aleksander Kwaśniewski poinformuje o swej decyzji w sprawie uchwalonej przez Sejm ordynacji wyborczej. Kilkanaście dni temu, w wywiadzie dla radia RMF FM, prezydent powiedział, że skłania się do jej zawetowania.
Weto jest prawdopodobne, ale nie przesądzone - stwierdził Kwaśniewski i argumentował, że na kilka miesięcy przed wyborami należy trzymać się obowiązujących reguł. Zdaniem prezydenta, dotychczasowa ordynacja jest dobra.
Według nowej ordynacji, uchwalonej 7 marca, w wyborach do Sejmu głosy na mandaty poselskie mają być przeliczane metodą premiującą małe i średnie ugrupowania (zmodyfikowana metoda St. Lague'a). Sejm zdecydował też, że nie będzie listy krajowej - wszyscy posłowie mają być wybierani w okręgach wyborczych.
W myśl nowych przepisów partie polityczne mają być w większym stopniu niż obecnie dotowane z budżetu państwa. Muszą jednak zrezygnować z działalności gospodarczej. Dotacja ma przysługiwać partii, która w wyborach do Sejmu dostanie co najmniej 3% głosów. Finansowanie partii ma być jawne.
Uchwalając nową ordynację Sejm odrzucił wniosek SLD, by w wyborach obowiązywała dotychczasowa metoda liczenia głosów d'Hondta, która premiuje silne i duże partie.
Przewidując weto prezydenta, grupa posłów wystąpiła 13 kwietnia do Trybunału Konstytucyjnego o orzeczenie niezgodności z Konstytucją obowiązującej dotychczas ordynacji wyborczej z 1993 r.
Pod wnioskiem podpisało się 57 posłów, m.in. Marian Krzaklewski (AWS), Bronisław Geremek (UW), Jan Olszewski i Jarosław Kaczyński (ROP - PC). Ich zdaniem, ordynacja z 1993 r. łamie konstytucyjne zasady równości i proporcjonalności wyborów do Sejmu.
Niezgodny z Konstytucją - twierdzą wnioskodawcy - jest przepis przewidujący, że w podziale mandatów z listy krajowej uczestniczą ugrupowania, które przekroczą 7% próg wyborczy oraz przepis dotyczący przeliczania głosów na mandaty metodą d'Hondta. W ich ocenie burzy on zasadę proporcjonalności.
Trybunał wszczął już w tej sprawie postępowanie. Gdyby zgodził się z argumentacją wnioskodawców na krótko przed najbliższymi wyborami lub po nich, głosowanie co prawda byłoby ważne, ale opozycja miałaby argument, żeby żądać przyspieszonych wyborów.
Przewodniczący Rady Politycznej Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego, Aleksander Hall, powiedział w poniedziałek, że byłoby lepiej, gdyby prezydent podpis pod nowymi przepisami złożył. W wywiadzie dla Programu Trzeciego Polskiego Radia, Hall nie zgodził się z opinią, że ordynacji nie należy zmieniać, gdyż nowy parlament będzie wtedy wybrany według innych zasad, niż poprzedni.
Ordynacja nie jest, jak się wyraził Hall, żadną świętością i jest zmieniana także w krajach o długiej tradycji demokratycznej. Polityk SK-L dodał, że okręgi wyborcze, wyznaczone przez dotychczasową ordynację, są obecnie, po reformie administracyjnej, anachroniczne.
Prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego, Jarosław Kalinowski, powiedział w porannej audycji radiowej Sygnały Dnia, że jeśli prezydent zawetuje ustawę, jego ugrupowanie będzie głosować w Sejmie za odrzuceniem weta.
Ewentualna decyzja o zawetowaniu ustawy - zdaniem Kalinowskiego stworzy sytuację, w której będzie obowiązywać stara ordynacja i zupełnie nowy podział administracyjny kraju. Ponadto - według Kalinowskiego - weto świadczyłoby o tym , że prezydent angażuje się w bieżące gry polityczne.
Prezes PSL podkreślił też , że w nowej ordynacji są istotne rozstrzygnięcia dotyczące korupcji. Brak tych rozwiązań byłby zgodą na kontynuowanie niedobrych praktyk.
Czy prezydent powinien zawetować nową ordynację wyborczą? - takie pytanie zadaliśmy Internautom w niedawnej ankiecie Wirtualnej Polski. Z ponad 5 tys. odpowiadających "za" wetem było 56% pytanych, 36% wypowiedziało się "przeciw", zaś 8% nie miało na ten temat zdania.
Nieoficjalnie mówi się, że najlepszym terminem najbliższych wyborów byłaby niedziela 23 września. Według Konstytucji, wybory muszą odbyć się w dzień wolny, w ciągu 30 dni poprzedzających zakończenie 4-letniej kadencji Sejmu i Senatu. (jask, mp)