Opozycja protestuje w Sejmie. Halicki: zamknięcie sali może oznaczać zamknięcie parlamentu
- Jesteśmy na sali plenarnej, bo nie zgadzamy się na zamknięcie Sejmu przed mediami. Obawiamy się, że zamknięcie sali będzie oznaczać zamknięcie parlamentu - powiedział w TVP Info Andrzej Halicki (PO). Opozycja kontynuuje swój protest na sali plenarnej w Sejmie. Posłowie Platformy Obywatelskiej oraz Nowoczesnej pełnią dyżury i relacjonują co się dzieje na sali sejmowej m.in. za pomocą Twittera.
Andrzej Halicki powiedział w TVP Info, że Prawo i Sprawiedliwość nie może stawiać siebie ponad prawem. - Nie mówię, że PiS nie ma demokratycznej legitymacji, ale musi respektować głos innych i nie czynić z demokracji fasady - wyjaśnił poseł.
Dodał, że wolałby zamiast protestu widzieć normalną debatę polityczną w Sejmie. - Władza nie może ograniczać praw obywatelskich - powiedział Halicki. Według niego, "deeskalacja działań opozycji byłaby wtedy, gdyby marszałek Marek Kuchciński nie zniknąłby z sali sejmowej".
Posłowie PO i Nowoczesnej pozostają na sali plenarnej Sejmu od piątku 16 grudnia. Impulsem dla posłów opozycji były planowane zmiany dotyczące zasad obecności dziennikarzy w parlamencie oraz wykluczenie z obrad posła Szczerby.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Klub PO ustalił, że na sali plenarnej rotacyjnie przebywać ma kilkudziesięcioosobowa grupa posłów Platformy - politycy zmieniają się co kilka godzin.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Oprac. Tomek Orszulak