Order Virtuti Militari przyznawano również wrogom Polski
• W 1792 r. król Stanisław August Poniatowski ustanowił odznaczenie honorujące męstwo okazane w boju
• Virtuti Militari stał się jednym z najświętszych elementów polskiej tradycji narodowej
• Order przyznawali w Polsce również komuniści
• Ogółem, w latach 1943-1989, komuniści nadali łącznie 5167 tych odznaczeń
• Jednym z odznaczonych był Leonid Breżniew, przywódca ZSRR w latach 1964–1982
13.05.2016 08:47
W czerwcu 1792 r. polska armia odniosła pod Zieleńcami pierwsze od ponad wieku zwycięstwo nad wojskiem rosyjskim. Nasz głównodowodzący – książę Józef Poniatowski – zwrócił się wtedy do króla, a zarazem swego stryja Stanisława Augusta z wnioskiem o ustanowienie odznaczenia honorującego męstwo okazane w boju. Taki był początek historii Orderu Virtuti Militari.
Polskie krzyże ''cnoty wojennej'' stały się w ciągu dwóch wieków najprawdziwszym dowodem odwagi żołnierskiej, uzasadnionym powodem do dumy odznaczonych i chwały, jaka ich otaczała i nadal otacza. Virtuti Militari stał się jednym z najświętszych elementów polskiej tradycji narodowej, świadectwem gotowości do zbrojnej obrony ojczyzny (''co nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy''), a to niebywale drażniło zwłaszcza zaborcę rosyjskiego. Za caratu zakazywano jego noszenia lub z pogardą starano się go wykpić. Z kolei za Sowietów polscy komuniści go zawłaszczyli. Doszło do dziejowego paradoksu, który znalazł wyraz w szeptem powtarzanym w PRL dowcipie: ''Starożytni Rzymianie wieszali na krzyżach łotrów, a komuna wiesza krzyże na łotrach''.
Cnocie wojennej...
Za Zieleńce król przyznał kilkanaście odznaczeń w formie owalnego medalu ''cnoty wojennej'', z napisem ''Virtuti Militari'' z jednej strony i inicjałami króla z drugiej. Dopiero potem opracowano statut Wojennego Orderu Virtuti Militari. Wzorowano go na statucie austriackiego Wojskowego Orderu Marii Teresy (1758 r.), będącego pierwszym nowoczesnym odznaczeniem za waleczność w boju. Polskie przepisy również przewidywały rozróżnienie na krzyże - zaprojektowano już bowiem formę krzyża, będącą wzorem dla kolejnych jego wersji do dziś - przyznawane dowódcom i żołnierzom różnych szczebli. U nas było pięć klas: I – Krzyż Wielki z Gwiazdą (dla wodza), II – Krzyż Komandorski, III – Krzyż Kawalerski, IV – Medal (potem Krzyż) Złoty, V – Medal (Krzyż) Srebrny. Wielkim mistrzem kapituły został sam król. Odznaczono ponad 500 osób.
Naczelnik Tadeusz Kościuszko zrezygnował podczas insurekcji 1794 r. z przyznawania sprofanowanego jego zdaniem odznaczenia (którego zresztą sam był kawalerem sprzed dwóch lat) i wręczał zasłużonym pierścień z napisem ''Ojczyzna Obrońcy Swemu''. Do Virtuti powrócił (znów) ks. Józef Poniatowski, jako minister wojny i głównodowodzący wojskami Księstwa Warszawskiego, a drogę do jego nadawania otworzył dekret księcia warszawskiego Fryderyka Augusta. Zachowano generalnie poprzedni podział na klasy, który – z różnymi modyfikacjami i zmianami nazw – obowiązywał w kolejnych okresach historii i obowiązuje nadal. W okresie Księstwa Warszawskiego nadano 2569 orderów Virtuti Militari. Zaczęto wręczać je uroczyście, przed frontem oddziału. Odtąd też nagradzano odznaczonych różnymi przywilejami i apanażami, z dożywotnią rentą włącznie. Jest znamienne, że gdy Polacy dążyli do autentycznej niepodległości, powracali do honorowania mężnych żołnierzy orderem ''cnoty wojennej''. Tak też było podczas powstania listopadowego.
Krzyżami Polskiego Orderu Wojskowego (tak brzmiała nazwa uchwalona przez Sejm 19 lutego 1831 r.) uhonorowano 3863 oficerów i żołnierzy. Aż 214 z nich należało do 4. Pułku Piechoty Liniowej, czyli warszawskiego oddziału wsławionego podczas nocy listopadowej, bitwy pod Olszynką Grochowską i w wielu innych potyczkach.
Order Virtuti Militari z 1792 r. (awers i rewers) fot. Wikimedia Commons
59 powstańców styczniowych – spośród ponad 3,6 tys. jeszcze wówczas żyjących – odznaczono VM już w wolnej ojczyźnie w XX w. Rodziła się ona w ciężkich bojach, z wojną bolszewicką przede wszystkim, od listopada 1918 r. (obrona Lwowa przed Ukraińcami) do maja 1921 r. (trzecie powstanie śląskie przeciw Niemcom) włącznie. Sejm Ustawodawczy Rzeczypospolitej Polskiej ustanowił 1 sierpnia 1919 r. Order Wojenny Virtuti Militari, który do 1 września 1939 r. nadano 8389 osobom. Warto przypomnieć, że Krzyże Wielkie z Gwiazdą należące do I klasy przeznaczonej dla wodzów i głów państw otrzymało tylko dwóch marszałków: Polski – Józef Piłsudski oraz Francji – Ferdynand Foch, a także czterech królów (rumuński, belgijski, jugosłowiański i włoski). Po raz pierwszy odznaczono też całe miasto – był nim Lwów, za walki od 1918 do 1920 r.
Przyznawanie Orderu Virtuti Militari wznowiono oczywiście w Polskich Siłach Zbrojnych – zarówno na obczyźnie, jak i w kraju. Nadano 5573 ordery, w tym trzy Krzyże Komandorskie II klasy, przeznaczone dla dowódców największych związków operacyjnych. Otrzymali je generałowie: Władysław Anders, Tadeusz Bór-Komorowski, Michał Tokarzewski-Karaszewicz. Orderem Virtuti Militari odznaczono także 9 listopada 1939 r. Warszawę za obronę we wrześniu. Przypomnijmy, że Polskie Towarzystwo Heraldyczne pozytywnie zaopiniowało umieszczenie odznaczenia w herbie Warszawy i jest ono w jej herbie wielkim.…
Medal za Zdobycie Szturmem Warszawy z 1831 r. (awers) fot. Wikimedia Commons
Konfederacja targowicka ogłosiła 29 sierpnia 1792 r. w Lubomlu uniwersał zakazujący noszenia i przyznawania Orderu Virtuti Militari pod groźbą surowych kar, włącznie z utratą rang wojskowych, oraz zażądała od odznaczonych jego zwrotu. Kiedy 22 listopada 1793 r. rozbiorowy sejm grodzieński na skutek przeoczenia uchylił ten uniwersał konfederacji i przywrócił order jako odznaczenie wojskowe, caryca Katarzyna II zawrzała z oburzenia. Dla niej, dla jej otoczenia oraz dla zdrajców, którzy wezwali ją na pomoc, order był widomym znakiem niezgody na trwający od 1768 r. protektorat rosyjski i dowodem honorowania zbrojnego oporu przeciw niemu. Poseł rosyjski Jakob Sievers, który nie dopilnował ''prawomyślności'' poczynań polskich posłów, został natychmiast odwołany, a jego następca Osip Igelström wywarł dostatecznie silny nacisk na pozbawionego poczucia godności Stanisława Augusta Poniatowskiego. I oto polski król, wraz z Radą Nieustającą, postarał się ułagodzić gniew Najjaśniejszej Imperatorowej. Rezolucja z 7
stycznia 1794 r. uchyliła uchwałę sejmową, zabroniła noszenia medali i krzyży Virtuti Militari oraz nakazywała ich zwrot w ciągu miesiąca. ''Najsurowsze kary kryminalne'' groziły nieposłusznym…
Medal za Zdobycie Szturmem Warszawy z 1831 r. (rewers) fot. Wikimedia Commons
Trzeci z następców Katarzyny – Mikołaj I – wpadł na jeszcze lepszy pomysł poniżenia ''polskich buntowników''. Oto święty dla nich order-symbol z brutalną, typowo ''kacapską'' pogardą uczynił jakby znaczkiem pamiątkowym dla swych ponad 100 tys. podkomendnych (do czerwca 1835 r. dokładnie 106,5 tys.), którzy zdławili polskie dążenie do wolności. Rozkazem z 12 stycznia 1832 r. zdegradował Order Virtuti Militari do rangi pośledniej rosyjskiej odznaki: ''Aby upamiętnić wyjątkowe zasługi Naszej armii w czasie działań wojennych przeciw polskim buntownikom, uznałem za rzecz sprawiedliwą przyznać wszystkim żołnierzom uczestniczącym bezpośrednio w tych działaniach Odznakę Zaszczytną za Zasługi Wojenne, która należy do Królestwa Polskiego, oraz ustanowić na wstążce jej, lecz starszy od niej medal na pamiątkę poskromienia Warszawy''. Wyjaśnijmy, że Medal za Wzięcie Szturmem Warszawy w 1831 r. noszony był właśnie na wstędze orderowej Orderu Wojskowego Polski.
Odznaka, zwana także Polskim Znakiem Honorowym, była kopią naszego orderu, ale krzyż był nieco mniejszy. Na rewersie pod napisem ''Rex et Patria'' (Król i ojczyzna) umieszczono datę 1831, wstążkę zaś ułożono w tzw. rosyjski pięciokąt. Zachowano pięć klas dla odznaczonych różnej rangi, przy czym odznak klasy I przyznano 14, klasy II – 188, klasy III – 1105, klasy IV – 5219, a klasy V – wszystkim pozostałym, czyli około 100 tys. zwykłych sołdatów. Odznaka, choć rzekomo ''zaszczytna'', nie została włączona za życia Mikołaja I (aż do 1857 r.) do oficjalnego systemu odznaczeń, mając niższe znaczenie niż jakikolwiek inny rosyjski order, krzyż czy medal. Z reguły nie przyznawano go też szlachcicom. Polacy mieli poczuć mores i poznać swoje miejsce w imperium...
Za Sowietów
Tak zwani drudzy Sowieci – a więc nie ci, którzy weszli do naszego kraju w 1939 r., ale w latach 1943–1944 – zastosowali inną od carskiej metodę. Zamiast zakazać i zdeptać, postanowili przejąć. Zgodnie z tą dyrektywą działały polskie marionetki Sowietów. Już 11 listopada 1943 r. gen. Zygmunt Berling (wówczas mianowany dowódcą 1. Korpusu Polskich Sił Zbrojnych w ZSRS) odznaczył 16 żołnierzy 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki Krzyżami Srebrnymi Orderu Virtuti Militari za bohaterstwo wykazane w czasie bitwy pod Lenino. W rozkazie czytamy: ''Przykładami osobistej odwagi i bohaterstwa [...] wywołali ogólny podziw i szacunek oddziałów sojuszniczej Armii Czerwonej, które walczyły obok nas''. Zauważmy, że ów przedwojenny oficer prawdziwego Wojska Polskiego nie odważył się jednak przyznawać orderów wyższych klas, nie mając plenipotencji ani wodza armii, ani głowy państwa, ani kapituły orderu.
Michał Rola-Żymierski z widocznym na piersi orderem Virtuti Militari fot. Wikimedia Commons
Tę ''drobnostkę'' naprawił tzw. Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego dekretem z 22 grudnia 1944 r. o orderach, odznaczeniach oraz medalach. Uznał Order Virtuti Militari za odznaczenie wojskowe ''swojej'' Rzeczypospolitej Polskiej, jakby nie istniały ani legalny Rząd Polski, ani Polskie Siły Zbrojne na uchodźstwie. Odtąd Order VM był nadawany przez prezydium niereprezentującej narodu Krajowej Rady Narodowej na wniosek przewodniczącego PKWN lub naczelnego dowódcy ''ludowego'' WP. Komuniści powoływali się na ustawę z 1919 r., znosząc jednak nader dla nich kłopotliwe zgromadzenia kawalerów orderu, kapitułę i jej kanclerza. Żeby jeszcze bardziej uprościć sobie sprawę, PKWN rychło postanowił, że w imieniu KRN ordery III, IV i V klasy może nadawać naczelny dowódca LWP. A jeśli ma takie widzimisię, to swoje uprawnienia w tej kwestii może przekazać w dół – dowódcom armii, korpusów i dywizji. I tak Virtuti Militari przyznawali licznym politrukom ''popowie'', czyli pełniący obowiązki Polaka oficerowie Armii Czerwonej i
NKWD. Po 1947 r. wszelkie uprawnienia do nadawania Orderu Virtuti Militari otrzymał prezydent RP, czyli agent NKWD Bierut Bolesław, a później Rada Państwa PRL złożona z komunistycznego trzonu oraz dekoracji w postaci „przedstawicieli bratnich stronnictw i organizacji społecznych”.
Ustawa Sejmu z 17 lutego 1960 r. zastąpiła dotychczasowe przepisy i nadała nową nazwę – Order Virtuti Militari. Ustawa nie zawierała szczegółowych kryteriów nadawania orderu, określając jedynie, że jest on orderem wojennym, stanowiącym nagrodę za wybitne zasługi bojowe. W 1976 r. orderem, którym uhonorowano tylu naszych prawdziwych bohaterów narodowych, odznaczono generalnego sekretarza sowieckiej partii komunistycznej Leonida Breżniewa. Nie spełniał on podstawowych kryteriów przyznawania Krzyży Wielkich Orderu Virtuti Militari z Gwiazdą I klasy, podczas II wojny światowej pełnił tylko funkcję komisarza politycznego w zarządach – kolejno - frontu, armii i znów frontu. Moje pokolenie pamięta z telewizji widok genseka, który coś tam bełkotał do Edwarda Gierka, przepasany wstęgą o jedynych w świecie barwach, z gwiazdą i krzyżem, i z pijackimi łzami w opuchniętych oczach. W proteście przeciw tej świętokradczej grotesce przedwojenni dowódcy złożyli na Jasnej Górze swoje ordery Virtuti Militari…
Z listy hańby
W latach 1943–1989 komuniści nadali łącznie 5167 orderów, w tym: Krzyży Wielkich (I klasy) – 13, Krzyży Komandorskich (II klasy) – 18, Krzyży Kawalerskich (III klasy) – 57, Krzyży Złotych (IV klasy) – 227, Krzyży Srebrnych (V klasy) – 4852. Wśród odznaczonych, również pośmiertnie, byli z pewnością odważni, dobrzy Polacy, którzy zasłużyli na najwyższe uznanie. Wątpliwość podstawową nasuwa jednak w ogóle samo prawo władz komunistycznych do odznaczania kogokolwiek Orderem Virtuti Militari. Rodzą się też pytania o tych, którzy nie tylko nie zasłużyli na krzyż VM, lecz także – wprost przeciwnie – walczyli przeciw wolnej i niepodległej Polsce.
Z pewnością należał do nich np. Wincenty Romanowski odznaczony VM 3 sierpnia 1945 r. za prześladowania działaczy niepodległościowych. Podczas wojny należał do Gwardii Ludowej i brał m.in. udział w zamachu na Café Club, czyli wrzuceniu granatów między przypadkowych ludzi znajdujących się w niemieckim lokalu na terenie Warszawy. Poza tym wraz z gestapowcami (!) przejmował warszawskie archiwum Armii Krajowej i Delegatury Rządu na Kraj przy ulicy Poznańskiej oraz zastrzelił na ulicy agenta wywiadu AK uplasowanego w GL.
Spójrzmy na niektórych tylko spośród odznaczonych Krzyżem Wielkim (I klasy). Oto gen. Aleksiej Antonow, uczestnik konferencji w Jałcie i Poczdamie, podczas których Polska ostatecznie straciła kresy oraz szanse na niepodległość. Generał Nikołaj Bułganin – pełnomocnik rządu sowieckiego, czyli nadzorca PKWN. Marszałek Andriej Greczko, który w 1920 r. szedł na Polskę z hordą Budionnego w składzie 11. dywizji kawalerii I Armii Konnej. Marszałek Iwan Koniew – pierwszy dowódca Układu Warszawskiego, który w roku 1956 dowodził stłumieniem powstania na Węgrzech. Marszałek Gieorgij Żukow, który jest winny śmierci setek tysięcy żołnierzy, bez potrzeby wysyłanych na pola minowe i pod ogień karabinów maszynowych.
A oto ''Polacy''. Generał Karol Świerczewski winien zbrodni dokonanych podczas wojny domowej w Hiszpanii oraz śmierci licznych podkomendnych – Polaków i Rosjan – podczas II wojny światowej, kiedy dowodził beznadziejnie i w stanie permanentnego upojenia alkoholowego. W 1920 r. walczył (na własną prośbę) przeciw Polsce. Marszałek Konstanty Rokossowski był przynajmniej naprawdę wyśmienitym strategiem i dowódcą, choć w czasie, gdy po wojnie dowodził Ludowym Wojskiem Polskim, odpowiadał za krwawe represje wobec polskich oficerów, a w 1956 r. wyprowadzał czołgi przeciw polskiemu społeczeństwu. Wreszcie marsz. Michał Rola-Żymierski, defraudant skazany na więzienie i zdegradowany do stopnia szeregowca w Wojsku Polskim, agent NKWD, wysługujący się Sowietom podczas wojny w komunistycznym podziemiu, a następnie w wojsku.
Natomiast Krzyżem IV klasy Orderu Virtuti Militari udekorowano arcyłotra – gen. NKWD Iwana Sierowa. Ponosi on współodpowiedzialność za mord oficerów polskich w Katyniu, za rozbijanie i represje wobec struktur ZWZ i AK, za zdradzieckie aresztowanie 16 przywódców Polskiego Państwa Podziemnego w 1945 r., postawionych następnie przed sądem w Moskwie, za działania NKWD na ziemiach polskich, za doradztwo i kierowanie zbrodniczymi działaniami polskiej bezpieki. Sierow należy do grupy trzech osób, które oficjalnie pozbawiono Orderu Virtuti Militari. W przypadku NKWD-zisty stało się to na mocy decyzji prezydenta RP Lecha Wałęsy w 1995 r. Wcześniej, bo w 1990 r., Breżniewowi odebrał order ''kontraktowy'' prezydent Wojciech Jaruzelski. Przeciw przyznaniu mu odznaczenia w 1976 r. nie protestował, choć był wtedy szefem MON. Wspomnianego już Romanowskiego pozbawił orderu prezydent RP Lech Kaczyński.
Order po 1989 r. nie był nadawany. 16 października 1992 r. Sejm uchwalił ustawę, na mocy której orderowi nadano ponownie nazwę Order Wojenny Virtuti Militari. Została przywrócona kapituła, a nadawany ma być przez prezydenta RP. Szczegółowe kryteria oparto na ustawie z 25 marca 1933 r. Order może być nadany tylko w czasie wojny, lub nie później niż przez pięć lat od jej zakończenia. W 1995 r. kapituła stwierdziła, że „praktyka nadań przez władze Polski Ludowej Orderów Virtuti Militari, zwłaszcza najwyższych klas nadanych w bezprecedensowej liczbie przedstawicielom obcego mocarstwa, to obraza honoru polskiego żołnierza”. Aż tyle? Tylko tyle?
###Maciej Rosalak, Historia Do Rzeczy